Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-08-2012, 13:27   #111
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Ivein obejrzał się na Vooksa, potem znowu na Karmelię.
Czekaj — rzucił do niziołka. — Zatrzymajmy się tu na chwilę, posilmy się. Zmęczonym. A nie ma co iść do walki na pusty żołądek.

Odwróciwszy się do dziewczyny, wyprostował się i oparł ręce na biodrach.
Ja się śmierci nie boję — odparł jej. — Czasami trzeba zrobić to, co trzeba. Ktoś tego demona zabić musi. Duch czy nie duch... nie wiadomo przecie; znasz o nim tylko to, co ci sam powiedział. Diabeł wmówił wam to, w co chciał, żebyście wierzyli, i was opętał. To... wielka szkoda.

Najemnik wyciągnął miecz, sprawdził jego ostrość, po czym wziął łuk z wozu i zaczął napinać na nim cięciwę. Vooks przerwał mu to zadanie, rzucając mu lekko czerstwy bochen chleba.
A więc najpierw podłożym ogień, a potem idziem do tego drzewa? — spytał się Ottona z gębą pełną jedzenia. Następnie ucichł i przełknął to, co miał w ustach. — Co do Edgara... Nie wiem, jak masz zamiar go zabić, ale ja ci w tym nie pomogę. Chyba, że nas zdradzi raz jeszcze, ale jak dotąd przecież się wywiązał z umowy i pozwolił nam umknąć. Słuchaj, ja też nie jestem szczęśliwy z tego, jak się sprawy potoczyły, ale winne są wilkołaki, nie Edgar. Ja mu daruję, ze względu na starą przyjaźń.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 10-08-2012, 20:27   #112
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Polana wyglądała paskudnie. Dopiero gdy zobaczył to przeklęte drzewo, Otto zaczynał nabierać przekonania, że chyba raczej na pewno mają do czynienia z pomniejszym demonem chaosu. Dwa dni wędrówki zmusiły też do rozmyślań. Kiedy Iven sprowadził rozmowę na tory Edgara kapral, z którego furia i gniew wyparował do reszty, smutno pokiwał głową.

- Masz rację chyba... On nas sprowadził do sioła i nie za swoje lecz i dziecka i żony życie był odpowiedzialny. Motłoch gotów był złość durną przeciw niemu obrócić... Może i nie miał wyjścia...
– powiedział patrząc tępo w ziemię.

Potem siedząc w kucki przyglądał się z daleka dla wykręconych niczym w bólu sczerniałych konarów wierzby. Myślał intensywnie zagryzając wargę, kiedy niziołek z Ivenem posilali się przed akcją. Kapral miał ściśnięte gardło i nic mu przez nie by nie przeszło. Zresztą nigdy przed bitwą nie jadał. Paskudnie goiły się bebechy na pełne jelita. Bez słowa wstał i przesunął raczej jak kopnął butem Rudą, przewracając ją na ziemię. Dokładnie woskiem zalał uszy dziewczyny. Usta zatkał szmatą a na śliczną główkę zaciągnął worek upewniwszy się na swojej łepetynie, że przez niego nic nie zobaczy. Sprawdził więzy i zadowolony z siebie wrócił do kompanów.

- Tak, spalim ten zagajnik, z zwłaszcza to drzewo.
– kiwnął głową na przeklęte miejsce. – Stracili my już druhów khazadów, tracić was nie chcę. Po prawdzie przyznam się, że to pierwsza moja walka, gdzie łeb nadstawiam za darmo. Pierwsza jest to tez moja wojna. A nie cudza. Jak nie dla porządku w Starym Świecie, to przynajmniej za głupio odebrane życie naszych kompanów boginek ponieść kare musi. – powiedział dobitnie.

Zastanawiał się przez chwilę, jakby szukał odpowiednich słów.

- Możliwym wielce, że z demonem tutaj walczymy, który związany jest z tym światem korzeniami tego drzewa. Duch ten zapewne cudze ciała opętać musi, aby po naszej ziemi stąpać. Czy nie dziwi was przyjaciele, że dzieciaki opetał, lecz one zawsze pojedynczo się zmieniały? Nigdy parami? Temu teraz Ruda lisica tak skora była nas tu przyprowadzić i do rozmowy z duchem nagabywała. Łatwy dostęp do ludzkiego dusza być może ma boginek przez poznanie i obcowanie ze śmiertelnikami. Przeto w żadne rozmowy z nim wciągać się nie możemy, choćby w myślach. Opętać on nas może, w wilka zamienić i obrócić przeciwko sobie... Baczmy na siebie nawzajem, bo atak przyjść może niespodzianie z naszego grona... Obym się mylił Ivenie. Obym sie mylił. - wyszeptał. - Opowieści ludowe pełne som takich legend...

Westchnął ciężko patykiem rysując na ziemi znaki, gdzie trawa trawa licha kępami rosła, na tej mało urodzajnej glebie. Nabazgrał drzewo, konia i ludzi tłumacząc z początku niepewnie, lecz z czasem nabierając przekonania do własnych słów.



- Kobyłę poświęcim, bo sam nie pójdę pod drzewo ani nie zgodzę się, żeby żaden z nas to zrobił na ochotnika. Vooks strzeli linę przez konary i zapierając za tamte drzewa po drugiej stronie podciągniem konia pod wierzbę.
– przesunął patykiem w stronę symbolu drzewa. - Zaczepiona lina za ten pień. – stuknął w kreskę drugiego drzewa na rysunku. - Jak trzeba zblokuje panikę spłoszonego zwierzęcia. Inaczej kobyły nie utrzymam jak kurzawa się wznieci. Potem strzałą powalim konia pod drzewem, a drugą, zapaloną zajmiemy chrust i gałęzie, które do grzbietu biednej klaczy przytroczym uprzednio. Gorzałką nasączym drwa dla lepszego efektu a i jeden dzban można cisnąć z daleka o pień wierzby roztrzaskując wódkę.

Skończywszy krytycznym wzrokiem przyjrzał się nabazgranym na ziemi znakom i z wyczekiwaniem spojrzał po kompanach.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 10-08-2012 o 20:29.
Campo Viejo jest offline  
Stary 10-08-2012, 21:40   #113
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Vooks słuchał uważnie planu Otta. Gdy ten skończył cichutko gwizdnął przez zęby i mruknął z podziwem.

- Ty to masz kiepełę, kapral... Nie od parady.


Wepchnął sobie do ust kawałek placka i klarował dalej.

- Jeśli chodzi o bajdy i klechdy ludowe, to też dorzucę swoje dwa srebrne szylingi. Poczekajmy do świtu z tym planem. Zmierzchać będzie niedługo, a ze Złem walczyć lepiej o brzasku niźli w jego nocnej domenie. Takie moje fachowe zdanie.

- Odnośnie klaczy, żal kobyłki, ale skoro mus, to mus. Można by jej jednak strachu oszczędzić. Tu w okolicy powinny być grzyby kapelusznika. Poszukam może, znajdę. Damy jej wtedy trochę korzonków do obroku, to trochę pomiesza jej zmysły i złagodzi ból...
 
kymil jest offline  
Stary 12-08-2012, 12:27   #114
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Ano — potwierdził Ivein słowa niziołka. — Dobrze, że tu jesteś Kapral, bo ja bym o takim planie nie pomyślał. — Chwycił bukłak z wodą, usiadł na ziemi, opierając się o koło wozu, i zrobił łyk. — Jeśli o porę ataku chodzi, to byle nie za wcześnie. Ja żem słyszał, że duchy to o trzeciej godzinie po północy dopiero zaczynają działać. — Obejrzał się na towarzyszy i wzruszył ramionami. — A, bajania to wszystko. Kto to wie prawdziwie, jak to jest z duchami?

Ta niewiedza była najgorsza. Walczyć z demonem na miecze... i pazury... to by podołał. Ścierał się już przecież z goblinami, zwierzoludźmi i najróżniejszymi niebożymi stworzeniami. Ale nie byli w ogóle pewni, co ich czeka ze strony "boginka", i spekulacje Ottona rozbudziły w łowcy niemalże zabobonny strach. Coraz mniej mu się to podobało, no, ale teraz już przecież zawrócić nie może.

Z tymi grzybkami, Vooksie, to uważaj, by kobyle całkiem zmysłów nie pomieszać. Bo jak... — Zaczął powoli rysować linię prowadzącą od nabazgranego w ziemi konia do człowieka trzymającego linę. — Jeśli ona pobiegnie w ten sposób i lina nie będzie odpowiednio odmierzona, to wpadnie na Ottona i tyle z planu będzie.

Ivein wstał ze stęknięciem i podszedł do Karmelii, którą przeniósł pod jedno z grubszych drzew, ułożył w pozycji siedzącej tyłem do pnia i przywiązał ją tam mocno.
Jeśli mamy tu spędzić noc — wyjaśnił — lepiej się upewnić, że dziewczyna nie odpełznie. Tak blisko demona jakaś siła może w nią wejść albo może mieć głupie pomysły, a lepiej nie ryzykować.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 16-08-2012 o 14:02. Powód: Zmieniłem wiązanie do wozu na wiązanie do drzewa.
Yzurmir jest offline  
Stary 12-08-2012, 19:46   #115
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
- Widzisz Vooks, po prawdzie noc jest domeną duchów ale nocować na skraju tej przeklętej polany mniej mi się uśmiecha jak walczyć o tej porze. Pod osłoną nocy wstawim się na duże ryzyko. Leśne drapieżniki, pałętające się w okolicy zieleńce i ludzie Liszki mogą dać nam bobu tak samo jak boginek. – spojrzał na chylące się ku zachodowi słońce. – Wschód i zachód to pora szczególna dla bogów natury, kiedy cykle sie kończą i zaczynają. Symbole to potężne i Taal z żoną przychylniejszym okiem na nas wejrzy pewnikiem. Ja mówię dokończyć to cośmy zaczęli. A kobyłka to... Iven ma rację Vooks. Dobre masz intencje, ale żeby konia powalić lub zmulić to by musiała zeżreć cały obrok, no a wtedy może być temperamentna. Koń jak człowiek. – westchnął przygnębiony. – Kilka strzał załatwi sprawę, tylko celuj w łeb. Zemrze bez męki.

Potem wyjął kubek z plecaka i patrząc na dwa zimnokrwiste koniki zagrzechotał kośćmi.

- Do której z was moje panie Randal się uśmiechnie, na drugim końcu postronka razem z nami, odciągać od polanki będzie linę, tę pechową do boginka zbliżając.

Wspomnienie łowcy głów, że koń spłoszony może i mimo pętli na drugim drzewie targnąć człekiem wziął sobie do serca. Druga kobyła gwarantem pomyślności planu będzie. O tym, czy ciepła końska krew wsiąkająca w sczerniały mech, wywoła nieprzewidzianego wilka z lasu dając boginkowi do żywotności niczym krwawa ofiara, nie wiedział i krakać nie chciał, by morale Malowanych Chłopców nie obniżać jeszcze bardziej przed bitwą.

- Dalej chłopcy, kończmy to, będzie spokojniej noc do rana przeczekać już przy zgliszczach!
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 12-08-2012 o 19:49.
Campo Viejo jest offline  
Stary 14-08-2012, 19:58   #116
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Królestwo Leszego, Gąszcz, Polana Czarnej Wierzby, tuż przed zmierzchem


Kobyłka szarpnęła się, rżąc niemiłosiernie. Lina naprężyła się, ocierając o pień wierzby, ale Otto mimo że mały i kaprawy, ręce miał silne jakby od dziecka chowany był w kuźni. Toteż Kapral zaparł się, aż zrył butami darń do podmokłej ziemi, ale konia utrzymał i pociągnął ku sobie.

- Prr! - zawołał Vooks zza krzaka. - Cichaj szkapa!

Ivein pacnął go w ucho.

- Stul pysk, mały i sam cichaj. Nie denerwuj biednego zwierzaka.

Jak na zawołanie z miejsca, w którym Ivein pozostawił zakneblowaną i związaną Karmelią rozległ się nieludzki skowyt. Wilczy skowyt. Dziewczyna rzuciła się raz i drugi, ale więzy były pewne. Mimo wszystko nie poddawała się i prężyła pod zwojami powroza, ale Przemianie wbrew wcześniejszym groźbom nie ulegała.

- Dziewczyna szaleju dostała - mruknął niziołek mierząc w łeb konia. - Jej by trzeba było zadać wywaru z kapelusznika. Albo chłopa potrzebuje - spojrzał znacząco na Alsburgczyka. - Narowista...


***

Wierzba zakołysała gałęziami jak wąż przed atakiem. Otto gotów był później przysiąc, że zasyczała, ale kompani go wyśmiali. Wbrew naturze i naukom Taala zwróciła większość grubych liści w kierunku konia. Ciemne kolce, które awanturnicy widzieli jak na dłoni, pokryły się kroplami cieczy.

Otto pociągnął linę. Koń z rżeniem, cały obładowany, zeschłym drewnem i polany gorzałką postąpił ostrożnie w kierunku plugawego drzewa. Zwierzę wyczuwało instynktownie, że dzieje się coś dziwnego, ale nie spodziewało się, że zaraz zginie.

Kopyta wciskały w ziemie plamisty mech, mieląc w drobny mak, ale wbrew ostrzeżeniom Rudzielca nie wzbijały tumanów pyłu czy innej substancji.

- Może to przez ten niedawny deszcz
- skwitował Ivein.

- Albo mała łgała nam jak z nut - odciął się za wcześniejsze przytyki Vooks przykładając cięciwę do policzka. Strzała po chwili znalazła się przy łęczysku.

Gdy koń znajdował się na jakieś dwa metry od pnia, wierzba gwałtownie zakołysała się, zaszumiała konarami i wystrzeliła parunastoma kolcami, które wbiły się w pierś wierzchowca. Zwierzak spłoszony wierzgnął, stanął dęba, ale ponownie Kapral ostatkiem sił pociągnął za linę i kobyłka opadła na przednia kopyta.

Wtedy to właśnie drzewo dosłownie pochwyciło kobyłkę i pociągnęło... ku sobie. Rozległ się kwik wierzchowca.

- Teraz! - wydarł się Otto.

Pocisk niziołka poleciał ku szkapie. Tak jak planowali. Awanturnicy nie czekali jednak na efekt. Lepszego momentu do działania być nie mogło.

W kierunku zwierzęcia poleciała kolejna strzała, tym razem płonąca, która wbiła się w ciało dogorywającego zwierzęcia. A później jeszcze jedna.

Równocześnie Ivein cisnął dzban z gorzałką.

Płomień wybuchł błyskawicznie. Pokrył ciało kobyłki i przelazł na drzewo. Pełzł na górę po niższych gałęziach, lizał korę drzewa, pochłaniał ją. Aż wreszcie dotarł tam gdzie chcieli najemnicy. Na górne gałęzie i liście. Kora pnia zmarszczyła się, konary zakołysały się. Wierzba zaczęła się trząść, drżeć jak człowiek podczas ataku epilepsji w Hospicjum Shallyi w Wurtbadzie. Rozległy się trzaski jakby pękały kości.

- O... kurwa - niziołek oddał w prostych słowach to czego wszyscy byli świadkami.

- Masz rację Vooku
- mruknął z niedowierzaniem Ivein ocierając oczy z dymu. - Niesamowite.

W pewnym momencie wydawało się nawet, że drzewo zaraz wyrwie się z korzenie i ruszy z posad, ale... nic się takiego nie stało. Tylko w górę nieba biły czerwonoczarne płomienie okrywając polany płaszczem dymu. I smrodu. Aż kręciło się w głowie. Mijały drogocenne minuty.

Ogień wreszcie objął plamisty mech i skierował ku awanturnikom przyczajonym w krzakach.

Mimo tego jak na dłoni widać było, że wierzba spłonęła doszczętnie.

- Udało się! - wrzasnął Vooks.
 
kymil jest offline  
Stary 16-08-2012, 14:45   #117
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Machnął ręką, słuchając frywolnych komentarzy niziołka.
Daj spokój — rzekł. — Nie czas tera na żarty.

Mimo to sam zaczął zwracać baczniejszą uwagę na Karmelię, pilnując, by dziewczyna w tym dziwnym szale nie wyrwała się z więzów i nie uciekła ani żeby sobie nie zrobiła krzywdy. Wkrótce jednak przestał spoglądać w jej kierunku, gdy zaczął się spektakl, jakim było opętane chyba przez ducha drzewo.
Na wszystkich bogów! — szepnął, obserwując jak zakończone cierniami "macki" piekielnej rośliny wbijają się w biednego konia. — Nikt nam nie uwierzy.

Prawie zapomniał, że powinien rzucić dzbanem z alkoholem, ale okrzyk Ottona mu o tym przypomniał. Poszło całkiem szybko; płomienie ogarnęły wierzbę. Żeby ochronić się przed piekącym dymem, zakrył usta i nos kołnierzem swej koszuli. I czekał wraz z innymi, aż wreszcie drzewo się spaliło.
To już? — zapytał. — Ta wierzba to demona schronienie było, tak? Już po sprawie tedy? Hej, Otto, sprawdź, zali maska może moc swoją utraciła. Przeciąć ją spróbuj lubo złamać.

Wtem dostrzegł, że ogień zapalił mech rosnący w pobliżu, i wybiegłszy z kryjówki w krzakach, zaczął stąpać po nim, aby go wygasić. Nie mogą przecież spalić całego lasu!
 
Yzurmir jest offline  
Stary 17-08-2012, 00:56   #118
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Otto spode łba patrzył na płonącą wierzbę.

Vooks podniecał sie jak zwykle pierwszy i nie ważne było, czy ekscytował się po drodze na polankę tym czy Ruda ma łono czerwone czy może czarnawe, czy teraz, że pokonali opętane drzewo. Co do pierwszego skłonna do hazardu natura Normalverbrauchera kusiła, żeby się założyć z nim, że czarnawe, ale równie dobrze mogła siksa golić siuśkę, więc wykalkulował, że za małą ma szansę w zakładzie na wygraną i gębę trzymał zwartą, nie drążąc tematu. Co do drugiego, to czuł w kościach, że to jeszcze nie koniec.

Z zadumy wyrwał go głos Ivena, który mówił o masce.

- Dobrze radzisz.
– bąknął próbując złamać maskę na kolanie. – Połamaną czy nie, to trza ją nam do świątyni Taala zanieść koniecznie. Ona dowodem naszej niewinności i bohaterstwa będzie. Bardy będom o nas piosnki śpiewać! - z przejęciem napinał się i prężył zajęty próbą łamania magicznego drewna. Czyżby entuzjazm niziołka był zaraźliwy?– Gadają, że zabitego nekromantę trza do drzewa przywiązać, drzewo spalić z korzeniami... Koniecznie z korzeńmi na popioły... – przestał siłować się z przedmiotem na chwilę. – Chłopcy, toć to drzewo opętane było przez duszę mocarną, widzieliście przeto! Trzeba nam korzenie schajczyć. Bo jak nie dzisiaj i nie jutro, to te licho się odrodzi pewnikiem pojutrze, albo za rok!

Zapalony mech wprawił go w zakłopotanie. Nie chciał lasu spalić, bo to mogło mieć dalekosiężne konsekwencje.

- Albo drugikim konikiem wytargamy zgliszcza pniaka z korzeniami, albo czym prędzej wyruszajmy do świątyni Taala. Z mocarnymi kapłanami tu świątynnymi tu wrócimy, już oni sobie z tym duszkiem poradzą. Oj sława nam przypadnie, oj sława... – potrząsnął z niedowierzaniem głową mrukliwie. – A pożar na ducha zwalimy, to wszak wina insza, nie nasza tylko. – wzruszył ramionami. - No to jak? Wyrwiem chwasta z korzeniami, czy bierzem kulasy za pas?
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 17-08-2012 o 00:59.
Campo Viejo jest offline  
Stary 17-08-2012, 17:30   #119
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ivein skinął głową na propozycję Otta i zabrał się za zaprzęganie kobyłki. Poczerniały kikut drzewa nadal dymił i śmierdział niemiłosiernie. Niczym spalone ścierwo jakiegoś zwierzęcia.

Vooks tymczasem przy pomocy derki począł gasić płomienie buszując po mchu.

Jako że poczerniały szkielet drzewa wciąż był pioruńsko goracy i wciąż żarzył się miejscami Kapral rozmyślnie zarzucił linę wokół pniaka, splątał węzłem i zakrzyknął na konika. Ten ruszył wpierw szparko, ale zaraz się zatrzymał. Korzenie plugawego drzewca trzymały za mocno, niczym w trollich obcęgach.

- Ani drgnie chwost jeden! - zaklął niziołek. - Czarcie nasienie...

- Mocniej napieraj! - ryknął na konia Normalverbraucher, ale poza kwikiem zwierzęcia nic to nie dało.

- Trzeba tu łopat, kilofów i paru ludzi - stwierdził Alsburgczyk. - I całodziennej pracy. Na szybkiego nic nie da. Znam się na tym, za młodu w sadzie też robiłem. Gołym okiem widać, że czarnoksięskie korzenie są głębokie i silne. Wszak nic wokół nie rośnie, prawda?
 
kymil jest offline  
Stary 17-08-2012, 21:23   #120
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Karmelia mówiła przecie, że zawsze odrasta — podsumował zmartwionym głosem. — Nie wiem, co jeszcze byśmy tutaj zrobić mogli. Sam kapłan Taala przecie uciekał z tą maską... Wiecie, to właśnie chyba zrobić winniśmy. Wziąć maskę i uciec co prędzej. Może do tych druidów, o których Edgar mówił, zajechać byśmy mogli. W każdym razie nic tu po nas. Chyba że...

Wyciągnął miecz i ostrożnie podszedł do spalonego drzewa, szukając jakichś wystających korzeni.
Jak żadnego nie znajdę, to trochę pogrzebię w ziemi i... — mruczał do siebie. W końcu miał przed sobą odsłonięty korzeń. Uniósł ostrze i spuścił je ciężko na fragment rośliny.
Innych pomysłów mi brak! — krzyczał. — No to jedno zostaje! Jak się nie da inaczej, to trzeba mieczem! Nie wyrwiem piekielnego chwasta, ale może go okaleczym!
 
Yzurmir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172