Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2012, 23:54   #39
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Sprawiedliwość w Imperium była bardzo nierychliwa ale mimo to Krasnolud poinformował rzecznego stróża prawa o osobniku zwanym Hutzwa... i każdy kto miał w sobie jeszcze choć krztynę współczucia życzyłby temu pozbawionemu skrupułów gwałcicielowi i mordercy aby to stróże prawa pierwsi go odnaleźli. Teraz nie było sensu szukać go w okolicy... pewnie się zaszył dość głęboko... brodacz zresztą też nie znał się na takich poszukiwaniach. Dlatego też pogoń za Sylwią i zbiegłymi mutantami była równie bezcelowa... a może takie rozwiązanie podpowiadało mu jego zobojętnienie...

***

Altdorf przywitał ich typowym dla siebie zgiełkiem i smrodem. Jednak i jedno i drugie odbijało się teraz od krasnoludzkiego pancerza... Ghartsson chciał jak najszybciej się stąd wydostać. Właściwie to były tylko dwa powody jego obecności w stolicy - dokończenie ceremonii żałobnych i wizyta u brodatych znajmoych. Lisa była człowiekiem i to ludzcy kapłani powinni zadbać o to aby dziewczyna zaznała spokoju po śmierci. Dlatego wizyta u czarnych braci i odpowiedni datek na modły miały to zagwarantować... sprawa była na pozór prosta... ale z tymi długonogimi to nigdy nie można było być niczego pewnym. Dlatego w czasie swojej obecności w świątyni Morra i krasnolud postanowił “porozmawiać” sobie z tym opiekunem zmarłych...

Siedziba krasnoludzkiej izby inżynierów dalej prezentowała się dość okazale. Przynajmniej z zewnątrz. Wnętrze było wypełnione co najmniej połową liczy brodaczy jakich widział tutaj Gomrund podczas ostatniej wizyty... nie specjalnie mu to początkowo przeszkadzało - mniej luda to mniej petentów czyli krótszy czas oczekiwania na rozmowę z tutejszym Starszym. Nie było to bez znaczenia kiedy na wozie przed przybytkiem leżał wijący się w gorączce Erich z opuchniętym ryjem - eh, że też zachciało mu się poprawiać sobie urodę... Durgar Haakon nie kazał na siebie długo czekać... nie czarował go też zbędną kurtuazją. Między dwoma krasnoludami nie było miejsca na takie elfie pierdolety. Płonący Łeb wiedział, że musiał zyskać jakieś respekt w oczach starego... a i Szef tutejszej Gildii miał szacunek u Norsmena. Sprawa o jaką go poproszono mocno go zadziwiła... misja dyplomatyczno - konwojowa jakby na to nie patrzeć powinna być wykonana przez kogoś zaufanego. Ale wedle wyjaśnień jakie usłyszał. - Ciężkie czasy nastały i wielu dobrych brodaczy w cztery strony świata rozesłanych zostało. Przemyśl to bo sprawa gardłowa i pilna.

Ghartsson nie był skory do podejmowania się jakiegoś zadania jeżeli wiedziałby, że mu nie będzie dane go zrealizować. Obgadał szczegóły z kompanami i zadał kluczowe pytanie czy w drodze do Nuln zahaczą o Grissenwald. A właściwie o krasnoludzką osadę w jej pobliżu - Khazid Slumbol gdzie musi przekazać coś na kształt propozycji dla niejakiego Gorima Wielkiego Młota. Decyzję Konradowi i Dietrichowi pomógł podjąć fakt, że jeżeli się zgodzą uda im się kupić zdobyczną barkę... a to powinno znacząco ułatwić i przyśpieszyć podróż do samego Nuln. Po rozmowie krasnolud miał dwa pewne miecze... a oni trzecią część monet potrzebnych na barkę.

Konrad uparł się na okutą tarczę... dla kogoś z porządną krzepą było to bardzo dobre rozwiązanie, jednak młodzik do takich nie należał. Ale się uparł... dlatego Gomrundowi nie pozostawało nic innego jak mu pomóc zakupić coś krasnoludzko wytrzymałego. Kupili, łapa będzie się człeczynie męczyć jak nigdy... ale z całą pewnością niewielu się znajdzie zdolnych do rozbicia takiej tarczy! Po drodze zaszli jeszcze do Haakona, tak by Płonący mógł dograć szczegóły. Z taką ilością kruszca nie chciał podróżować dlatego przedstawił jak to widzi. Niestety o wekslu nie było mowy. Jednak te kilka dni jakie mieli spędzić w stolicy Imperium dawało możliwość wymiany złota na kamienie szlachetne... które były znacznie bardziej wygodne do przewożenia w podróży. Gomrund widział to tak - Dostanę szkatułę, którą nie byle jaki złodziejaszek otworzy drutem. Kamizelę z zaszytymi kamyczkami... a to czego się nie uda spieniężyć w sztabki i do kuferka. Klucz rzecz jasna miał zawisnąć na szyi Gomrunda.

Potem już było im tylko jakoś wypełnić czas potrzebny na zabieg Ericha i dopełnienie formalności z barką... a Kuźnia wydawała się być do tego stworzona.
 
baltazar jest offline