Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2012, 15:30   #183
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Stary glina wszedł do szybu jako pierwszy. Trzy metry pod kątem nie stanowiły dla niego problemu. Gdy był już stabilny zawołał Cris, którą Josh - zgodnie z poleceniem Maxa - wpakował do szybu nogami do przodu. Ta jeszcze kontaktowała dość aby spełnić prośbę swojej obstawy. Po tej garści tabsów Greed nie zdziwi się jak po jakimś czasie wokalistka zmieni się w otumanioną lekami kukłę. Max wiele ryzykował. Z resztą nie pierwszy raz. Taka robota...

Gdy dwójkę było już słychać parę metrów w dole szybu a obstawa Militechu się nie pojawiała przyszła kolej na Josha. Olbrzym wpakował się nogami do przodu i sprawnie, powoli przebył pierwsze trzy metry. Gdy był już pionowo nogami w dół wiedział, że życie tej dwójki pod nim zależy w sporej mierze od niego. 130 kilogramów spadające z dobrych paru pięter skutecznie zmusiłoby resztę do przetkania szybu - i to własnymi cielskami. Na to się jednak nie zapowiadało. Josh z łatwością pokonywał kolejne metry po jakimś czasie doganiając niemal Dennehy'ego i Cris. Miał o wiele łatwiej, ale przecież to nie on wybierał drogę ewakuacji...

Koniec ich ucieczki był bliski, gdy tunel znowu miał zacząć spadać pod kątem półprostym. Cris i Max skoczyli w dół... wprost do śmieciarki. Nie zastanawiając się długo Josh rzucił się za nimi. Na szczęście nie spadł na nic poza workami wypełnionymi jakimś papierem. Nie chciałby na sam koniec wylądować na kobiecie. Ta przecież już była w dość poważnym stanie. Ryk silnika śmieciarki oznajmił pasażerom, że ruszyli. Póki co spokojnie, niemal nie przesuwając się w bębnie tej wielkiej pralki. Nie mogli jednak zapominać kto siedział za kierownicą. Już niedługo powinni doznać przyjemności jaką jest jazda tego środkiem transportu...

Po jakimś czasie dało się słyszeć trąby pojazdu i ryk publiki zgromadzonej na ulicach. Po manewrach pojemnika na odpady Josh był skłonny twierdzić, że Quentin nie zamierzał zwalniać a tym bardziej się zatrzymywać. Po jakimś czasie bezwładnego kręcenia się w papierach, workach, kartonach solosi usłyszeli wezwanie do poddania się. Zatrzymać się? Wysiąść? Albo zaczną strzelać? Nie. Tego Bell na pewno nie zrobi. Nie on.

Zatrzymując się na chwilę w miejscu Josh dał znak ręką do Maxa aby dzwonił do Bella. Ten pewnie jest tak nabuzowany, że nawet nie usłyszy dzwonka telefonu, ale nie szkodzi spróbować. Max dzwonił, ale to chyba nie dochodziło do skutku. Nic dziwnego. W pewnym momencie ciężarówka zaczęła podskakiwać jakby... zjeżdżała po schodach. Joshua wyczuł, że czas się zwijać. Teraz albo nigdy! Solos chwycił oburącz Cris osłaniając ją ciałem niczym kokon i ruszył ku wyjściu z tej pralki. Musiał wyskoczyć!
 
Lechu jest offline