Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2012, 19:40   #207
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-To... To co zamierzacie dalej?- spytał brodacz idąc za najemnikami.
Knut nachylił się do krasnoluda. Pomoc Durina w misji pozwalała mu zaufać - żołnierz szepnął więc do ucha brodacza:
- Mamy taką robótkę od - poklepał się palcem po nosie - wpływowych osób. Pójdziesz z nami, zobaczysz.
-To znaczy... Znaczy się, nie będę wam zawadzać? W zasadzie nie mam jakiegoś konkretnego celu, a złota nigdy za mało...- odrzekł brodaty historyk.
- Mi tam nie zawadzasz. Raz jużeś się przydał, no i zbroję masz - odparł Knut z rozbrajającą szczerością.
Po czym chwilę podrapał się po głowie i spytał:
- Historyk jesteś? Znaczy uczony... eee więcej we łbie pewnikiem masz ode mnie. To weź mi rzeknij: toto w jaskini były krasnoludy chaosu, czy nie były?
-Być może. Nie dostrzegłem żadnego piętna chaosu na ciele tego, któremu odebrałem pancerz. Nie mieli przy sobie żadnych sztandarów i żadnych znanych mi symboli. Zwyczajnie nie jestem pewien. Większość życia spędziłem w rodzimej twierdzy i szczerze powiedziawszy nie widziałem żywego krasnoluda chaosu. Ponoć sprytnie się kamuflują. Ale i słyszałem legendy, które mówią, że to paskudne karykatury naszej rasy. Że ostrzą sobie zęby na kły a ich twarze powykrzywiane są w wiecznym grymasie złości i nienawiści... Bogowie jedni wiedzą jaka prawda...- wzruszył ramionami.
- Aaa - odparł Knut, w myślach utwierdzając się w przekonaniu o nieprzydatności uczonych - A ja znałem kiedyś krasnoluda chaosu. Wstrzeliłem mu bełt w brzuch, a on ustał - kontynuował bez sensu.

-Mhm... I jak to się skończyło?- spytał Durin drapiąc się po skroni.
- Aaa potem kumpel krasnolud go porąbał. A potem ja zabiłem demona. I był jeszcze czarnoksiężnik chaosu przy tym. Zobaczysz, jak będziesz z nami robił, będzie ciekawie - Szłomnik wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Durin spoglądał chwilę bezmyślnie w podłogę jakby analizował słowa Knuta. Demon? Czarnoksiężnik? Nie żeby obawiał się tego typu przygód, ale lekko go zniechęcały tego typu spotkania.
-Cóż... Z pewnością... Będzie ciekawie.- uśmiechnął się, jednak niezbyt szczerze.
Zmęczony Zebedeusz przysłuchiwał się całej wymianie zdań i dodał ironicznie:
- Oczywiście musisz liczyć się z tym że skończysz albo jako trup albo inwalida. Tak czy inaczej, z nami nudzić się nie będziesz - zaśmiał się - Durinie jakie to uczucie stać tak na górze wśród szalejących piorunów, które nie mogą wyrządzić Ci krzywdy. Co wtedy czułeś? Jak to było ?
-Dziwne uczucie... Czułem potęgę, moc, siłę, coś czego zwykły śmiertelnik nie odczuje. Przez moment miałem uczucie... Jak bym był bogiem.- wzruszył ramionami

-Uświadomiło mi to jednak jak kruchą istotą jest elf, człowiek czy nawet krasnoludy, które uważają się za tak twarde i niemal niezniszczalne.- pokręcił głową wspominając tamte chwile -Strach pomyśleć, co by było, gdyby amulet nie zadziałał. A właśnie. Jakie macie co do niego plany? Mógłbym mu się przyjrzeć?
Zebedeusz dał mu i rzekł:
- Chcę zbadać go. Mam znajomego w Nuln. To mój Mistrz, wykładal na pierwszym roku historię. Może będzie coś o nim wiedział. Chyba że Ty coś wiesz? Nie zamierzam go na razie sprzedawać, jeśli chodzi o to.
- Ta zabaweczka nie jest tylko twoją własnością - Franc włączył się do rozmowy, pociągając w międzyczasie z flaszki - Wszyscy narażaliśmy dla niego dupska i jeśli chcesz go sobie zatrzymać, to Ja chce dostać swoją działkę w brzęczących monetach. Inaczej będziemy musieli rozstrzygnąć to jak mężczyźni... -
Maurer spojrzał na niego groźnie, głaszcząc Scyzoryk.
- W konkursie pica. Ostatni na nogach wygrywa! -
- Ile złotych koron Cię zadowoli ? - zapytał żak spokojnie
Franc spojrzał na niego z zawodem. Na konkurs nie ma co liczyc...
- Dwadzieścia! - Wypalił bez zastanowienia.
Zebedeusz spojrzał na swoją sakwę.

Pomyślał i rzekł: - Dam Ci pięć. Więcej nie dostaniemy na łebka po sprzedaży tego.. a i sprzedać za dobrą cenę nie będzie łatwo. Poza tym gdy poznamy jego historię dopiero wtedy będziemy mogli ocenić jego prawdziwą wartość. Poczekajmy trochę, a może więcej zarobimy - zaproponował
-Czekaj!- burknął do Zebedeusza -Ja chętnie z Tobą spróbuję. Mordę masz zakapiora, charakterny z Ciebie człek a do tego z alkoholem na co dzień masz styczność. Ja zaś jestem krasnoludem, ale gorzały na codzień nie piję... Spróbujmy się. Nie chcę tego dla siebie.- wskazał świecidełko -Ale szkoda by je było sprzedać.- rzekł po chwili -To jak?- uniósł brew.
- Pięć koron?! Chcesz mnie kurwa obrazić? To jest złote, to jest splugawione magią, to jest krasnoludzkiej roboty. Na pewno warte jest dużo więcej! Mogę poczekać aż dotrzemy do Nuln i wycenimy błyskotkę, ale potem chce swoja działkę. Od Ciebie czy kogokolwiek innego, mi wszystko jedno. -
Wtedy odezwał się krasnolud i rzucił swoje wyzwanie. Cóż wódki i pacierza...
- Dobra! Jak wygram dajesz mi dwadzieścia złotych koron a jak Ty wygrasz, to masz mój udział w tym świecidełku i możesz z nim zrobić o chcesz. Stoi?! -
Khazad skinął głową -Niestety nie mam tyle złota przy sobie. Przysięgam na krasnoludzki honor jednak, że oddam Ci twoją działkę jak tylko ją zdobędę... O ile wygrasz...- zaśmiał się lekko.

Franc parsknął tylko w odpowiedzi i machnął lekceważąco ręką.
- W twój krasnoludzki honor nie wątpię khazadzie, jeno zdaje mi się, że to ryzykowna inwestycja, bo w naszym towarzystwie możesz zginać zanim mi dług oddasz heheheheheh! Zgłoś się będziesz miał złoto. Ci ze staży powinni coś nam odpalić za zabicie zielonych. Ty też kilku położyłeś, to ci się należy. -
- Póki co jednak, jak nie nie jest chętny do zawodów, to naszyjnik jest NASZ. Nasz wspólny. Mogę poczekać, aż dotrzemy do Nuln, aby dowiedzieć się, co to za świecidełko, ale potem, jak ktoś go che dla siebie, to musi wyłożyć brzęczące monety, jak każdy inny! -
Franc uznał temat za zamknięty. W końcu zawsze istniała szansa, że zanim dotrą do rzeczonego miasta, kilku z nich zginie i będzie mniej gęb do podziału....
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline