Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2012, 03:31   #123
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Mrok spowijający przeklęte Wormbane w końcu ustąpił, przemieniając się w szarość, okraszaną deszczem. Co prawda nastąpił poranek, słońca jednak jako takiego nie było. Z całą(niemal) pewnością wzeszło ono gdzieś tam, oznajmiając kolejny dzień na Torilu, tu jednak Paladynka wcale nie była tego taka pewna. Ulice, budynki, a nawet one same wyglądały po prostu szaro, bezbarwnie, nijako... brudno. Zupełnie jakby od tego miejsca odwrócił się cały świat, pozwalając, by powoli gniło, by umierało.

~

Śledziły pustymi uliczkami jakiegoś Drowa, nie mając pojęcia skąd ów jegomość mógł się tu wziąść, a co ważniejsze, nie będąc pewnymi do której ze stron należał. Wszak w całym tym szaleństwie nie można było już być niczego pewnym, zupełnie jak tego, co miało się przed oczami. Corelli bowiem wielokrotnie wydawało się, iż widzi rozszarpujących się wzajemnie mieszczan, to były jednak tylko wyjątkowo dziwne cienie. Na pewno?

Deszcz, zmęczenie, chłód, uczucie brudu.

Szarość, głód, strach, zwątpienie.

Czy reszta przeżyła noc? Czy nadal byli tam, gdzie ich zostawiły, czy żył tu ktoś jeszcze, czy były już same? Jak długo one pożyją, nim zatłucze je jakieś paskudztwo, zeżre żywy trup, lub zwariują w tym cholernym miejscu? Paladynka nie dawała po sobie tego zbytnio poznać, lecz w jej sercu gościł coraz większy niepokój, oraz spora doza zwątpienia. Cała wyprawa zaczynała stawać pod poważnym znakiem zapytania, ginęło coraz więcej osób, a oni(a przynajmniej Corella) nadal błądzili po omacku. Poza bowiem ogólnymi "gdybaniami" nie było nadal jeszcze nic sensownego wiadomo na temat wydarzeń w Wormbane...

Smród.

Fetor rozkładu często wdzierał się w tym miejscu w jej nozdrza, a było to zdecydowanie częściej niżby sobie tego panna Swordhand życzyła. Smród mógł zaś oznaczać kłopoty, bowiem gdzie brzydki zapach, tam trup, a gdzie trup, tam mogło i być to coś, co go właśnie na trupa przerobiło. Tak też właśnie było i tym razem. Przed sporym gmachem, będącym czymś więcej niż zwyczajowym domostwem w mieście, leżała duża, martwa bestia. Ta sama, którą wcześniej Corella widziała z okna. Wokół martwego cielska z kolei przechadzały się dziwne stwory mające ostrza zamiast rąk i nóg. Przerobiony na plasterki "spaślak" zdołał zabić dwa z nich, reszta jednak najwyraźniej przerobiła go na kawałki.

Po co śledzony Drow przybył do tego miejsca? Czy szukał czegoś wewnątrz budynku?

Pytania te pozostawały jak na razie bez odpowiedzi, a pytań było coraz więcej i więcej. Mrocznego Elfa jak na razie o nic zagadywać nie wypadało, nie będąc całkowicie pewnym jego zamiarów. Jeszcze się okaże, iż przyjdzie jej z Evelyn stoczyć z nim kolejną walkę, a na to w tej chwili chyba obie nie miały ochoty. A propo samego Drowa... Skurczybyk zbliżył się za bardzo do dziwacznych stworów, przez co został przez nie zauważony!. Efekten tego Elf zaczął przed jednym z nich uciekać, pchając się najbezczelniej na świecie prosto w zaułek zajmowany przez Paladynkę i jej towarzyszkę.

Od jego wzroku dzieliły je tylko sekundy, w trakcie których należało podjąć jakąś sensowną decyzję. A możliwości było naprawdę sporo, nie wszystkie wydawały się jednak najmądrzejsze. Corella rozważyła błyskawicznie kilka z nich, po czym chwyciła Evelyn za rękę, ciągnąc ją za sobą. Chociażby za jakiś sojący sobie wóz, skrzynię, beczki, przycupnąć, zakryć się płaszczem i udawać kawałek umierającego miasta. Może się uda...

 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 12-08-2012 o 03:34.
Buka jest offline