Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2012, 17:42   #103
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
- Heh - Kerei położył Kiro ostrożnie na ziemi, po czym wyprostował się spoglądając na Joghurta. - Niestety dowiedziałem się tylko, że Dark Scar poszukuje jakiejś magicznej rękawicy napędzanej na kulki...Nie miałem zbytnio czasu tego zbadać.
Westchnął rzucając kosę na podłogę, po czym oparł się o drzewo. No nic, stało się.
- Ponoć coś o niej wiesz, ale i tak pewnie właśnie o tym chciałeś rozmawiać?
- Tak o tym pomówimy później. -stwierdził Joghurt krótko po czym pogrzebał w kieszeni szukając swej piersiówki.
Edgardo pomógł usiąść Alicji na zwalonym pniu, po czym sam siadł na ziemi wyczerpany i dotkliwie poraniony po dwóch śmiertelnie niebezpiecznych starciach z których ledwie uszedł z życiem.
- Ja ze swojej strony myślę że przekazałem księdzu wszystko co było ważne. O szczegóły może ksiądz wypytać Alicję gdy tylko poczuje się lepiej.
Tu Mortis posłał besztające spojrzenie Sukubowi.
- Sorki, może rzeczywiście nieco przesadziłam - stwierdziła zawstydzona demonica. - No więc...gdybyś mnie jeszcze potrzebował to daj znać. A na razie muszę lecieć zmienić bandaże mojemu braciszkowi. Nieźle go pokiereszował tamten pseudo-demon.
Sukubica niespodziewanie spuściła wzrok na okolice pasa swego mistrza i wyglądała tak jakby właśnie wpadł jej do głowy świetny pomysł.
- Chyba podczas ostatniej walki złamałeś swój rapier. Wiesz, mam w Otchłani znajomego kowala który wisi mi przysługę. Mógłby ci go przekuć na nowo jeśli nie masz nic przeciwko temu.
Łowca ostrożnie zdjął z pasa pochwę w której spoczywał złamany miecz i wyciągnął w stronę demonicy.
- Proszę bardzo. Tylko go nie zgub, wiesz ile dla mnie znaczy.
- Oczywiście - rzekła demonica, po czym pomachała wszystkim na pożegnanie i rozpłynęła się w kłębie czarnego dymu.
-Ja mogę jedynie dodać, że ten cały Taker raczej zwykłym człowiekiem nie był. - przemówił Ishir oparty o ścianę. Nie był specjalnie poraniony. Co najwyżej porządnie poobijany i niemal śmiertelnie wyczerpany.
- Zakładając, że w ogóle był człowiekiem. Rozmieszczenie jego organów wewnętrznych było bezwładne, zupełnie jakby je ktoś byle jak upchnął w ludzkiej skórze. Nawet ten dziwny stwór był bardziej ludzki niż on.
- A gdzie się ten cały Taker podział? -zapytał ksiądz po czym zwrócił się do Kereiego.- Dowiedziałeś się czegoś więcej o rękawicy lub kulkach?
- Uwięził w krysztale tego stwora... - Ishir musiał się porządnie, wysilić by przypomnieć sobie czy był jeszcze przytomny, gdy Taker zniknął - ...i zapewne sobie gdzieś poszedł.
- Wraz ze stworem zapadł się pod ziemie w takim wielkim kryształowym kwiecie. -skomentował Kazu
- Mam mapę Odgena. - odparł Księdzu - Są na niej lokacje kul, ale wszystkie już na pewno pozbierane. - zaśmiał się. - Te zapiski są piekielnie stare, nim jeszcze profesorek dobrał się do golema. Nie jestem pewien tylko co do jednej. - Kerei zaczął gmerać po kieszeni kurtki po czym ostrożnie wyciągnął lekko pogiętą mapęi wyciągnął ją przed siebie. Palcem drugiej ręki wskazał niezgrabne koło w kształcie ziemniaka....albo kartofla. - Z tego co wiem ta wioska jest raczej popularna przez mit bramy. Coś jej pilnuje i nie za często ją otwiera. Kula wciąż może tam być. - zastanowił się przez chwilę. - Nie mam jednak pojęcia ani do czego służą kule, ani jaką siłę może mieć ten cały artefakt rękawicy.
- Mnie zastanawia czemu oznaczył ją jak takiego wielkiego kartofla. -zamyśliła się Alicja.- Może on tam po prostu kupuje ziemniaki? Sama jak jestem w domu i mam wolne często je stamtąd zamawiam.
- A Pan Agarth? Znalazł Pan coś? A ty Edgardo widziałeś coś ciekawego, może powiedz reszcie otej kuli, ja jestem za stary na opowieści. -westchnął Joghurt łykając z piersiówki i odpalając fajeczkę.
Agarth, siedzący do tej pory na ziemi i palący w spokoju fajkę, odparł.
- Parę rzeczy. Przypomniałem też sobie parę nauk. Dość boleśnie - pociągnał głęboko dym z fajki. - Zdołałem zabić strażnika który strzegł mojego wejścia. A łatwo nie było. Według mojej oceny, jeśli mogę być szczery w tym momencie, jeśli poziom tego strażnika był proporcjonalny do mocy jego panów, jestem niemal pewny, że nie zdołamy pokonać żadnego w potężniejszych członków tej gildii, chyba że znajdziemy sposób by drastycznie zwiększyć naszą moc - wypuścił precyzyjne kółeczko z dymu. - Potwór który was zaatakował to również moja zasługa. Zaryzykowałem, i straciłem. Miałem nadzieję kontrolować bestię i wykorzystać ją przeciw Ogdenowi, ale źle oceniłem jej siłę - parsknął cichym śmiechem. - A także i moją. Prócz tego byłem świadkiem wymiany pomiędzy dwoma magami. Jeden pracował dla Steina, drugi posługiwał się imieniem Piąty. Człowiek Steina był dobrze ubranym blondynem, podróżującym na krześle stworzonym z łańcuchów. Piąty przyniósł mu kulę, w zamian za co blondyn dał mu dziewczynę. Najwyraźniej obu zależało na tym by dziewczyna nie odniosła żadnych obrażeń - spojrzał poważnie na księdza. - A teraz ja chcę wiedzieć, co się tu do cholery dzieje. Ponieważ ty - wskazał na niego końcem fajki - wiesz więcej niż nam mówisz. Tego jednego jestem pewny.
- Powiedziałem wam wszystko co wiem... przed rokiem porwano dwie dziewczyny. Siostrę Reiego Shiro jak i jedną członkinie gildii Fairy Tail, Ogden chciał wykorzystać je do jakichś badań, ale z tego co widać, ten cały Piąty potrzebuje jednej z dziewczyn do innych celów, dobrze by było wiedzieć która została porwana, pamiętasz jak wyglądała? -zapytał staruszek wojownika po czym dodał. - O rękawicy i kulach nie wiem prawie nic, kiedyś tylko czytałem legendy o jakiejś pradawnej Rękawicy stworzonej przez maga Zarefa. Jednak... -staruszek powiedział z tajemniczym uśmiechem. -... wiem gdzie można znaleźć informacje na jej temat jak i odpowiedzi na inne pytania, może nawet na to kim jest Piąty.
Ishir przez dłuższy czas przyglądał się mapie pokazanej przez Kereia. W jego świadomości coś mówiło mu, że powinien rozmoznać to miejsce.
- Ból i Cierpienie. - przemówił nagle -To jest jaskinia Bólu i Cierpienia. Otwiera się raz do roku. Dokładnych informacji nie znam. Mai, Andher i Anette tam byli. Ja tylko o tym słyszałem.
- A wiadomo co w niej tkwi?- zapytała Alicja pochylając się nad mapą.
No Ból i Cierpienie. To prawdopodobnie ludzie. Komuś kiedyś podpadli i zostali przeklęci. Czy coś w tym stylu.
Agarth pociągnął następny głęboki łyk dymu ze swej fajki.
- Dziewczyna którą zabrał piąty była młoda, nie więcej niż 14 lat. Najbardziej charakterystyczną rzeczą w jej wyglądzie były seledynowe włosy. Wiele więcej nie potrafię powiedzieć - minęła chwila zanim zorientował się w czym innym - Zaraz. Pradawna Rękawica o której wszyscy mówią to artefakt Zarefa? - Zaśmiał się głośno i gorzko - Wiedziałem! Jeśli pozwolisz uciec człowiekowi z nic nieznaczącą kulką, okaże się że jest ona częścią artefaktu zdolnego zniszczyć świat. Jakżeby inaczej.
- Życie jest pełne niespodzianek oraz przewidywalnych zwrotów akcji. Zwłaszcza gdy stoi za czymś Mroczna gildia, oni nie często zbierają kwiatki - wolą raczej niszczycielskie artefakty.- wychrypiał z ziemi poraniony Krio i zaśmiał się cicho przynajmniej starając się zgrywać pozory wyluzowanego. Alicja zaś od razu przysiadła przy nim i zaczęła oglądać jego rany oraz wypytywać o to jak się czuje.
Zaciskał zęby, aby nie przywalić Agarthowi na powitanie, za to, że ten nic nie zrobił. Z drugiej strony był świadom że palacz nie był w sytuacji, w której mógłby zrobić cokolwiek. Nikt nie był.
- Edgardo! - Rzucił Kerei - na jak wielką odległość możesz zapewnić jakiś rodzaj komunikacji?
Nie czekając na odpowiedź spojrzał też na Joghurta - Kim do diabła jest, a raczej mógłby być Piąty?
Zastanowił się przez chwilę. - Mam zamiar wrócić do rady magicznej, albo pójść w natychmiastowy pościg za piątym. Sam jeszcze nie wiem. Jeśli bylibyście w stanie zdobyć informacje o lokacji dark scar bądź rękawicy, można zorganizować marsz runicznych rycerzy bądź kolejny sojusz gildii...Nie będzie problemu aby dojść do czegoś - stwierdził spokojnie, choć miał w myśli wiele opcji. Najwyżej tą przypadkową bandę zmiażdży potęga Etherionu, choć wątpił, aby Guran Doma popełnił tak radykalną decyzję.
- Nie mam pojęcia kim jest piąty. -stwierdził Joghurt z skwaszoną miną. - Ale jak mówiłem wiem gdzie można się tego dowiedzieć... a przynajmniej tam będzie największa szansa. -rzekł wstając z miejsca i spojrzał na wszystkich siedzących z góry.
- Moi drodzy... czas użyć naszej ostatniej nadziei, udać się do Tajemniczej Biblioteki. -rzekł czekając na rekcje jak wybuch śmiechu czy stukanie się palcem w czoło. Każdy bowiem coś tam o bibliotece słyszał, były to głownie legendy mówiące o tym że gdzieś na świecie jest ukryty budynek zbierający wiedzę o całym świecie, miejsce znające odpowiedzi na każde pytanie.
- Tajemnicza Biblioteka musi na mnie trochę poczekać. - powiedział Ishir podnosząc się z miejsca. - Mam tutaj do załatwienia jeszcze jedną ważną sprawę.
Niebieskowłosy ruszył w stronę wyspy gdzie jeszcze nie tak dawno był więziony.
-Nie powinno zająć mi więcej niż godziny. - rzucił jeszcze na pożegnanie.
- Nie zabij się - rzucił Kerei do biegnącego Ishira po czym spojrzał na księdza - Ty na poważnie? Legend o takich miejscach jest od diabła, trudno nawet stwierdzić skąd się wzięła pierwsza. Lepiej abyś faktycznie miał coś konkretnego na myśli.
- Biblioteka zbierająca wiedzę o całym świecie? - Edgardo uśmiechnął się podekscytowany. - Od dawna marzyłem żeby choć raz rzucić na nią okiem. Z pewnością posiada więcej informacji o potworach i demonach niż człowiek mógłby zgłębić przez całe swoje życie. Z chęcią tam się udam.
Zamilkł na moment, starając się przypomnieć sobie ze wszystkimi sczegółami swoją ostatnią potyczkę z księżycowym magiem.
- A jeśli chodzi o Piątego to jedyne czego udało mi się o nim dowiedzieć to że posługuje się niezwykle niebezpieczną Księżycową Magią, zaś mój ognik wejrzał w jego umysł i szczerze mówiąc nie spodziewałem się że kiedykolwiek w swoim życiu ujrzę coś takiego. Jego dusza była tak powykręcana i zdeprawowana, że sam jej widok wystarczył by zmrozić mi krew w żyłach. Istna potworność... A dodatkowo kula którą nam odebrał wypełniona była ludzkimi duszami, niczym jakiś pojemnik. Z pewnością jest to potężny magiczny artefakt. Z podobnych korzystają adepci mrocznych sztuk i nekromancji. To by wiele wyjaśniało jeśli rzeczywiście została stworzona przez Zerefa.
Mortis zakończył krzywiąc się na wspomnienie swojej sromotnej przegranej, po czym zwrócił się do Kereia.
- Mogę zapewnić komunikację na praktycznie nieograniczony dystans. Poszczególne ogniki zachowują łączność między sobą niezależnie od odległości. Aczkolwiek ich moc magiczna jest ograniczona i nadmierne korzystanie z telepatii może ją w końcu wyczerpać.
Joghurt odprowadził Ishira wzrokiem po czym kontynuował. - Owszem mam konkretne informacje. -stwierdził i z kieszeni wydobył...



...ciężki dziwacznie powyginany klucz, wykonany ze złota. - Oto klucz do biblioteki. -wyjaśnił ze zbójecki uśmiechem na pomarszczonej twarzy. -[] Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale pracowałem tam swego czasu, opowiem wam o tym jednak w drodze, nie można bowiem zwlekać.[/i] -oznajmił z powagą wydobywając z kieszeni pomięta mapę. - Biblioteka regularnie zmienia swoje miejsca... mamy tydzień by do niej dotrzeć, albo szansa przepadnie na zawsze. Aktualnie znajduje się ona koło małej wioski na północy kraju, Berm, tak nazywa się miasteczko. -nazwa ta dobrze była znana nieobecnemu Ishirowi, który odbył tam swoją pierwszą misję, aczkolwiek w swych raportach Kerei tez ją poznał.
- Zatem nie ma co zwlekać. Nie można pozwolić by coś tak potężnego jak Pradawna Rękawica wpadło w niepowołane ręce - stwierdził Edgardo wstając z ziemi i otrzepując swój płaszcz. - Wyślę za Ishirem hitodamę żeby mógł nas dogonić gdy tylko załatwi swoje sprawy.
Ogniki utworzyły w powietrzu krąg i zawirowały, po czym jeden z nich odleciał za elektrycznym magiem, a pozostałe połączyły się w jedną niebieską kulę płonącą niczym wielka świeca.
- A na początek jak w ogóle zamierzamy opuścić tą wyspę? Statki Zakonu Złotych Krzyży zapewne już odpłynęły lub zostały zniszczone podczas bitwy na pierwszej wyspie.
-Nie sądzę by miał kto nimi odpłynąć. -mruknął z ziemi Krio, zaś stara wróżka Margaret stwierdziła. - Czuje że na tej wyspie jest statek, którym dopłyniemy bezpiecznie do portu...trzeba go tylko przygotować do drogi. -stwierdziła staruszka wskazując palcem kierunek.
Mamy tyle farta, że to aż niewiarygodnie głupie - skomentował Kerei - Nie ma co tracić czasu. - Ruszył w wskazanym kierunku.
- Ha - wymamrotał pod nosem - Niecierpliwy, co? - głośno zaś odezwał się do księdza.
- Zdążymy dotrzeć do Berm w przeciągu tygodnia? Z rannymi? Wygodniej byłoby zostawić ich gdzieś po drodze, by dołączyli do nas później.
W tym momencie przed Agarthem otworzyło się przejście między wymiarami z którego wyskoczył półmetrowy owłosiony stworek.
- Spoko loko, już się tym zająłem - stwierdził radośnie chochlik. - Słyszałem że potrzebujecie pomocy medycznej, więc powiadomiłem kogo trzeba. Na statku zajmiemy się waszymi ranami.
- Mógłbyś chociaż poczekać aż cię przyzwę - mruknął poirytowany Edgardo. - Co jeśli na wyspie zostali jeszcze jacyś wrogowie?
- W takim stanie i tak wiele nie zdziałasz - stwierdził z wyrzutem chowaniec. - Nie wolisz zapytać co to za pomoc medyczna o której wspomniałem?
- Jeśli miałeś z tym cokolwiek wspólnego to szczerze mówiąc wolę nie wiedzieć.
- Och nie bądź taki, czy ja cię kiedyś... O, cześć Krio, jak się masz!? Fajnie, że przeżyłeś!! - uradowany Imp skocznym krokiem podbiegł do białowłosego młodzieńca, zaś Mortis tylko pokręcił głową, po czym pomógł wstać Alicji i podtrzymując dziewczynę ruszył za pozostałymi, pozostawiając Krio na pastwę chochlika.
 
Tropby jest offline