- Widzisz Vooks, po prawdzie noc jest domeną duchów ale nocować na skraju tej przeklętej polany mniej mi się uśmiecha jak walczyć o tej porze. Pod osłoną nocy wstawim się na duże ryzyko. Leśne drapieżniki, pałętające się w okolicy zieleńce i ludzie Liszki mogą dać nam bobu tak samo jak boginek. – spojrzał na chylące się ku zachodowi słońce. – Wschód i zachód to pora szczególna dla bogów natury, kiedy cykle sie kończą i zaczynają. Symbole to potężne i Taal z żoną przychylniejszym okiem na nas wejrzy pewnikiem. Ja mówię dokończyć to cośmy zaczęli. A kobyłka to... Iven ma rację Vooks. Dobre masz intencje, ale żeby konia powalić lub zmulić to by musiała zeżreć cały obrok, no a wtedy może być temperamentna. Koń jak człowiek. – westchnął przygnębiony. – Kilka strzał załatwi sprawę, tylko celuj w łeb. Zemrze bez męki.
Potem wyjął kubek z plecaka i patrząc na dwa zimnokrwiste koniki zagrzechotał kośćmi. - Do której z was moje panie Randal się uśmiechnie, na drugim końcu postronka razem z nami, odciągać od polanki będzie linę, tę pechową do boginka zbliżając.
Wspomnienie łowcy głów, że koń spłoszony może i mimo pętli na drugim drzewie targnąć człekiem wziął sobie do serca. Druga kobyła gwarantem pomyślności planu będzie. O tym, czy ciepła końska krew wsiąkająca w sczerniały mech, wywoła nieprzewidzianego wilka z lasu dając boginkowi do żywotności niczym krwawa ofiara, nie wiedział i krakać nie chciał, by morale Malowanych Chłopców nie obniżać jeszcze bardziej przed bitwą. - Dalej chłopcy, kończmy to, będzie spokojniej noc do rana przeczekać już przy zgliszczach!
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill
Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 12-08-2012 o 19:49.
|