Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2012, 21:41   #107
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Na spotkaniu z alchemikami Aryuki wyglądała inaczej niż się oni mogli spodziewać.
Wszak kobieta zmienną jest.
Biało czerwona szata miko, czyniły ją bardziej dystyngowaną i władczą. Całkiem inną niemalże.
Poruszała się powoli i z gracją, a dzwoneczki doszyte do jej szaty dzwoniły cicho przy każdym gwałtownym ruchu jej ciała. Ale tych nie było wiele.
Nie miała także przy sobie katany lub innej broni. Aryuki wydawała się więc “inna” alchemikom. Bardziej dojrzała, bardziej kapłanką. Choć to złudzenie szybko prysło.

Spotkanie z Grumem i Junem odbyło się w jedynej kawiarence w mieście. Baina z nimi nie było. Jak wspomniał Jun narzekając, chłopak zajął się opiekowaniem Anette. A jego narzekania krasnolud skwitował słowami “młodzi są” i znaczącym chichotem.
Aryuki nic nie dodała, zamiast tego spytała. -Wygląda na to, że jednak pojadę z wami do Magnolii. Muszę coś zawieźć do tej gildii Fairy Tail i załatwić parę spraw w mieście. A co wy planujecie po powrocie do Gildii?
- Trzeba zdać raport. -westchnął Jun, ale Grum wciął mu się w słowo. - To się zwali na młodego Baina, niech się uczy chłopak. My zapewne złożymy próbkę kryształu do laboratorium.. a potem to się zobaczy jak wyjdzie.
-Mogłabym … dostać próbkę tego kryształu, taki malutki, tyci kawałeczek? Na amulet.- spytała przymilnym głosikiem dziewczyna. Choć bynajmniej nie chodziło jej o amulet.
- Nie ma szans.-odparł krótko inżynier. - Nie wiemy jak go rozbić, a rękawica Baina przestała reagować na taki mały kawałek. -stwierdził wyraźnie zirytowany tym faktem Jun.
-Niech to...- Aryuki miała walnąć całkiem pokaźną wiązkę przekleństw, ale coś ją powstrzymało. Dziewczęca natura która w niej tkwiła spowodowała zawstydzenie widoczne na jej twarzy. Zaczerwieniła się i zmieniła temat.-Wiecie gdzie ci z Fairy Tail mają siedzibę, prawda?
- Taaa ciężko przegapić. -stwierdził Grum machając dłonią. - Spory budynek w centrum miasta, niedaleko jest nasza siedziba.- dodał z uśmiechem. - Jun pewnie już płacze z radości na myśl o swoim ciepłym laboratorium. -zakpił jeszcze szturchając inżyniera łokciem pod żebra.
-Myślałam o zaproponowaniu wam kolejnej wyprawy... po skarby. Powinno być w miarę bezpiecznie. Bezpieczniej niż powrót do Magnolii.- rzekł zamyślonym głosem Aryuki.
- Bezpieczne wyprawy są nudne. -prychnął Grum, aczkolwiek po minie Juna widać było że nie podziela jego zdania. - Cóż to planujesz młoda damo? -zapytał krasnolud podkręcając palcem brodę.
-Wyprawę po najcenniejszy skarb dla takich jak wy. Po wiedzę.- rzekła Aryuki z lisim uśmieszkiem na obliczu. -Szczegółów niestety powiedzieć nie mogę. Co przekazane w sekrecie, musi zostać sekretem.
Na te słowa Jun wyraźnie się ożywił. - Masz na myśli jakąś wyprawę badawczą?
-Coś w tym rodzaju. Bardziej pewnie interesującą dla was niż dla mnie.- rzekła dość dyplomatycznie Aryuki starając się nie wchodzić w szczegóły. Po czym zmieniła temat.- I mam... dużą prośbę. Potrzebuję miecza. Broni, która jest w stanie trafić cia... obiekt będący poza tym.. światem czy też wymiarem... coś takiego co może ranić stworzenie jedynie manifestujące swą obecność w tym świecie. I bynajmniej nie chodzi o broń na duchy.
Jun uniósł brew najwyraźniej nie do końca przekonany jej wyjaśnieniami, jednak porzucił drążenie tematu. - Co do miecza, to nie będzie to takie łatwe... a powiedział bym nawet niewykonalne. Widzisz każda magia ma swoje ograniczenia, nawet moje inżynierskie zdolności... a z tego co twoje mgliste tłumaczenia mi mówią, to ten miecz jest po za moim zasięgiem. -odparł młodzian i uniósł wzrok tłumacząc dalej.- Mogę zbudować coś tylko na znanej już technologi lub takiej którą sam wymyślę. Skrzynka którą Ci dałem bazuje na zwykłej zależności magia- do magi, wysyła ona mały strumień magii, który odbija się od innych aur i wraca do właściciela. Oczywiście ma to swój defekt, bo ktoś sprytny może wyśledzić nas po sygnale tej puszki. -wyjaśnił Jun splatając palce i opierając na nich brodę. - Ale miecz raniący coś czego właściwie nie ma? Ciężko powiązać to z jakąkolwiek technologią. -westchnął chłopak.
Aryuki nachyliła się w kierunku twarzy Juna przyglądając mu się w zamyśleniu, gdy tak się tłumaczył. Po czym gdy skończył, dała mu prztyczka w nos ze słowami.-To jest błędne podejście do tematu. Zamiast się usprawiedliwiać, zacznij kombinować. Zamiast zamartwiać się problemem, szukaj rozwiązania.
Uśmiechnęła się do niego promiennie mówiąc.-Jestem pewna, że jak się przyłożysz to coś wymyślisz. Tylko się nie poddawaj już na samym początku drogi. W końcu jesteś geniuszem.
- Oczywiście, że jestem. -powiedział Jun lekko obrastając w piórka i prężąc dumnie wątłą pierś. - Musze Cię tylko ostrzec... moja magia ma jeden defekt. Każdy wyprodukowany przeze mnie przedmiot ma wadę, której nie mogę zapobiec. Tak jak ta skrzynka, o czym już mówiłem, można ją wykorzystać w dwie strony. Albo ten karabin który stworzyłem w wieży - by strzelać musiał czerpać z mocy magicznej posiadacza. Tak więc nawet jeżeli uda mi się stworzyć miecz, będzie miał on słaby punkt. -wytłumaczył się jeszcze i upił łyk zamówionej kawy po czym spojrzał na Gruma porozumiewawczo i odchrząknął.- A teraz my mamy pytanie do Ciebie... -zaczął powoli,ale brodaty kompan przerwał mu przechodząc od razu do sedna. - Co to za dziwaczny facet w tobie siedzi? Ten którego widzieliśmy w wieży i który zniknął gdy włożył twoje okulary?
Aryuki uśmiechnęła się dodając.-Dopóki znam słaby punkt mego oręża to nie problem. Każdą słabość można przekuć w siłę, każda siła ma swą słabość.
Potem zaś dziewczyna spojrzała na brodatego alchemika pocierając potylicę w geście zażenowania.-To... skomplikowane. Najprościej rzec ujmując, on jest więźniem. A okulary są kłódką do jego więzienia. On jest taki jak Taker i... jednocześnie bardzo się nie lubią.
Alchemikom należało się ździebko prawdy.

- A można wiedzieć kto i dlaczego go w tobie zamknął? -zapytał Grum bez cienia zdziwienia tą nowinką dziewczyny.
-Jakby to ująć.- zamyśliła się dziewczyna, pocierając podbródek.-To był wypadek. W dawnych czasach, on i ja byliśmy... wrogami. I tak jakoś wyszło, może przez przypadkową interwencja Takera... Może były i inne powody. Było wielkie bum i puff... i siedzimy razem. Choć ostateczne więzienie ja wykułam.
Grum ocenił dziewczynę wzrokiem po czym rzekł - Dawnych czasach... to ile ty właściwie masz już lat?- mówiąc to podrapał się po gęstej brodzie.
-Kobietę się o takie rzeczy nie pyta.- wykręciła się od odpowiedzi Aryuki z ironicznym uśmieszkiem na obliczu.
Grum tylko zaśmiał się w odpowiedzi i przez śmiech rzucił. - Oj mała... tajemnicza z Ciebie osóbka. No ale każdy ma swoje sekrety. -dodał i opróżnił jednym haustem swoją kawę, tak że kilka kropelek spłynęło po jego brodzie w wesołym slalomie. - Dobra to chyba ustalone? Najpierw Magnolia, a potem kolejna podróż? Tylko przed tym będziemy musieli zgłosić to radzie... której jak by na to nie spojrzeć jestem członkiem ale mniejsza o to. -zakończył z wesołym uśmiechem i zapytał. - Można tu gdzieś dobrze zjeść?
-Zważywszy na pomoc jaką udzieliliście miastu... hmmm.. pewnie do każdego domu was chętnie zaproszą.- zastanowiła się Aryuki drapiąc po podbródku.-Przenocować jednakże możecie tylko w świątyni. Nie ma w mieście karczmy z pokojami dla gości. To co lubicie jeść?
- Wszystko, byle skwierczące. -stwierdził Grum z szerokim uśmiechem. - Żona w domu faszeruje mnie niemal tylko zieleninką, bo twierdzi że w moim wieku trzeba ograniczać tłuszcze... więc na wyjazdach ograniczam roślinki. -zaśmiał się staruszek zaś Jun pokręcił tylko krytycznie głową po czym wyjął z wewnętrznej kieszeni specjalnie przygotowaną wizytówko-podobną kartkę. - Tu jest lista rzeczy na które jestem uczulony, preferowałbym coś lekkiego najlepiej drób, ale bez ostrych przypraw.- powiedział niczym do kelnerki, a Grum pod nosem skomentował. - Podrywacz pierwsza klasa... tak to se żony nigdy nie znajdziesz. -co sprawiło, że Jun lekko poczerwieniał.
Nie tylko Aryuki usłyszała te słowa, także i kelnerka cichutko podchodząca do stolika.


Włosy miała specyficznie ułożone, splecione w dwa długie warkocze, niczym ogony odcinające się od krótko przyciętej reszty. Strój kelnerki był dostosowany do miejscowej mody, ale nie był w stanie do końca ukryć walorów i atutów jej urody. Słysząc wypowiedź Gruna na temat podrywania, cicho zachichotała, czym zwróciła uwagę Aryuki.
-Pomagaliście w odbudowie miasta, no i przygoda w wieży... Jest o czym opowiadać młodym dziewczętom. A nuż jakąś złapie, jak mu spiszesz opowieść do wyuczenia na pamięć.- rzekła Aryuki i zwróciła się kelnerki.-Aylyn, panu Grumowi słynną dziczyznę w miodzie, a panu Junowi pierś kurczaka z odrobiną ziół i miętą, dla mnie to co zwykle, tylko dwa razy więcej.
Kelnerka dygnęła niczym pensjonarka i szybko obróciła się wokół własnej osi by przynieść zamówione dania.
Zaś Aryuki spytała.-To duża jest ta wasza gildia?
- Cech alchemików to spore ugrupowanie, aczkolwiek ciężko nas nazwać gildią. Jest to w sumie zrzeszenie naukowców którzy pomagają sobie nawzajem w odkryciach, jednak głównie pracują na własną rękę. Oczywiście członkowie mają prawo do korzystania z biblioteki, jak i ich badania są dofinansowywane, a w zamian muszą co rok składać raporty ze swoich prac. -wyjaśnił Jun pokrótce i poprawił gogle przyczepione do czoła.- Oczywiście im wyższa ranga tym więcej przywilejów. -dodał jeszcze zerkając dyskretnie na Gruma, który akurat obrócił się za kelnerką by podziwiać jej tylne partie ciała jak i by zajrzeć do kuchni.
-Brzmi ciekawie. Może tam zajrzę, gdy dojedziemy do Magnolii.- zamyśliła się dziewczyna. Po czym spojrzała po obu alchemikach.-Często organizujecie takie wyprawy, jak ta?
- Takie nie... najczęściej wyprawy są organizowane do innych ośrodków badawczych, albo w jakieś spokojne miejsca. Wiesz obserwacja nowo poznanych gatunków, czy wydobywanie nowego minerału. -zaśmiał się Juna jego kompan dodał. - Takie akcje nie często się trafiają.. a szkoda! Przynajmniej można trochę się rozerwać.
-To mi komplikuje sytuację.- zachichotała Aryuki i spojrzawszy na Juna dodała.-Bo jeśli zdołasz zbudować ów miecz, to będę miała dług wobec waszej gildii... A długi trzeba spłacać.
Jun machnął tylko ręką. - Daj spokój, jeżeli te informacje do których nas zabierasz okażą się ciekawe to nie będzie o czym mówić.
- Też mi Gentelmen. -mruknął Grum robiąc przy tym przesadnie zdegustowaną minę.
-Jest słodziutki, dopóki nie macha tą listą składników.- zażartowała Aryuki.
- Zobaczyłabyś co wyprawia gdy kupuje ubrania, albo gdy jedzie na urlop. -mruknął Grum tak by tylko Aryuki słyszała i puścił jej oko.
-Chyba warto zobaczyć.- zaśmiała się dziewczyna na samo wyobrażenie tych sytuacji. Tymczasem pojawiła się Aylyn i zaczęła przed trójką gości rozstawiać zamówione przez nich dania.
I przy posiłku rozmowa zeszła na trywialne tematy, jak uroki Magnolii, Lasthope, oraz innych miast i miasteczek. Jak się okazało wojowniczka bywała w okolicy tropiąc różnych drobnych bandziorów rabusiów.

Całej grupie pozostało przenocować właśnie w rozległym kompleksie świątynnym. Co nie było w sumie takie złe, zważywszy że to na Aryuki przypadło przygotowanie kolacji. Wikt i dach nad głową za darmo? Kto by się nie skusił.
Później, gdy już goście się najedli i rozeszli po pokojach, Aryuki zaczęła nagabywać Juna. Prośba i pochlebstwami oraz słodkimi minami próbowała wyłudzić “dosłownie na minutkę” kawałek Takerowego kryształu. W zamian obiecując magiczną sztuczkę.
Jun okazał się wyjątkowo twardym orzechem do zgryzienia, ale w końcu uległ.
I dziewczyna po chwili ściskała w dłoni ów skarb. Drobną pozostałość po Takerowej wieży.
-No to czas na magiczną sztuczkę prawda?- rzekł z uśmiechem nieco bladym. Kilka szybkich oddechów i... sięgnąwszy po swojąkatanę zakrzyknęła.-Soulblade: Convert Demon crystal transformation.-
Ostrze katany zaczęło się zmieniać, porastać na oczach Aryuki i Juna kryształem Takera.
Po chwili katana miała zielonkawe kryształowe ostrze, ale...
Dziewczyna zachwiała się lekko.-”Coś jest nie tak.
Broń imitowała cechy wszystkie kryształu, ale powinna podlegać jej kontroli. Nie podlegała. Nie do końca.
-Ssie siły z otoczenia, nadal”- zadrwił Głos.-”Nie doceniasz nas. Z Takera też ssał zapewne, lub … miał jakieś zabezpieczenie przed tym chroniące.
Aryuki rzutem podała zdobyty kawałek Junowi i wykonała kilka szybkich zamachów. Oręż rzeczywiście ssał, ale nie z racji swej wielkości w ograniczony sposób i nadal... byłby użyteczny.
-Jun potrafisz zbudować, pochwę która izolowałaby całkowicie ostrze od otoczenia?-spytała dziewczyna. Zaskoczony jej pokazem Jun przez chwilę się nie odzywał, z czego skorzystał Głos.”-Chyba nie zamierzasz zatrzymać tej broni ?! Takie zabawy przyciągną uwagę Takera!!
-No i ?”- zdziwiła się jego zachowaniu Aryuki.-”Chyba lepiej zmusić go by przyszedł do nas, niż ganiać za nim po całym kontynencie. A ta katana może się okazać dziką kartą, podczas kolejnych walk.
Jun w tym czasie potwierdził, że jest w stanie.
-To zrób, jak najszybciej.- rzekła dziewczyna dotykając dłonią ciała i...- Soulblade: katana-
wyciągając kolejny oręż ze swego ciała.
Alchemik wydawał się tym procesem zafascynowany, choć dziewczyna nie widziała w nim nic niezwykłego. Niemniej spędziła trochę czasu na wyjaśnianiu mu podstaw swej sztuki, skoro taką zapłatę zażądał za pochwę do specjalnego oręża dziewczyny.

A potem... okazało się że późnym wieczorem w sali treningowej nadal pali się światło.
Jak się okazało, Lao nadal trenował. Chyba wziął sobie opowieści dziewczyny na temat zagrożenia do serca.
Dziewczyna weszła do sali i przez chwilę przyglądała się działaniom włócznika.


Wreszcie rzekła z uśmiechem.
-Jeśli chcesz... możemy... no... potrenować razem.- rzekła tak jakoś niemrawo i dość cicho.
-Z chęcią. Sprawdźmy co dał mi dzisiejszy trening.- odparł z uśmiechem Lao stając w postawie bojowej i czekając aż się dziewczyna przygotuje.
Ta ujęła katanę w dłonie i sięgnąwszy po swą moc, rzekła.-Zaczynaj. Atakuj.
Zaatakował, dość szybko ale i lekko oraz ostrożnie. Niepewny możliwości dziewczyny i nie chcąc ją zranić nie wyprowadził silnego ataku. Zbiła jego cios lekkim niemalże drwiącym uderzeniem katany, podobnie kolejny i następny.
A on zaczął atakować coraz szybciej i pewniej, wiedząc już że dziewczyna nie da się łatwo trafić.
Szybko się okazało, że włócznikiem błyskawicznie dostosowuje taktykę do przeciwnika. Jego ciosy były coraz bardziej podstępne i trudniejsze do sparowania. I Aryuki wkrótce musiała przyspieszyć swe ruchy. I wtedy nagle kontratakowała, szybko przeszła pod blokiem Lao i płazem katany trafiła go w ciało.
By ponownie przejść do defensywy i z trudem, ale jednak blokować ataki włócznika.
Na kolejny jej nagły kontratak, był już przygotowany. Tym razem końcem włóczni zdołał prawie zablokować cios dziewczyny, która ponownie ustawiła się w pozycji defensywnej.
Za trzecim razem, chwycona za końcówkę włócznia została przez niego wprowadzona chaotyczny trudny do przewidzenia ruch. A co gorsze... bardzo szybki. Mimo przyspieszonego poruszania się Aryuki nie zdołała dosięgnąć Lao.Drzewce włóczni z impetem uderzyło ją w bok, sprawiając że straciła równowagę i wybita w bok upadła na podłogę sali treningowej.
-To bolało. Będę miała siniaki.- wyburczała cicho wstając powoli z podłogi i uznając, że na dziś trenowania już wystarczy.
Lao zaś zaśmiał się serdecznie i rzekł.-Całkiem nieźle sobie radzisz z tym mieczem. Przyznaję że masz spore umiejętności.
-Miałam dobrego nauczyciela... i sporo okazji do treningu. Twoje umiejętności są również imponujące.-odparła dziewczyna.
-Chętnie kiedyś powalczyłbym z tobą na poważnie.- odparł z uśmieszkiem włócznik, a Aryuki dodała z uśmieszkiem.-Może kiedyś... Przemyślę to.
Nie była pewna, czy walka na serio byłaby dobrym pomysłem. Przy stosowanych przez nich sztuczkach... jedno z nich mogłoby nie przeżyć tej walki.
Na razie jednak spakowawszy ubrania i potrzebne rzeczy, Aryuki szykowała się spać, by jutro zmierzyć się ze swoim odwiecznym wrogiem. Ze strachem jaki wywoływały w niej pociągi, zwłaszcza huki i gwizdy wjeżdżającego na stację parowozu powodowały u niej stan bliski paniki.
Dziewczyna nie lubiła jazdy pociągiem, a wyglądało na to że czeka ją dużo jazdy tymi środkami lokomocji.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-08-2012 o 21:43.
abishai jest offline