Mimo że walczył najlepiej jak potrafił to wyraźnie mu nie szło. Nadwyrężony nadgarstek a teraz rozszarpana noga. Kiedy było po wszystkim z lasu wyszedł jakiś żebrak i zaczął jęczeć. W pierwszej chwili pomyślał, że ma do czynienia z jakimś czarownikiem chaosu, który rzuca na nich klątwy i już się rozglądał za nożami do rzucania. Jednak po krótkiej wymianie zdań z Wilhelmem okazał się zupełnie niegroźnym biedakiem. Ulli nie zwlekając podszedł do wozu i wziął bukłak z wodą. Obficie przemył ranę i przewiązał szarfą od targaną z własnej koszuli. Następnie lekko utykając poszedł poszukać swoich noży. Rozmowa jaką prowadził jego zleceniodawca chwilowo go nie interesowała. |