|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-08-2012, 09:02 | #31 |
Reputacja: 1 | Wilhelm się strapił, widocznie mężczyznę odstręczył jego wygląd. Jak zwykle zresztą. No nic, nie ma co się poddawać. Podszedł bliżej i zawołał Nie zrobimy Ci krzywdy. Chcemy tylko wiedzieć kim jesteś. Byłeś tu przez cały czas? Jeśli widziałeś atak na ans to czemu nam nie pomogłeś?- Powiedział ze swoim zwykłym, delikatnym uśmiechem. |
14-08-2012, 11:01 | #32 |
Reputacja: 1 | - J-j-ja się dopiero o-o-obudziłem! D-dziewięćdziesiąt dwa lata j-już m-mam i zasnąłem i się obudziłem! Starość już tak ma! Że się czasem pod drzewkiem po wódeczce zaśnie! - odpowiedział jąkając się. Cały czas jednak nie wychodził zza drzewa. Chodził w miejscu i przyglądał się rozmówcy. - A co to to to to się tu tu tu stało? Jakiś zły czarodziej ogniem przypalił? - wskazał na prawą część twarzy Wilhelma. |
14-08-2012, 11:20 | #33 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Mimo że walczył najlepiej jak potrafił to wyraźnie mu nie szło. Nadwyrężony nadgarstek a teraz rozszarpana noga. Kiedy było po wszystkim z lasu wyszedł jakiś żebrak i zaczął jęczeć. W pierwszej chwili pomyślał, że ma do czynienia z jakimś czarownikiem chaosu, który rzuca na nich klątwy i już się rozglądał za nożami do rzucania. Jednak po krótkiej wymianie zdań z Wilhelmem okazał się zupełnie niegroźnym biedakiem. Ulli nie zwlekając podszedł do wozu i wziął bukłak z wodą. Obficie przemył ranę i przewiązał szarfą od targaną z własnej koszuli. Następnie lekko utykając poszedł poszukać swoich noży. Rozmowa jaką prowadził jego zleceniodawca chwilowo go nie interesowała. |
14-08-2012, 11:38 | #34 |
Reputacja: 1 | To była dobra walka, krótka ale dobra, zadowolona z siebie Mawr kopnęła truchło mutanta by upewnić się że jest martwy i rozejrzała się dookoła. Drugi mutant też już leżał powalony, wyglądało na to że Ulliemu nie poszło tak gładko jak jej i że z pomocą przyszedł mu Wilhelm, przynajmniej to zdawał się sugerować zakrwawiony miecz w jego rękach. Nieco ją to zdziwiło ponieważ oszpecony mężczyzna nie wyglądał jej na takiego co przywykł do posługiwania się mieczem. Wzruszyła ramionami i podeszła do leżącego na trakcie jeźdźca na wypadek gdyby jeszcze dychał i dało mu się jakoś pomóc. Wtem jej uwagę zwrócił ruch. "Czyżby następny?" Spięła się gotowa do dalszej walki, ale nie, to nie był mutant ani żaden bandyta. Nagle owionął ją duszący smród, w pierwszej chwili myślała że to dotarła do niej woń mutantów, potem że to zapaszek woźnicy, wreszcie zrozumiała co to za zapach. - Dziadku, ty lepiej wódę odstaw, a się do wody przekonaj, kąpiel by ci się przydała, i nie tylko tobie- dodała ciszej zerkając na woźnicę- bo cuchniesz gorzej niż te tu pomioty Chaosu. |
14-08-2012, 11:40 | #35 |
Reputacja: 1 | Westchnął. Czemu zawsze ludzie pytali go o bliznę. Gdy się kogoś poznaje chcesz wiedzieć skąd jest, jak ma na imię, jaki ma ulubiony kolor i ile kobiet w życiu mieli. Bynajmniej nie zły czarodziej. Człowiek i nie zły, tylko głupi. Podejdź do nas, możesz z nami udać się do ruin, jeśli chcesz? Lubił duże towarzystwo. Rzadkość, kiedy twoja twarz wygląda jak maska Morra. A smród jakoś mu nie przeszkadzał, był święcie przekonany, że reszta też nie będzie się skarżyć... Ostatnio edytowane przez Luffy : 14-08-2012 o 11:42. |
14-08-2012, 11:47 | #36 |
Reputacja: 1 | - Nie nie, nie nie. Ja sam sobie pójdę, bo mnie ludzie w ruinach grożą i kamieniami obrzucają! Uważajcie na Shwinko, b-bo on strasznie niemiły jest! Ja mam swoją norkę poza ruinami i tam sobie sam doczłapię. W-w-wiecie, jako dawny uczony już swoje przewędrowałem i jakoś to tak już mam, że chociaż w kolanku ojojoj tak jak teraz strzeli to i tak pójdę dalej. Mój wózeczek zostawiłem! Ojojoj! Oby mi Shwinko nie ukradł! - powiedział Ruppert bardzo szybko. Słowotok był dla mnie czymś typowym. Chciał przekazać jak najwięcej w krótkim czasie. Zwrócił się do Mawr. - Tutaj w I-imperium to kobiety bardzo niemiłe są. Kto to widział żeby tak mówić o zapachu Rupperta. Nieładnie, nieładnie. W moich stronach to kobiety tylko dzieci rodzą. - powiedział cichutko jakby obawiał się reakcji wojowniczki. |
14-08-2012, 12:17 | #37 |
Reputacja: 1 | - O przepraszam bardzo szanownego pana- rzuciła kpiąco zginając się w parodii ukłonu- ale jedyne co tu jest nieładne to ten zapach i twarz Wilhelma. O ile mogę na niego nie patrzeć, to oddychać nie potrafię przestać, więc wracaj lepiej do tej swojej nory co ją ze skunksami dzielisz zamiast nam tu biadolić i zatruwać powietrze.- zakończyła swoją przemowę udowadniając wszystkim, że do subtelnych kobiet to ona się nie zalicza, co wcale nie znaczyło, że ma cokolwiek do Wilhelma albo staruszka jako takich. -Co tam jeszcze mamroczesz? Jakie dzieci?- zapytała jeszcze bo nie dosłyszała ostatniego zdania. |
14-08-2012, 16:13 | #38 |
Reputacja: 1 | Kolega uczony nam wybaczy, wszyscy jesteśmy dalej podekscytowani walką. Wydaje mi się, że ruszymy w dalszą drogę i nie będziemy już zawracać Waszej głowy.- Tu spojrzał pytająco na Mawr. Jej słowa go nie uraziły, po prostu przywykł do określeń typu pomiot, potwór. Nieładny trafiał się rzadko i był raczej łagodnym przymrużeniem oka na prawdziwy stan rzeczy. Podszedł do konia chcąc go poprowadzić i w miarę potrzeby uspokoić, licząc że wojowniczka i nowo poznany człowiek nie będą się kłócić. Polubił go. |
14-08-2012, 17:17 | #39 |
Reputacja: 1 | - Kolega? Kolega uczony? Chcesz być kolegą Rupperta? Miło, miło! Ja Ruppert jestem. W sumie to nie jestem. Ja z dalekich stron. To się mówi w Imperium z głębokiego wschoda? Tak tak tak? - widać, że śmieciarz miał problemy z językiem Imperium. Mówił prostymi i krótkimi zdaniami. Czasem jednak zdarzało mu się powiedzieć coś bardziej złożonego, ale to należało do rzadkości. - I widzę, że kolega też ma problemy przez wygląd. Znam to znam. Ruppert też musi się zasłaniać, bo mu mówią, że brzydki. Ja już nie przeszkadzam. Idę sobie. Idę! - powiedział krótko, odwrócił się i poszedł w las. Po chwili zza drzew można było usłyszeć chrapanie. |
20-08-2012, 09:55 | #40 |
Reputacja: 1 | - Hej, gdzie te nosze? - krzyknął Gereke, gdy tylko wyszedł z budynku, w kierunku mężczyzn, którzy mieli przygotować transport dla rannego. Widząc opieszałość dwójki, postanowił sam zająć się tą sprawą i wraz z Olegiem minęli róg budynku. Tam zauważyli trójkę mężczyzn pochylonych nad kolejnym ciałem. Tym najwyraźniej już martwym. - W środku jest jeden żywy… ledwo żywy. Potrzebuje pomocy… pilniejszej niż ten tam - zauważył wskazując głową trupa. - Trzeba go szybko do cyrulika jakiegoś nieść, jeśli przeżyć ma. Pomóżta! - krzyknął, a sam zajął się poszukiwaniem czegoś, z czego mogli by zrobić, choćby prowizoryczne nosze. Martwego w tym momencie zignorował. |