- O przepraszam bardzo szanownego pana- rzuciła kpiąco zginając się w parodii ukłonu- ale jedyne co tu jest nieładne to ten zapach i twarz Wilhelma. O ile mogę na niego nie patrzeć, to oddychać nie potrafię przestać, więc wracaj lepiej do tej swojej nory co ją ze skunksami dzielisz zamiast nam tu biadolić i zatruwać powietrze.- zakończyła swoją przemowę udowadniając wszystkim, że do subtelnych kobiet to ona się nie zalicza, co wcale nie znaczyło, że ma cokolwiek do Wilhelma albo staruszka jako takich. -Co tam jeszcze mamroczesz? Jakie dzieci?- zapytała jeszcze bo nie dosłyszała ostatniego zdania. |