Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2012, 17:32   #24
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po uderzeniu, które niemal powaliło go na kolana, Gotfryd po raz kolejny uświadomił sobie, że przybycie do Wortenbach było błędem, zapewne z gatunku życiowych. Chociaż zwierzoludzi już nie przybywało, a zwiększała się liczba martwych wyznawców Nurgla, to i tak napastników zostało wystarczająco wielu, by posłać do piachu wszystkich obrońców. Tym ostatnim zapewne nie chodziło już o zwycięstwo czy przeżycie, ale o to, by uśmiercić jak najwięcej przeciwników.

Wbił miecz w bok zwierzoczłeka, który skupił swą uwagę na wymachującym widłami wieśniaku. Strumień krwi trysnął z głębokiej rany. Trafiony rozejrzał się w poszukiwaniu napastnika, który zadał mu zdradziecki cios. Odpłacić się pięknym za nadobne nie zdążył, bowiem wieśniak wbił mu widły w pierś i posłał w objęcia śmierci.
Nadziany na widły truposz na moment odgrodził kłębiących się dokoła zwierzoludzi od Gotfryda, co dało temu ostatniemu chwilę wytchnienia i pozwoliło na szybkie wychylenie trzymanej na czarną godzinę miksturki. Czarna godzina, miał takie wrażenie, nadeszła i dłuższe zwlekanie było mało rozsądne.
A potem był kolejny cios, unik, parowanie, ponowne uderzenie mieczem. Ktoś padł po stronie obrońców, ktoś po stronie napastników. Walka trwała.
 
Kerm jest offline