Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2012, 10:29   #7
vieh
 
Reputacja: 1 vieh ma wyłączoną reputację
Jonna chyba jako jedna z nielicznych poświęcała tyle uwagi wszystkiemu co ją otaczało. Inna sprawa, że życie nauczyło ją, że od wyglądu otoczenia zależy jej los. Nie raz dzięki wnikliwej obserwacji uniknęła zdradliwej pułapki bądź wyrwała się z rąk pogoni. Teraz również wolała chwilę poświęcić na dokładne oględziny miejsca, choć chęć zrobienia mapy, nowej mapy, rozsadzała ją i pchała do czynu. Dzięki temu, jako jedyna dostrzegła to, że czaszka leżała dokładnie w tym miejscu w którym kończył się ryt szponu na skale. To mogło oznaczać, że właściciel czaszki dostał ciosem, który wcześniej spowolnił na skalnej ścianie. Mimo to zginął. To dawało do myślenia. Może się czym struł? Drugą rzeczą, która rzuciła się jej w oczy była sama łódka. Wsiadła do niej, bo wszyscy wsiedli, ale jakaś myśl nie dawała jej spokoju. Budziła wątpliwości. Pobudzała szósty zmysł. Jak kolec w dupie, który nie pozwala wygodnie usiąść. Coś. Coś ulotnego.



Rozchwiana tafla podziemnej toni rozbłysła tysiącem odbitych niczym w lustrze pochodni. Sklepienie pieczary eksplodowało blaskiem ukazując naturalne zęby stalaktytów. Lekki plusk utonął w harmidrze wchodzących na pokład odkrywców. I w jazgocie dotychczas tylko skomlącego psiaka, którego na sękatych rękach dzierżył zaznajomiony z podziemiami Nuln Garil. Oba krasnoludy z lekkim niedowierzaniem rozglądały się na boki próbując zrozumieć, wczuć się w to miejsce. To, że nie jest tworem ich pobratymców zrozumiały od razu. Osławione kanały Nuln, będące łabędzim śpiewem krasnoludzkiej rasy za dawną świetnością, z całą pewnością musiały ominąć to miejsce, bo podziemna pieczara dokąd sięgał wzrok była wytworem naturalnym. Poza tunelem, który coś wydrążyło w ścianie pieczary. Tunelu prowadzącego wprost do siedziby Krzywego.



- Wsiadasz? - krasnolud nie krył irytacji w głosie, kiedy zwrócił się do stojącego wciąż na brzegu elfa. To ewidentnie nie było miejsce dla niego, ale nikt go tu za kudły nie przywlekł. Ociągając się długouchy przekroczył burtę łodzi i jął ją uważnie lustrować szukając miejsca w którym mógłby wygodnie się rozsiąść. Możliwie odległego od krasnoludów. Nikt nań nie czekał i łódź odepchnięta od brzegu rozkołysała się jeszcze mocniej. Zanurzone wiosła szarpnęły szalupą a ta rozhuśtała się jeszcze mocniej zmuszając elfa do wymachiwania długimi rękoma dla zachowania równowagi. Krasnoludy nawet nie kryły rozbawienia.


Czy któryś z nich mocniej się wychylił, czy może było to dziełem przypadku, nie sposób było orzec. Jednakże ledwie kilka kroków od brzegu elf zachwiał się, przez chwilę komicznie balansował na skraju burty, po czym z głośnym pluskiem wpadł do ciemnej toni. Kto dał radę powstrzymać śmiech, nie sposób było orzec.


Sytuacja przestała być śmieszna, kiedy uzmysłowili sobie, że elf nie wypływa. I gdy Jonna na głos powiedziała to, co kołatało się w jej podświadomości.


- Ktoś tą łodzią tu przypłynął...




[SyskaXIII proszony jest o wstrzymanie się z pisaniem do odwołania i omówienia wszystkiego przez system prywatnych wiadomości PW]
 
vieh jest offline