Hansowi nawet przez chwilę szkoda było elfa. Stanął na czele łodzi, trzymając się jej boków. Jednak zachował tę ostrożność, której u szpiczastouchego nie było. Zerknął w ciemną taflę wody i z jego ust można było tylko usłyszeć jakieś mamrotnięcie. Po chwili stał się zupełnie obojętny temu co tu się stało.
Stanął obok Garila i pomógł krasnoludowi odszukać tonącego gdzieś tam elfa.
- Spodziewałem się po nim jakiejś inteligencji. Widać, jak to się mówi, nadzieją matką głupich. Hans jestem krasnoludzie. - przedstawił się dopiero po jakimś czasie. W sumie było to nieco nietaktowne, po tak długim czasie wyjawiać swoje imię, ale co mu tam. Nie był już szlachcicem, a raczej banitą. Dziwne w ogóle, że nikt go w Nuln nie rozpoznał. |