Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2012, 17:34   #110
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Opuszczenie więzienia, w którym niesłusznie spędziło się ostatni rok powinno budzić w Ishirze nieopisaną radość. Tak jednak nie było. Chłopak poświęcił całą swoją uwagę ważniejszym sprawą niż cieszenie się. Bliźniacze wyspy przyniosły mu więcej cierpienia niż tylko niewolę. Wszystkie te wspomnienia zapewnie niejednokrotnie przypomną o sobie w czasie snu. Jeszcze biała wyverna gdzieś się zapodziała w czasie walki ze ślimaczym potworem. Niebieskowłosy w głębi serca miał nadzieję, że uczennica wodnego smoka zajęła się nią. W gruncie rzeczy dziewczyna nie była taka zła jak chciała się wydawać.
Wszystkie rozmyślania, jakim poświęcił się Ishir w czasie przygotowań statku zniknęły, gdy łajba zaczęła płynąć. Mag z Fairy Tail po uleczeniu przez znachora i przeszukaniu ładowni zabrał swoją działkę klejnotów i zaszył w jednej z kajut.

Niebieskowłosy siedział po turecku na podłodze. Unosił się kilka centymetrów nad ziemią. Po jego skórze przebiegały trójkolorowe wyładowania elektryczne. Wszystkie lekkie i nieprzymocowane do niczego, metalowe przedmioty w kajucie unosiły się w powietrzu. Chłopak zajmował się, czym innym. Korzystając ze swej najnowszej umiejętności starał się wykryć wokół siebie jak najwięcej istot. Dzięki temu dowiedział się, że dolny pokład statku jest domem niewielkiej kolonii mysz. W swych ćwiczeniach udawało mu się nieraz ku organizmom żyjącym w wodzie. Były to jednak sukcesy trudne i krótkotrwałe.
Pierwszy dzień podróży upłynął Ishirowi na treningu. Robił jedynie przerwy na jedzenie (którego swoją drogą pochłaniał dość dużo).
Kładąc się wieczorem do łóżka był zmęczony i szczęśliwy. W ciągu dnia nie tylko polepszał kontrolę nad swoimi zaklęciami, lecz również ponownie przyzwyczajał się do władania swym kamiennym młotem. Oprócz tego powrócił do swojego rytuału robienia pompek. Uzyskany wynik nie był zdecydowanie gorszy niż te uzyskiwane w Magnolii, lecz biorąc pod uwagę rok spędzony na chlebie i wodzie i tak był dobry.
Sen nie przyniósł spodziewanych tragicznych wizji. Nie oznacza to jednak, że noc minęła niebieskowłosemu spokojnie.

≈≈≈≈≈

Ishir znowu znalazł się w sali treningowej w swoim umyśle. Tym razem jednak była ona ograniczona ścianami. Naprzeciwko niego stał Gniew. Ubrany tak jak on, zbudowany tak jak on. Można by uznać ich za bliźniaków gdyby nie jeden fakt. Klon miał czarne włosy. Z tego, co elektryczny mag pamiętał włosy też powinni mieć takie same.
- Co zdziwiony moją fryzurą? – Czarnowłosy zdawał się czytać w myślach - Twoja też nie wygląda zbyt… niebiesko.
Na jednej ze ścian pojawiło się lustro, które przyszybowało do Ishira. Chłopak przejrzał się w nim. To, co zobaczył lekko go zaskoczyło. Jego włosy rzeczywiście nie były takie, jakie być powinny. Zamiast tego były białe.
Yin i Yang, biel i czerń, tworzenie i zniszczenie, dobro i zło. – głos Gniewu był niezwykle poważny. Zniknęła z niego kpina. – Wiele jest nazw dla określenia tego, czego jesteś światkiem. Jesteśmy swoimi przeciwnościami. Ja jestem Czarny. Ty jesteś Biały. Tylko na jak długo?
W czasie wypowiadanie pytanie nie tylko uśmiech zagościł na ustach mówiącego. Włosy Ishira (mag mógł dostrzec to przy pomocy lustra, które w dalszym ciągu uparcie wisiało przy nim w powietrzu) stały się czarne.
- Twoja klątwa się aktywowała. Musisz z nią żyć. Tak jak każdy przed tobą. Biały lub Czarny. Gdy nadejdzie czas, kim zostaniesz?
Wszystko wokół rozbłysło oślepiającym światłem.


≈≈≈≈≈


Ishir otworzył oczy. Siedział wyprostowany i spocony nas swoim łóżku. Szybko zerwał się z niego i podbiegł do wiszącego na ścianie lustra. Omal nie krzyknął. Jego włosy były śnieżno białe. Uszczypnął się w policzek. Zabolało. To nie był sen. Chłopak odwrócił się od lustra. Wzrokiem poszukał swoich ubrań. Część z nich była niebieska. Może to tylko wina jego wzroku… Zobaczył swoje ciuchy. Miały takie same kolory jak wczoraj. Nie myśląc wiele chłopak sięgnął po Ostrze Gromu.
Ktoś był w tym pokoju w czasie gdy spałem?
Nikogo nie było.
Elektrycznego maga nie zdziwiło specjalnie skąd broń mogła to wiedzieć. W normalnych okolicznościach pewnie zastanowiłby się nad tym. Obecne okoliczności nie były normalne.
Młodzieniec znowu spojrzał w lustro. Włosy w dalszym ciągu nie zamierzały być niebieskie. Teraz dostrzegł coś, co zszokowało go jeszcze bardziej. Jego tęczówki również były białe. Z tego, co kojarzył zawsze miał brązowe oczy…

Zszokowany ubrał się pośpiesznie. Starannie zaczesał włosy do tyłu i schował pod kapturem bluzy, którą dzień wcześniej wziął z ładowni. Upewniwszy się, że żaden kosmyk nie wystaje Ishir opuścił kajutę. Chciał sprawdzić czy coś takiego przytrafiło się tylko jemu. Nie brał nawet pod uwagę tego, co usłyszał we śnie. To nie było zbyt przyjemne. Szybki spacer po pokładzie przeraził maga. Zarówno Kazu, który dzielnie sterował statkiem jak i ksiądz, który podziwiał morski krajobraz włosy mieli takie, jakie mieć powinny. Białowłosy młodzieniec powrócił szybko do swojej kajuty. Zatrzasnął drzwi i osunął się na podłogę. Cały drżał.
– Uspokój się. Tylko spokojnie. – powtarzał sobie wstając – [i]Może ci się przewidziało? Lepiej sprawdź. Rano umysł lubi płatać figle. [i/]
Ponowny rzut oka w lustro udowodnił, że o pomyłce nie było mowy. Tym razem słowa nie wystarczyły, by się uspokoić. Ishir wspomógł się niebieską elektrycznością…

Nie krzyknął jedynie dzięki uspokajającym właściwością swojej magii. Oczy i włosy zmieniły kolor na ten, którego była elektryczność. Ishir nie myśląc długo zaczął po kolei sprawdzać dostępne wersje swej mocy. Żółta i czerwona dały taki sam elekt jak niebieska. Kombinacje z resztą też. Oczy i włosy za każdym razem przybierały odpowiednią barwę. Gdy magia nie była używana stawały się białe.
Ishir ze zrezygnowaniem opadł na łóżko. Coś się z nim stało. Nie wiedział co. Ale znał „osobę”, która wiedziała.
Poraź mnie prądem. Tak bym stracił przytomność. ” – polecił Ostrzu gdy ścisnął je w dłoni.
Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Nie możesz z nim porozmawiać tak jak w czasie wędrówki przez tunel?
Wtedy to on odezwał się do mnie. Teraz w ogóle go w sobie nie wyczuwam a nie mam zamiaru go przywoływać przy pomocy czaru.
No dobra. Jak chcesz. Twój wybór.
Impuls elektryczny, jaki przebiegł po ciele chłopaka był krótki. Nie bolał tak jak powinien boleć ani nie wywołał zapachu spalenizny. Albo tak się tylko Ishirowi wydawało…

≈≈≈≈≈

Stał w sali treningowej. On był naprzeciwko. Miał czarne włosy. Tak jak we śnie.
- Nie mówiłem Biały? – Gniew zaśmiał się drwiąco – Klątwa już działa. Nie uchronisz się przed nią. Tak samo jak tamci.
- Jaka klątwa?! Jacy tamci?! Coś mi zrobił?!
Ishir nie panował nad złością. Miał zamiar podbiec i bić. Nie zrobił tego jednak. Musiał znać odpowiedzi. A walka nie skończyłaby się po jego myśli.
– Może się pohamuj. Nic ci nie zrobiłem. To tylko i wyłącznie wina twojego pochodzenia. – drwiący uśmiech nie znikał z twarzy.
– Przestań pieprzyć! Mów, co mi jest!
– O widzę, że ktoś tu przeklina. Nieładnie, nieładnie. Znasz zasady. Pokonaj mnie a ja będę mówił. Chociaż jeśli ci zależy możemy zrobić to inaczej. – Czarnowłosy zamilkł na chwilę. Bawił się napięciem. – Za każdy celny cios o odpowiedniej sile odpowiem na jedno twoje pytanie. Co ty na to?
Ishir momentalnie ruszył do ataku. Pomimo, że ciosy wyprowadzał szybciej niż ostatnio Klon był zawsze pół kroku do przodu. Była to przewaga wystarczająca by unikać pięści przeciwnika i wyprowadzić samemu kontry. Spotkanie pięści Gniewu z brzuchem elektrycznego maga zakończyło się lotem tego drugiego, wbiciem się na kilka centymetrów w ścianę oraz lądowaniem z cichym jękiem na podłodze.
Radzę ci unikać moich ciosów. Twój umysł sprawi, że będziesz je odczuwał, jako zadane prawdziwemu ciału. – w głosie Czarnego dało się słyszeć zadowolenie. – Umrzeć tutaj też odradzam. Ciało pozostawione w wiecznej śpiączce chyba nie jest przyjemne.
Szyderczy śmiech dotarł do uszu białowłosego. Ten podniósł się z ziemi. Pomimo bólu zacisnął pięści i ruszył do ataku. Jeden cios wystarczył, by znowu wylądował na podłodze po wcześniejszym spotkaniu ze ścianą.
- Czyżbyś dzisiaj nie pyskował? – czarnowłosy zaczął się zbliżać do swojej ofiary – Cóż to się stało?
Gniew wyprowadził kopnięcie w brzuch leżącego. Noga nie dotarła jednak do celu. Została złapana przez Ishira, który wykręcając się w sposób grożący skręceniem karku kopnął Klon w dość czułe miejsce. Później już tylko wystarczyło wstać, mocno szarpnąć i elektryczny mag rzucił swoim przeciwnikiem w ścianę, zamieniając ją przy okazji w stertę gruzu, która pokryła Czarnego.
Elektryczny mag z trudem ustał na nogach odsuwając się na znaczną odległość od gruzowiska. Do jego uszu ponownie dobiegł śmiech. Tym razem miał w sobie nutkę szaleństwa. Gniew bez specjalnych problemów wydostał się spod pozostałości ściany.
– To było niezłe. W nagrodę odpowiem na trzy pytania. Pomyśl jednak nad nimi. Za niedługo odzyskasz przytomność.
– Co mi się stało? – zapytał bez zastanowienia białowłosy.
– Jak już mówiłem klątwa. Rodzinna przypadłość. Aktywowana w dniu osiemnastych urodzin. Daje ci możliwość używania kilku kolorów elektryczności. Każdy kolor ma własną cechę, umiejętność i unikalny czar. Tak jak czerwona elektryczność. Wściekłość i dodatkowe obrażenia, jako cecha, wyczuwanie przeciwników, jako umiejętność, Nulla Fulgur, jako czar. Dodatkowo masz dostęp do tego miejsca. Nie jest to bezpośrednio część twojej świadomości, chociaż w niej się znajduje. Od dzisiaj nie musisz tracić przytomności by tutaj trafić, zwykła medytacja wystarczy. Będziesz mógł tutaj walczyć ze mną lub trenować bez obawy o uszkodzenie ciała. Wszystko pozostanie w twoim umyśle. Jednak musisz pamiętać o tym, co ci mówiłem, gdy otrzymałeś pierwszy cios. Walka ze mną da szybsze efekty, samotny trening będzie bezpieczniejszy.
– Kim jesteś? – drugie pytanie padło niemal tak samo szybko jak pierwsze.
– Gniew, Klon, Czarny… Zwij mnie jak chcesz. Jestem twoją mroczną wersją. Nie tylko twoją. Towarzyszę twojej rodzinie od pokoleń. Jestem waszą siłą i przekleństwem. Czymś, z czego powinniście być dumni jak i się wstydzić. Gdy nadejdzie odpowiedni moment dostaniesz szansę uwolnienia się ode mnie. Od ciebie będzie zależeć czy zostawię ci wtedy siłę, śmierć czy przejmę nad tobą całkowitą kontrolę.
Trzecie pytanie padło po dłuższej chwili milczenia. Zdecydowanie też nie było tym, które Ishir chciał zadać.
- Czego mam szukać w Bibliotece by zdobyć informacje… o mnie samym?
– Tego dowiesz się jak będziesz na miejscu. Bez żadnej walki ze mną. – Czarny uśmiechnął się (gdyby to było możliwe można by powiedzieć, że w sposób przyjacielski). - No a teraz znikaj stąd. Pora się budzić.

≈≈≈≈≈

Osiemnaście lat. Przez to całe zamieszanie zapomniał, że dzisiaj ma urodziny. Ostatnie, jakie miał „świętował” w niewoli. Teraz mógł to zrobić na wolności. Nie zamierzał jednak tego robić. Nie było się, z czego cieszyć. Każdy kolejny rok był dla Ishira jak porażka. Chciał stać się silny a jedyne, co osiągał to kolejni wrogowie i przegrane walki. Nawet do końca nie znał samego siebie. Nie zamierzał jednak się poddać. Chciał iść naprzód ku zrealizowaniu swoich pragnień. I teraz dzięki rodzinnej klątwie dostał możliwości by to osiągnąć. Do nowego wyglądu można było się przyzwyczaić. Co prawda zdradzał on, jakiej elektryczności będzie się używać, lecz żaden z wrogów maga nie znał dodatkowych właściwości kolorowej mocy. Pozostawało jeszcze sprawdzenie czy zdolność wyczuwania wrogów również zmienia kolor. Chłopak zamknął oczy skupiając się na biciu swojego serca. Gdy spojrzał w lustro ucieszył się. Jego włosy pozostały białe, jedynie oczy zmieniły kolor na czerwony.
- Nie jest źle. – powiedział sam do siebie. – Tylko ciuchy się zmieni i będzie dobrze.

Jak powiedział tak zrobił i po chwili grzebał już wśród sterty rzeczy w ładowni. Szukał czegoś pasującego do jego nowego, naturalnego koloru włosów (które obecnie dzięki użyciu odpowiedniej elektryczności były niebieskie). Oprócz odpowiedniego ubrania znalazł też kilka dodatków do stroju. Gdy tylko wrócił do kabiny przebrał się. Jeden rzut oka na odbicie przekonało go, że wyglądał zdecydowanie lepiej.



Teraz pozostało jedynie czekać cierpliwie na dotarcie do portu. By później udać się do Biblioteki. Miał już stworzoną listę pytań, na które odpowiedzi będzie szukał, gdy już tam dotrze. Musiał ją jednak poszerzyć o nowe i najważniejsze dla niego pytanie. Kim lub czym był…
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline