Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2012, 21:19   #111
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Oczywiście że obserwowała go tylko po to, by przyjrzeć się jego umiejętnościom. Nie było żadnych innych powodów. Żadnych!
Tak sobie w myślach powtarzała Aryuki idąc traktem w kierunku następnego miasteczka.
Tylko dlatego podpatrywała Lao... to znaczy jego trening.
Pożegnanie z mieszkańcami trwało krótko, podobnie jak prezentacja mechanicznej osłony na katanę z kryształu. Rzeczywiście dobrze izolowała, błyskawicznie dało się wydobyć katanę z owego ochronnego kokonu. Trochę kłopotu sprawiało jedynie spakowanie broni z powrotem.
Ale to detal.
Aryuki niosła obie katany, na ramieniu jedną zabezpieczoną przez przez Juna. A w dłoni zwyczajną katanę owiniętą i zasznurowaną. Tak by wyglądała na zwykły pakunek. A ona sama na zwykłą dziewczynę.
Resztę jej ekwipunku niósł Lao, który się upierał by jej nie przeciążać nim.
A ona na razie pozwalała mu na ten rycerski gest. Przynajmniej do czasu dotarcia do następnego miasteczka.
Potem sama zamierzała nieść swoje brzemię.

Szła przodem, w końcu była przewodniczką tej małej ekipy. Szła przodem słysząc za sobą tyrady Gruma o odmładzających właściwościach przygód i o starych dobrych czasach i ciągłych narzekań Juna nie przywykłego do takiego rodzaju wysiłku fizycznego i do wędrówek.
Nie słyszała tylko Lao.
Więc obejrzała się za siebie i dostrzegła ich.


Byli dość daleko od niej, a milczący Lao zamykał pochód.-Hej, mniej gadania. Więcej przebierania nogami. Mamy pociąg do złapania w Goldwater.

Pociąg...
Odkąd sięgała pamięcią nie cierpiała pociągów. Lokomotywa była dla niej jak pradawna bestia, metalowy behemot z hukiem i gwizdem przeszywającym ciało niczym sztylety. Był to irracjonalny lęk, ale silnie w niej zakorzeniony. Gdy tylko pociąg zaczął wjeżdżać na dygotała niczym w febrze. Z trudem próbowała zapanować nad odruchem, by zakryć sobie uszy dłońmi, gdy wjeżdżał na stację.
Czemuż nie mogli jechać dorożkami?!
Znała odpowiedź na to pytanie. Nie mieli czasu.
- Wszystko w porządku Aryuki? - znaczenie słów Lao nie dotarło do niej. Ale głos... sam dźwięk głosu już tak.
Odruchowo przytuliła się do włócznika wywołując na jego rumieniec i zaskoczenie. Wywołała przy tym jednoznaczne komentarze nie tylko Głosu, ale i Gruma oraz Juna. Trwała tak przez kilka chwil, po czym odsunąwszy od mężczyzny się wymruczała ze wstydem.- Ja... Ja po prostu bardzo nie lubię pociągów. Bardzo.

Do pociągu weszła czując już ciężar swego plecaka, który zresztą nosiła przy sobie odkąd dotarli do granic Goldwater. Miała w tym plecaku wszystko co potrzebne, ubrania (dużo ubrań), takerową deseczkę, granaty dymne, wędkę i kilkanaście innych drobiazgów.. a pod nim upchniętą głęboko kulę. Umieszczoną zresztą tak, by uwierała Aryuki w plecy podczas noszenia plecaka. Ta niewygoda jednak była zamierzona. Dzięki niej, zawsze zauważyłaby kradzież owego przedmiotu... o którym zresztą nie powiedziała ani alchemikom, ani Lao. Uznała bowiem, że lepiej aby nie wiedzieli.

Jazda pociągiem była tym, co Jun lubił najbardziej. Inżynier alchemików niemal trajkotał próbując przekonać Aryuki do tego cudu technologii jakim była lokomotywa. Że to bezpieczny środek, transportu, wygodny, i tak dalej...
Dziewczyna słuchała tego jednym uchem. Jej niechęć do pociągów bowiem nie miała racjonalnych podstaw, była całkowicie instynktowna i podświadoma. Była jak odraza kota do wody.

Gdzieś podczas tej jego tyrady...

Olbrzymia forteca. Opuszczona forteca.
Mury zbudowane nie z cegieł, a z zegarów.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=PL_B3Bzka_8[/media]

Aryuki fascynowały zegary. Artyzm ich wykonania, poruszający się w nich mechanizm.


Poruszające się wskazówki, wygrywane przez nie kuranty. Czasem żałowała, że nie jest córką zegarmistrza. A teraz wędrowała spojrzeniem po ścianach składających się z dużych zegarów. Spoglądała na wahadła wprawione w ruch, wskazówki wędrujące jednostajnie po tarczy.
Tik, tak, tik, tak...
Była w twierdzy zbudowanej z zegarów. Była sama w korytarzu twierdzy. Pozostało więc iść korytarzem, by dojść do celu. Jakimkolwiek on był.
Celem okazały się drzwi. Wielkie drewniane wrota przez które spokojnie mógł przejść kolos. Drzwi które ona otworzyła bez trudu.
Drzwi prowadzące do wielkiej sali pełnej zegarów. Sali ze stojącym na środku dwumetrowym lustrem w srebrnej oprawie.
Ruszyła w jego kierunku nie wiedząc czego właściwie się spodziewać.
Lustro nie odbijało tego miejsca. Nie było widać dziwacznej podłogi ze wskazówek, nie było widać zegarów których odmierzanie czasu wypełniało ciszę jednostajnym dźwiękiem.
Tylko szarą przestrzeń.
W lustrze nie było dobrze jej znanego odbicia. Jej własnej twarzy w okularach.
W lustrze była ona.


Wysoka wojowniczka w złotej zbroi, która wydawała się być jej drugą skórą. Uśmiechnięta wojowniczka o szarych oczach i podobnej barwy gęstych włosach.
Piękna...
Starsza...
I znana dziewczynie. Aryuki w zamyśleniu dotknęła lustra jakby próbując się upewnić, że to jej odbicie. Nie było. Obraz w lustrze nie powtórzył jej gestów, co wywołało u Marai smutek. Przymknęła oczy, czując jak zbierają się w nich łzy.
Nagle usłyszała cichy szept.- Oddawaj...
Zaskoczona spojrzała na lustro. Postać w nim zmieniła się. Skóra sczerniała, oczy stały się czerwonymi jamkami pełnymi nienawiści. Paznokcie zmieniły się w szpony, a zęby w kły.
Kobieta potwór wynurzyła się nagle z lustra i zacisnęła łapy na gardle zaskoczonej dziewczyny sycząc niemalże.- Oddaj moje życie.
A Aryuki zaczęła walczyć o oddech słysząc ciągle w uszach. -Oddawaj moje życie.

Przebudziła się nagle, wpatrując się zaskoczonymi oczami w potrząsającego ją Lao.-Wszystko w porządku? Zasnęłaś podczas wykładu Juna o pociągach. Nie tylko ty zresztą...
Spojrzenie włócznika spotkało się na moment z urażoną miną Juna.
-To był tylko sen. Koszmar. -rzekła do siebie cicho.
“-I szkoda że go nie widziałem. Musiał być zabawny.”- rzekł złośliwie Głos, który do snów dziewczyny nie miał dostępu. I musiał się wtedy zadowalać czuwaniem w jej ciele na jej bezpieczeństwem.
-Wszystko w porządku. Już mi lepiej.- rzekła szybko wojowniczka bardziej kuląc się na swoim siedzeniu. I mocniej obejmując katanę owiniętą materiałem. -To tylko koszmar był.
Sięgnęła do kieszeni wydobywając stamtąd zegarek kopertowy. Otworzyła kopertę i wsłuchując się w graną melodyjkę spoglądała przez okno jadącego pociągu.
Jun mógł sobie mówić co chciał, ale dla niej... lokomotywy to samo zło.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-08-2012 o 18:33. Powód: poprawki
abishai jest offline