Sytuacja w jakiej się teraz znaleźli była bardzo nieciekawa. Szczególnie dla Yngvara. Miał 3 wyjścia: poddać się, walczyć albo spróbować załatwić sprawę za pomocą perswazji. Pierwsza opcja wydawała się najgorsza z możliwych. Podejrzewał, a nawet był pewny, że najemnicy mają dostarczyć jego głowę pracodawcy bez większej różnicy czy będzie ona spoczywała na karku górala czy też w worku. Ponadto najemnicy wyglądali na profesjonalistów i wszelkie próby ucieczek z niewoli prawdopodobnie zakończyłyby się porażką. No, więc poddanie się odpada. Druga opcja była bardziej interesująca. Doskonale pasowała do gorącokrwistego charakteru Yngvara. Jednak rzucenie się za wrogów z dzikim okrzykiem i w berserskim szale miało jedną, ale znaczącą wadę: kusze. Dzięki tym vuokaackim wynalazkom jeszcze przed wykonaniem pierwszego kroku jego atak mógłby zostać zakończony z powodu trzech bełtów tkwiących głęboko w czaszce. Na dodatek Yngvar nie był pewien swoich obecnych możliwość w walce po ostatnich przygodach z podpaloną gospodą i magiem-zdrajcą. Na domiar złego przeciwnik miał przewagę liczebną i nie miał także stuprocentowego zaufania do swoich towarzyszy. Dlatego walka to także nie byłby najlepszy pomysł. Pozostawała trzecia możliwość: właściwe użycie języka. Yngvar zawsze zamiast mówić wolał pokazać innym to samo za pomocą pięści i topora, ale zdarzyło mu się nie raz negocjować. Nigdy tego nie lubił. Zawsze wkurzali go ci przemądrzali gogusie, którzy kłapali tylko ozorem i tak go zaraz omotali, że nie wiedział później po co w ogóle z nim gada. Zamiast niego musieliby się wykazać towarzysze. Niestety pośród nich żaden dotąd w jego obecności nie błysnął talentem krasomówstwa. Ewentualnie mogliby spróbować przekupstwa. Jednak przeczuwał, że ludzie, którzy wynajęli tych ludzi dysponowali znacznie grubszymi sakiewkami niż on i jego kompani. Zostało mu więc tylko jedna droga: połączenie połączenie poddania się z perswazją, czyli podstęp. Zamierzał dobrowolnie się poddać i zaatakować dopiero po chwili udawania. Żeby jego plan wypalił pozostali musieli się do niego przyłączyć . Popatrzył w ich kierunku, mrugnął i postarał się żeby jego twarz jak najbardziej przebiegły wyraz. Miał nadzieję, że zrozumieją jego zamysł aby oddali go i zaraz potem zaatakowali. |