Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2012, 09:00   #121
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Kikut spalonego konara ani drgnął. Korzenie pniaka kurczowo trzymały się przeklętej ziemi. Warto było spróbować. Spocony koń pochylił łeb strzygąc uszami. Parsknął niespokojnie zezując na podchodzącego najemnika. Otto poklepał kobyłkę uspokajająco po szyi.

- Nic to Mola. – wsunął suchara, który po chwili zachrzęścił w pysku Molasy. – Szkoda Melepety. Wiem... – pogładził zaniedbana, brudną sierść smutnego konia.

Słońce chyliło się nad lasem czerwoną łuną kładąc się po niebie, które od wschodu naciągało się czarną pierzyną mroku.

Otto zwinął linę sprawdzając jej przydatność. Nożem odciął napalone żarem zwoje zachowując resztę. Pokiwał głową na słowa Ivena.

- Dobra nic tu po nas. Byle dalej stąd zanim ciemno będzie jak u kapłana Morra w dupie. Obóz rozbijem, jak już dalej iść siem lasem nie da. – wygrzebał językiem z dziury w zębie kawałek kiełbasy przez co wyszła mu na gębie grymaśna mina, która można było wziąć za poważne dumanie. – Możem i do druidów, pewnie ku nim bliżej. – wpatrywał się w mapę skreśloną dwa dni wcześniej brudnymi paluchami Edgara.

Iven w tym czasie gotował się zawzięcie, by korzeń urąbać mieczem, czemu Vooks przyglądał się z równym zaciekawieniem co Normalverbracher z tym, że Otto dla wszystkiego odsunał się razem z kobyłką nieco dalej. Tak dla spokojności.

– Jedno w starych bogach licho jest pokładać nadzieje... One to już chyba mocy nie majom... Chyba, że matula Taala by tu pomogła, jak jom jeszcze ten świat obchodzi. Jak to po drodze do strażników starej wiary, to Rudom odstawmy tam, gdzieś się ułożył z siołem, coby naszego końca umowy dotrzymać. - marudził niecierpliwie zerkając na zachód. - Żywom oddajem jakżeś im obiecoł, nie? – pociągnął nosem patrząc na mapę w ostatnich promieniach słońca. – Co za smród! – splunął na spalony mech szykując się do odejścia z polany. – Niczym pierdy ożywieńca...
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline