- Hej, gdzie te nosze? - krzyknął Gereke, gdy tylko wyszedł z budynku, w kierunku mężczyzn, którzy mieli przygotować transport dla rannego. Widząc opieszałość dwójki, postanowił sam zająć się tą sprawą i wraz z Olegiem minęli róg budynku. Tam zauważyli trójkę mężczyzn pochylonych nad kolejnym ciałem. Tym najwyraźniej już martwym. - W środku jest jeden żywy… ledwo żywy. Potrzebuje pomocy… pilniejszej niż ten tam - zauważył wskazując głową trupa. - Trzeba go szybko do cyrulika jakiegoś nieść, jeśli przeżyć ma. Pomóżta! - krzyknął, a sam zajął się poszukiwaniem czegoś, z czego mogli by zrobić, choćby prowizoryczne nosze. Martwego w tym momencie zignorował. |