Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2012, 15:33   #11
Fenriz
 
Fenriz's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodze
Karn ibn Sahra
Genasi wybiegł ze sklepu, gdy tylko posłyszał rwetes na zewnątrz. Nieobecność al-Nasuda, podejrzani ludzie na ulicy i dziwne poczucie zagrożenia sprawiły, że Karn działał błyskawicznie i bez zastanowienia.
W kilku krokach dopadł do swego wielbłąda i nie zważając na protesty stojących opodal przechodniów zaczął pędzić za uciekinierem. Jednocześnie rozglądał się cały czas w poszukiwaniu tajemniczego jegomościa, który zwrócił wcześniej jego uwagę.
Mężczyzna ów stał nadal opodal kramu al-Nasuda i również śledził przebieg zdarzeń na ulicy. Karn nie widział nic więcej, co mogło mu się wydać ważne.
Choć początkowo pomysł z pogonią złodzieja na wielbłądzie wydawać się mógł szalonym, to szybko okazało się, że tylko tak można dopaść małego huncwota. Ibn Sahra pędził środkiem ulicy, a wszyscy przechodnie i gapie ustępowali mu miejsca. Dzięki temu, jak na dłoni widział uciekającego malca.
Tuż przed końcem ulicy genasi zrówna się z chłopakiem i chwycił go za kołnierz tuniki.
Maluch zaczął wierzgać niczym wściekły wielbłąd, ale pewny i mocny uścisk szybko wybił mu z głowy próbę ucieczki. Zamiast tego zaczął drzeć się wniebogłosy:
- Panie zmiłuj się! Ja biedna sierota! To nie moja wina. Ja tylko otwarte drzwi zobaczyłem, ale to tamci je otworzyli. To ich wina. To oni bałagan zrobili, a ja jedynie do środka wszedł, ale nic nie ukradłem. Tam same jedynie sukna i bele materiału były. Zmiłuj się panie, ja naprawdę nic nie ukradłem.

Pervaizz Sunivaith
Sunivatith nie ruszył za swym towarzyszem, ale zamiast tego wysłał za nim swojego dżina. Rizwana była nie tylko od niego szybsza, ale również nie będzie musiała się przepychać przez tłum, by dogonić Karna.
Sha’ir w tym czasie zaczął dobijać targu w sprawie zakupu dywanu.
- Wybacz panie - rzekł niziołek nisko się kłaniając - Takie rzeczy tutaj się nigdy nie zdarzały. Tutaj porządku pilnują mamelucy Kalifa i żaden złodziejaszek nawet nie pomyśli, żeby kraść w tej dzielnicy. I muszę powiedzieć, że doprawdy wspaniały dywan wybrałeś. Dzieło najlepszych tkaczy Huzuz. Normalnie jego cena wielu przeraża, ale wierzę panie, że mając taki dobry gust nie zlękniesz się ceny. A i tak musisz wiedzieć, że jest ona niezmiernie korzystna jeżeli chodzi o wyrób tej klasy. Może być on panie twój, za jedyne pięć dinarów. To naprawdę okazyjna cena.
Sha’ir już miał zacząć się targować, gdy tuż przy uchu poczuł delikatny podmuch. Już wiedział, że Rizwana powróciła. Tylko teraz z jakiś względów postanowiła pozostać niewidzialna. Dżin zaczął szeptać do coś do ucha swego pana, a głos jego brzmiał jak delikatny szum wiatru.
- Panie Karn pochwycił już złodzieja, ale to wydaje mi się mało ważna. Istotniejsze jest chyba to, że na okolicznych dachach czai się trzech zamaskowanych mężczyzn. Wyglądają tak, jakby na coś czekali. NIe wiem, czy to ma coś wspólnego z naszą misją, ale jedno jest pewne wyglądają dość podejrzanie.
 
Fenriz jest offline