Knut również stał się nieco nieobecny. Dużo myślał, namiętnie drapiąc się po głowie. Wielokrotnie przeliczał zarobione pieniądze - a były to sumy dla niego olbrzymie. W końcu któregoś razu oznajmił: - Trza mi do dom jechać. Yyy... tatce pomóc, no, interesa robić. - drap, drap - Zainwestować. Zmienić coś - drap, drap.
Po chwili drapania się, jakby znalazł odpowiednią myśl i wyartykuował ją: - Bo widzicie, bohaterstwo w sercu mieć musi ukierunkowany cel. Jeden dla chwały bogów w bój wyrusza, inny z uczuć patriotycznych. No, ale my to nie. My to dla złota. A złoto nie samo dla siebie istnieje, ale aby z nim coś zrobić. Zrobić coś. Zainwestować - powtórzył zasłyszane gdzieś słowo.
I tak Knut zwany Szłomnikiem wyruszył w powrotną drogę do Stirlandu. Ze swoją brzęczącą sakiewką, kolekcją broni i blizn. Szerokiej drogi, Knucie.
Zostawił po sobie wóz - niech drużynie służy.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |