Eryk usiadł na łóżku i podparł się łokciami o kolana. Zmarszczył czoło i westchnął.
- Morze... czego symbolem jest wielka woda? Nowego początku? – rozmyślał na głos patrząc w sufit.
Chciał tym zwrócić uwagę innych akolitów. Wstał i zaczął chodzić po ich wspólnej celi.
- Morze... rzucajcie skojarzenia. Spróbujemy zająć się tym snem razem. Widzę, że nie tylko ja miałem taką samą wizję. – powiedział do innych ogolonych na łyso młodzieńców. Wyróżniał się, miał włosy i nie wzbudzał chyba swoim wyglądem zaufania wśród innych świątynnych.
- Nowy początek, fala czegoś złego. Zalanie tego świata... czyżby siły zła planowały ponownie zalać nasze Imperium? Zwróćmy uwagę na to komu się to przyśniło. Nam, przyszłym kapłanom. Może to ostrzeżenie, a może wezwanie do obrony? W końcu mamy osłaniać choćby kosztem własnego życia mieszkańców naszych ziem. Świecić przykładem tak jak Sigmar kiedyś, gdy chodził po tych ziemiach.
Po chwili usiadł. Popatrzył na kamienną podłogę świątyni.
~ Czas przyniesie odpowiedzi. Jedyne co mogę w tym momencie, to modlić się. – pomyślał. |