Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2012, 21:23   #5
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz dojrzewał i rok przygód odcisnął na nim swoje piętno. Z młodzieńca, delikatnego, ledwie wystającego ze swojej koszuli, który nie pewnie trzymał miecz, a gdy tylko doszło do walki machał nim jak cepem, wyrósł mężczyzna. “Gołym okiem” było widać, że znaczną część swych zarobków młody żak zainwestował... w siebie samego. Znany, szanowany i nietani krawiec sprawił mu odpowiednie szaty, dobry szewc nowe buty, a golibroda - fryzurę. Wszystkie te zabiegi sprawiły, ze zaniedbany, ubrany w łachmany chłopiec, zaczął wyglądać dostojnie, przystojnie, prawie jak szlachcic...
Z czasem Zebedeusz, w celu dodatnia sobie lat i powagi, zapuścił bródkę. Inny zarost nie pasował mu zbytnio, więc tylko przy niej pozostał. Swoje, obecnie średniej długości, lekko wycieniowane włosy układał w dość prostą, ale jak twarzową fryzurę - część z przodu wiązał w delikatne, cienkie warkoczyki, średnio po dwa z każdej strony, resztę zaś nosił rozpuszczoną.
Niezbędnym “wyposażeniem” “nowego” Zebedeusza stały się dwie szerokie, posrebrzane bransolety, a także noszony na wskazującym palcu lewej ręki miedziany sygnet - zapewne zrobiony na zamówienie.
Szata żaka była elegancka i dobrze skrojona. Na ubiór składały się; buty jeździeckie bez żadnych zdobień, skórzane rękawiczki przypięte do pasa, skórzane czarne spodnie oraz okrywający szmaragdowy płaszcz z pod którego wystaje czarna jedwabna koszula. To wszystko idealnie zakrywało doświadczone przez życie ciało, maskując niesprawność fizyczną młodzieńca.
Przez większość drogi żak jechał nie odzywając się słowem do towarzyszy, wyjątkiem były krótkie i zdawkowe wypowiedzi, w których nie było cienia głębszych emocji. Brak poczciwego Knuta lekko przygnębiła na krótko młodzieńca, lecz na szczęście dołączył do nich Marko. Zebedeusz czuł, że ten człowiek okaże się równie poczciwym i ciekawym towarzyszem ich wędrówki. Elfka natomiast..Zebedeusz miał słabość do kobiet, dlatego też trzymał się od niej z daleka. Dwie poprzednie kobiety, które im towarzyszyły odcisnęły piętno na młodzieńcu. Obie go zraniły w jakiś sposób, i młodzieniec nie chciał popełnić błędu. Tym bardziej, że w nocy nie raz budził się spocony, z przyspieszonym tchem i głośno oddychając. Coś wewnątrz niego również dojrzewało. To coś było mroczne. To coś pragnęło wolności, a młodzieniec nie chciał tego dziedzictwa uwolnić. To mogło by zniszczyć go i wszystko co do tej pory osiągnął.
Zebi jechał wciąż rozglądając się spokojnie jakby oczekiwał nie miłych niespodzianek. Przeczucie jak zwykle nie zawiodło młodzieńca, bowiem gdy tylko zdawało się że zaznają gościny, okazało się że zamiast niej znajdą zwłoki kapłanów. Krew i zmasakrowane zwłoki nie zrobiły już większego wrażenia na nim, lecz musiał on przyznać się przed samym sobą, nie był to miły widok. Nie ruszyło go także zachowanie Franca. Zebedeusz na chwilę zamknął oczy i rzekł tylko:

Serce ustało, pierś już lodowata,
Ścięły się usta i oczy zawarły:
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek?- Umarły.


Następnie żak przechodząc tak by nie wdepnąć w krew wszedł do środka. Lewa ręka spokojnie, odgarnęła połę płaszcza a prawa znalazła się na rękojeści broni. Chciał coś powiedzieć jeszcze na głos ale się powstrzymał.
"Chaos..albo gorzej..."
Milczał spokojnie obserwując otoczenie.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline