Begus, gdy poczuł się bezpieczny zszedł z dachu budynku i podszedł do pozostałych. Nie podobała mu się ta cała skrzydlata. Nie miał ochoty jej pomagać, bo i w sumie po co. Spojrzał na towarzyszy. - Mamy ruszyć na śmierć, na walkę z jakimiś groźnymi stworami. Oj nie, nie, nie. Przygoda, to nie włażenie w paszczę stwora. Ona dziwna. - wskazał Nupthys. - Niby silna, a w klatce. Sama tu? Podejrzane. Kręci… kręci… kręci! Same problemy przez nią i jeszcze większe będą. Ja wam mówię. - Rzekł, tupnął stopą, po czym wyszedł na zewnątrz. |