Korzystając z okazji, Marko zajął się przetrząsaniem kieszeni nieszczęsnych braciszków. Mogli mieć przecież przy sobie coś przydatnego dla rozwiązania zagadki ich śmierci. Mogli mieć też złoto, srebro, kosztowności etc. Nic jednak nie znalazł - pewnikiem bracia praktykowali ubóstwo.
Na propozycję Keriann przytaknął. - Idę, idę. Piękna pani się nie martwi, silne męskie ramię do usług.
I posłał elfce uśmiech numer pięć. Uśmiech numer pięć - minę chłopca kradnącego jabłka ze straganu. Z jakiegoś powodu na twarzy tego trzydziestoletniego draba z rudą brodą i rosnącymi zakolami ten chłopięcy uśmiech całkiem pasował.
Bociek stanął z tarczą i bronią nieco przed Keriann i pchnął drzwi. Przyjął pozycję, która umożliwiała łuczniczce strzał, a w razie ataku z następnego pomieszczenia, pozwalała przyjąć pierwszy impet na tarczę.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
Ostatnio edytowane przez JanPolak : 23-08-2012 o 14:30.
Powód: skutki przeszukiwania
|