Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2012, 22:33   #101
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Braavos i braavosi

Zasłonięcie się było dobrym posunięciem, nóż przeciwnika zaskrzeczał na ukrytym naramienniku. Mając teraz możliwość szybkiej oceny przeciwnika, Rabon trochę się rozczarował. Miał do czynienia ze zwykłym obdartusem, niedożywionym cwaniaczkiem, który w jakiś niewyobrażalny sposób położył łapę na całkiem dobrym ostrzu. Z całego tego zestawu, to właśnie nóż dzierżony przez złodziejaszka wydawał się najgroźniejszy.
Bar poczuł bardziej niż zauważył, że cieśniący się do tej pory dookoła ludzie, rozstępują się, robiąc walczącym więcej miejsca. Tłum w Braavos bardzo szybko reagował na nagłe zwroty akcji.

Spotkanie z człowiekiem interesu

Varys spełnił daną Domericowi obietnicę. Spełnił ją dość sprawnie, może nawet zbyt sprawnie, jak dla młodego dziedzica. Pojawił się osobiście, na kilka minut przed zachodem słońca i z uśmiechem ponaglił:
- Waters je dziś w Al Gasayed. Zje pan dziś z nim - uśmiech eunucha i fakt, że Domeric nie był zupełnie gotowy by spotkać się z nieznajomym, który miał tajemnicze wpływy w tym mieście, były naprawdę irytujące.
Mistrz Szeptów niewiele sobie z tego robił. Był ubrany po rycersku, co jeszcze bardziej dodawało scenie surrealizmu. Dziwne, jak szata może człowieka odmienić - miekkie sadło opasane skórzaną kamizelą najlepszej próby stawało się nagle potężnymi mięśniami, a galaretowaty kark można było łatwo pomylić z karkiem oprycha. Do tego Varys nałożył na twarz jakąś maść, która przyciemniła jego skórę i nadała jej szorstkości.
Al Gasayed okazało się umiejscowionym w najlepszej dzielnicy lokalem ze świetnym wystrojem i oszałamiającym widokiem. W świetle różowych lampionów, nawet wody Czarna Woda wydawała się olśniewającym jeziorem o najczystszej wodzie. Karczma była pusta, poza kłaniającym się w pas właścicielem i jednym, ciemnoskórym sługą, Domeric nie dostrzegł nikogo, aż podążając za odmienionym Varysem nie dotarł do bogato oświetlonej alkowy, w której na atłasowych poduszkach, zajadając rękami dziwne cudzoziemskie potrawy, siedział samotnie, zupełnie nie przystający do elegenackiego otoczenia mąż.
Jegomość był wielki, ponury i emanował spokojem, który można osiągnąć jedynie poznawszy smak śmierci. To był zabójca.
- Aliser Waters - Varys skinął głową, w odpowiedzi otrzymując jedynie pomruk i spojrzenie - Oto młody pan Bolton, macie chyba wspólnych znajomych?
Waters wsadził grube, szorstkie paluchy do miski z wodą i wytarł je w delikatną serwetkę. Wskazał czystą ręką siedzisko obok siebie. Varys również zachęcił Domerica gestem.



Nieśmiały adorator

Plan Arana nie poszedł do końca po jego myśli. Odwrócił co prawda od niego jakiegolwiek podejrzenia o złą wolę, jednak nikt w karczmie nie był mu w stanie powiedzieć co się stało z Arią Risborn. Zdawało się, że opusciła poprzedniej nocy karczmę i jeszcze nie wróciła.

Ta karczma co poprzednio, ułamki sekund później niż wcześniej

Póki co wyglądało na to, że klientela karczmy nie zamierzała rozpoczynać tej bójki. Ale zimne spojrzenia i złudnie spokojne wyrazy twarzy zdradzały skrajne napięcie sytuacji.
Bardzo szybko i bardzo łatwo mogło dojść do eskalacji. Zwłaszcza, że dama z Braavos zaczęła nagle wyglądać na damę w wyjątkowej opresji - oczęta jej się zaszkliły, zaczęła drżeć i zbladła teatralnie.
Brandon zauważył, że mężczyzna niecałe dwa metry po jego lewej, nieco z przodu, sięga powoli do pasa, nie spuszczając oczu z hipnotyzującej twarzy braavoski.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 03-09-2012 o 14:36.
F.leja jest offline