- Poczekaj. W żadnym wypadku nie powinniśmy ich spalić - powiedział Ivor, widząc do czego przygotowuje się Kal. - Po pierwsze, ich ciała to dowód, że ta śmierć nie jest naszym dziełem. Po drugie - nie znamy ich obrzędów pogrzebowych. Ale stos możemy rozpalić. Damy w ten sposób znać tamtym mieszkańcom, że coś jest nie w porządku. Sygnały dymne to dość szybki sposób przekazywania informacji. Wystarczy koc i pójdą w niebo osobne kłęby dymu.
Przy okazji dowie się o tym pół świata, ale to już inna sprawa.
- Ciała możesz przenieść do jednego z domów. Zamkniemy okna i drzwi, a pochowają ich inni.
Kal nie zareagował. Zachowywał się jakby nic nie słyszał, albo nie zrozumiał. Pascal i Sandra poparli Ivora. Teraz trzeba było tylko powstrzymać Kala...
- A te ubrania... - zwrócił się do Mruka. - Z jednej strony to dobry pomysł. Z drugiej - jeśli je ktoś rozpozna, to będziemy prowadzić rozmowę zza krat. Wyglądamy nieciekawie, ale nie będziemy mieli na sobie kradzionych ubrań. Co się tyczy drugiej sprawy, tych duchów.Nie wiemy z całą pewnością, czy mamy do czynienia akurat z duchami. Mogą to być na przykład demony. No i fakt, że duchy nie mogą się materializować nigdy nie został udowodniony.
Raczej wprost przeciwnie, ale to nie była pora na dyskusje tego typu.
Nie wtrącał się do rozmowy Pascal z chłopcem. Nawet wtedy, gdy chłopiec powiązał (w całkiem nielogiczny sposób) słowo "wrócili" ze swoją siostrą Magdą.
- Masz rację, że musimy Eryka zabrać ze sobą - powiedział, gdy skończyło się wypytywanie chłopca. Oddalił się nieco od schowka, by chłopak go nie słyszał. - Ale nie dlatego, że jest 'ważny'. Nie możemy go tutaj zostawić. Może tam, w wiosce, znajdzie kogoś znajomego, albo kogoś, kto mu pomoże wyjść z tego wstrząsu. Może wtedy dowiemy się więcej.
- Jeśli chodzi o słowo 'wrócili' - mówił dalej. - Bardzo możliwe, że wśród mieszkańców przetrwała pamięć o uwięzionych duchach, demonach, dawnych władcach, czy jak chcecie ich nazwać. Duchy wróciły, a oni je natychmiast rozpoznali. Jedna tylko osoba, matka Eryka, była na tyle bystra, by schować chłopca. Sama została na zewnątrz, bo ktoś musiał zamknąć schowek. I nie sądzę, by trzymali go tam, by chronić przed nim innych. Są na to lepsze sposoby.
- Proponowałbym zabrać ze sobą chłopca i podążyć śladem uciekiniera. Może wykorzystamy Momo, żeby Eryka nieco... oswoić. Momo jest bardzo przyjacielski. W tym czasie rozpalimy stos i dany sygnały dymne. Jak najszybciej.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 23-08-2012 o 19:54.
|