Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2012, 14:19   #113
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Drużyna w porcie.


Gdy statek w końcu dotarł do portu a załoga zeszła na ląd, wywołało to niemałą wrzawę wśród mieszkańców. Kto bowiem widział by tak wielkie okręt dowodzony był przez taką mała grupkę?
Na szczęście autorytet Kereiego jako runicznego rycerza, sprawił, że straż portu nie zadawała zbędnych pytań, a nawet odpowiedziała na kilka zadanych przez drużynę.
Okazało się że najbliższy pociąg do miasteczka gdzie znajdowała się biblioteka odjeżdżał dziś w nocy, przejeżdżał przez Magnolię a potem dobrze znana Ishirowi z jego pierwszej misji trasą, do śnieżnej krainy.
Tak więc drużyna miała jeszcze dużo czasu by rozejrzeć się po mieście, zrobić zakupy i ogólnie pozwiedzać.
Miasto, jak to portowa osada, oferowało natomiast wiele atrakcji dla turystów, oraz skrywało wiele mrocznych sekretów.
Drużyna rozeszła się po mieście, każdy w swoim kierunku, by pozwiedzać oraz poszukać czegoś interesującego.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ArsV7AFZBHY&feature=fvwrel[/MEDIA]

Tym razem jednak, to właśnie Ishir został znaleziony przez „produkt” a nie odwrotnie. Gdy przechadzał się mniej uczęszczanymi uliczkami, gdzie można było dostać nie zawsze legalne przedmioty magiczne, do jego uszu dobiegł skrzekliwy głos.
- Chcesz poznać swe przeznaczenie paniczu? Tania to usługa, kilka monet za twój los!
Chłopak odwrócił się szybko, a jego oczy ujrzały staruchę siedzącą za ladą przed obdrapanym sklepikiem.


Olbrzymi nos łapczywie wciągał śmierdzące portowe zapachy, zaś ostro umalowane oczy wpatrzone były w Ishira. Olbrzymie złote kolczyki pobrzękiwały przy każdym ruchu, staruchy, a jej długie paznokcie gestem zachęcały elektrycznego maga do zbliżenia się. Olbrzymia kurzajka nad nochalem, dodawała kobiecie jeszcze straszniejszego wyglądu, zdawała się być wyjęta z jakiejś książki dla maluchów, która miała ich chronić przed podchodzeniem do obcych.
- Parę groszy, to chyba niewiele za odpowiedź co?- zaskrzeczała jeszcze raz, poprawiając siwe włosy.
Ale czy staruszka naprawdę umiała odpowiedzieć na pytania chłopaka, czy może była zwykłym kuglarzem? To Ishir musiał odkryć sam.

Edgardo również trafił do mroczniejszej dzielnicy miasta, jednak jego nie zaprowadził tam ślepy los, a chochlik.
- Jestem pewny, że znajdziemy tu coś co pomorze Krio.- stwierdził wesoło Chowaniec. – W takich miejscach zawsze można znaleźć różne ciekawe specyfiki!- dodał jeszcze gdy mijali sklep z którego dochodziły syki i piski zwierząt.
- Panie Mortis może wstąpi Pan do nas? –usłyszał nagle szlachcic, mijając obdrapany lokal. Zdziwiony tym, że ktoś zna jego nazwisko odwrócił się w stronę głosu by ujrzeć…


…głowę niezwykle grubego osobnika, która wystawała z wnętrza kamieniczki, szczerząc się do młodziana. Łysy grubas o dziwacznych okularach uśmiechnął się szerzej, sprawiając że fale tłuszczu zadrżały na jego policzkach.
- Nie odmówi Pan Mortis chyba starym znajomym co? To było by nieuprzejme.- dodał wciąż z uśmiechem, po czym zniknął w ciemności domostwa pozostawiając otwarte drzwi.
Kim był? To można było sprawdzić tylko w jeden sposób… ale czy presja czasu pozwalała na herbatkę z nieznajomym grubasem?

~*~

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=6LkDDHglrrI[/MEDIA]

Każde miasto miało swój podziemny świat, portowa osada, do której przybyła drużyna Joghurta także go posiadała. W ukrytej salce, w spelunie w portowych slumsach siedział młody mężczyzna w zbroi ze znudzeniem podpierając policzek i wysłuchując raportów.


- Tak szefie, do portu przybył statek, z opisu pasują, to chyba oni. Mamy ich dalej obserwować?- zakończył swój przydługi i nudnawy raport mężczyzna klęczący na jednym kolanie przed znudzonym zbrojnym.
- Tak, obserwujcie i…- nie dokończył jednak bowiem w zdanie wszedł mu osobnik wynurzający się z ciemności zza siedziskiem rycerza.
-… i nie spuszczajcie z oczu ani na chwilę – dodał z uśmiechem tajemniczym rozmówca i poprawił cylinder.
Przywódca bandy spojrzał na swego nowego sojusznika i skrzywił się lekko. Gość był dziwny, pojawił się niedawno, i jasno dał do zrozumienia co zrobi z cała zbójecką grupą jeżeli nie będą go słuchać. Oczywiście wyśmiali go, ale gdy pokazał co potrafi… wtedy już do śmiechu nie było. A teraz kazał obserwować grupkę jakiś magów i starego księdza.
- Czegoś jeszcze sobie Pan życzy?- zapytał przywódca bandy unosząc znudzona głowę i zerkając z lekkim lękiem na swego aktualnego „wspólnika”
Facet w cylindrze chwile nic nie mówił zapatrzony na kawał mięsa który był rozrywany przez jego pupili. Ta, te zwierzaki też były paskudne, widział już co zrobiły z ciałem Henryka, małe krwiożercze bestie.
- Tak…-przemówił w końcu skryty w ciemności jegomość.- Chce tutaj Babilończyka…- dodał z uśmiechem i poprawił ponownie cylinder.

~*~

Kerei kichnął. Jakoś tak go naszło, czyżby ktoś o nim mówił? Pewnie w Magnoli narzekają że tyle czasu go nie ma, a papierkowa robota na jego biurku zaczyna żyć własnym życiem. Już dłuższy czas przechadzał się po mieście szukając sposobu by ulżyć swej sakiewce, teraz jednak czuł się obserwowany. W porcie zbójów nie brakowało, szczególnie tych łasych na wypełnione po brzegi sakiewki.
Póki co jednak był bezpiecznym szedł główna ulicą, a w środku dnia atak na niej był szaleństwem, jednak wystarczyło tylko skręcić w boczną uliczkę by skopać parę zbójeckich tyłków. Jednak czy warto było sobie brudzić ręce?
 
__________________
It's so easy when you are evil.

Ostatnio edytowane przez Ajas : 23-08-2012 o 14:22.
Ajas jest offline