— Jakby się idioci na was nie rzucili... jakby pomyśleli... może byście się razem dali radę obronić...! Wszystko idzie w cholerę. Jak... jak... obsuwające się... no nie wiem, co, ale, kurwa, nic nam się nie udaje! Pieprzone wilkołaki i ci wieś...
Nagle przerwał wpół zdania i spojrzał w przestrzeń szeroko otwartymi oczami.
— O kurwa — powiedział powoli, znalazłszy się w bezmiernym szoku. — O kurwa, zostawiliśmy tam w lesie Stopę. Skrępowanego. Na pięć dni.
Ivein ryknął ze złości i uderzył pięścią w najbliższe drzewo. Nie dość, że doprowadził, nawet jeśli niebezpośrednio, do tylu śmierci, to jeszcze skazał młodego chłopaka na tak okropny los... Nieważne, że zmiennokształtny potwór; nie zasługiwał na tak niezamierzenie okrutne potraktowanie.
— Kurwa, kurwa, kurwa!
Gdy już się wyżył na miejscowej florze, najemnik wrócił do towarzyszy, ciężko dysząc.
— Słuchajcie, bogowie mi świadkiem... Sigmar mi świadkiem... Od tej pory... po prostu... przestajemy robić taką gównianą robotę. Zbierzmy się do kupy. Vooks, idź na zwiad, sprawdź, czy gobliny nie trzymają się w pobliżu. Kapral, trza zrobić miejscowym zbiorowy przynajmniej grób, i uważaj też na Karmelię... zresztą sam lepiej wiesz, co robić, więc rób, co sądzisz, że jest dobre. Ja pojadę po wilka.
Powiedziawszy to, wsiadł na ich jedyną szkapę i oddalił się bez zwłoki. Miał nadzieję, że chłopak przemienił się w bestię i zdołał jakoś dać sobie radę samemu w lesie, ale nie liczył na to; nie, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że wcześniej Otto podciął Stopie ścięgna. Pewnie Iveinowi się poszczęści, jeśli będzie mógł znaleźć jego kości. |