Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2012, 00:47   #124
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Otto pociągnał łyk gorzałki z bukłaka i kucnął na zgliszczach tego, co był kiedyś chatą. Ludzkim domem, gdzie pokoleniami ludzie płodzili się, rodzili się i umierali. Ujął w rękę garstkę węgla i skruszył ją zaciskając pięść w zmyśleniu.

Iven był zaiste w gorącej wodzie kąpany. Ba, może nawet w ukropie! Ledwie co rzekł, byśmy się w kupie trzymali, to w następnym zdaniem radzi, żeby wszyscy się rozdzielili. Nie do końca mu to pasowało, ale zostawić Ivena chciał z wyrzutami sumienia sam na sam. Taaaak. Narwany i do serca sobie wziął to wszystko, bo to szczery chłop, co chciał dobrze... i żal go teraz trawi... Wzrokiem odprowadził znikającego między drzewami łowcę, który okrakiem na Molasie niezgrabnym galopem się obijał od nieprzyzwyczajonego do takiej pracy, końskiego grzbietu kobyły. Stopa albo żyje albo nie żyje. Albo go kumowie w lesie znaleźli i spotkał go los całego sioła, albo przydybały go zielone skóry. Jeżeli jest tam, gdzie go zostawili niezauważony przez nikogo i żadnego drapieżnika nie padł kąskiem, to szlag go nie trafił. Od pięciu dni bez wody chyba tylko małe pacholę uschnęłoby wypłakawszy wszystkie łzy i smarki. Wysypał z ręki popiół i ściszonym głosem krzyknął za oddalającym się niziołkiem.

- Vooks! Czekaj. – halfling poczekał. – Nie oddalaj się za daleko. Zobacz w którą stronę horda się udała i czy wzięli jeńców. Po lesie mogą się tysz kryć dzieci i kobity, ranni. Uważaj na się, bo choć gobliny durne som, to mogli na ognie zostawić czujkę aby polować na niedobitki. Jakby kto cię gonił to skitraj się w lesie i waruj. Ogona tutaj nie ciągnij za sobą. Pod osłoną nocy przyjdź do wieży i trzy razy puchacza udaj, to cię wpuścim. Trzy razy, pamiętaj. O świcie ruszym dalej. – klepnął go w ramię. – Poradzisz se, ale i na miejscowych uważaj, bo najgorźniejszy ten, co nic już od stracenia nie ma. W ich oczach my wciąż wrogowie. Zanim chłopaków wycięli, to gro ich skośili my jak łany zborza do ziemi.

Vooks popatrzył na kaprala unosząc brew i westchnął tylko posyłając mu spojrzenie z typu „Nie ucz niziołka szabru i łakomstwa”, ale nic nie powiedział. Po chwili zniknął ostrożnie zagłębiając się w lesie.

Otto tymczasem zaniósłszy Rudego podlotka do kamiennej strażnicy, zrobił mały obchód po zgliszczach Kurtwallen. Nie liczył znaleźć nikogo żywego, bo nawet jak pod podłogą kto w ziemiance w kartoflach dzieci i kobity schował, to pewnikiem już wyszły i uciekły nim ostygły popioły ich domu... No ale może trochę prowiantu by się znalazło, warto było pogorzeliska przeczesać pobieżnie. Żal ścisnął najemnika serdeczny, bo sam przecie z wioski pochodził. Niewiele większej od tej w ruinę obróconą. Złość do wieśniaków już mu przeszła do reszty. Tak samo jak do gówniarzy zresztą. Bękarty chaosu zatańczyły tutaj i ich to wina, nikogo więcej. Z tym z przeklętego drzewa jeszcze nie skończył. Te zielone ścierwa jak długo w drogę mu nie wejdą, miał zamiar omijać z daleka.

Trupy poodcinał z drzew i razem z tymi, które znalazł we wsi, zaciągnął w jedno miejsce a stos obłożył drewnem. Może i oni chcieliby kapłana Moora i pochówek, ale Normalverbraucher, za słaby był i czasu mitrężyć też nie chciał na takie gigantyczne przedsięwzięcie. Sigmarowym zwyczajem spłoną wszyscy, a że w mogli zbiorowej, cóż, wszak razem ginęli.

Spocony stanął przed kłębowiskiem ciał, rąk i nóg, odrąbanych głów i zgorzką miną odezwał się głośno i wyraźnie.

- Nie nawiedzajcie nas nocą, cierpliwie czekajcie! O świcie ciała wasze spalim odprawiając modlitwę, a w najbliższym miasteczku świątynię Moora powiadomim, to wam wyślą z posługą kogo trzeba. - potrząsnął głową z lekkim przestrachem. - A teraz czekajcie na odpoczynek, do królestwa Moora traficie niebawem. Do wioski i nas się nie przywiązujcie dobre dusze... - odszedł tyłem niechętnie odwracając się w końcu do trupów plecami.

Jakiś czas potem będąc juz w wieży, gdy stan ich prowiantu na drogę przepatrywał, zagadnął od niechcenia do milczącej Rudej, która wyglądała jakby dostała sztachetą w czoło.

- Nom... Przykro mi młoda, ale to wy gówniarze tego piwa nawarzyli. Nikt inny jakby nie liczyć tego kurwisyna, co opętał wierzbę... Teraz już ty wiesz jaki to pomiot chaosu i w jakie szambo wdepłaś głupia. Oj głupia ty... – pokiwał głową. – Teraz my ci się ostali na tym świecie jako najbliższe w okolicy ludzie. Ja to widze tak... Gadaj nam, ale jak na spowiedzi co jeszcze wiedzieć musim o tym złym duchu i masce, wszytko co nam pomóc tera w tym przeklętym lesie przetrwać może. Jak te druidy nam mogą być ratunkiem, to jak zechcesz to zostawim cię pod ich opieką. Jak nie, to do hospicjum kapłanek Shayli odstawim. Wiesz, one to by ci współczuły nawet przygody z wierzbą i pewnikiem wyleczą. Jak chcesz to zresztą pary z gęby nie puścim, żeś Chaosem skażona i zostanie to naszą tajemnicą. Bo jak nie będziesz z nami, tylko przeciwko nam, numer jaki wytniesz, lub próbować będziesz... – Otto bawiąc się do tej poty nożem, odciął kawałek zasuszonej kiełbasy – to na sąd do świątyni Sigmara trafisz. Gorliwi kapłani i kto wie, może nawet nudzący się Łowca Czarownic, rączki zacierać będzie układając szczapy pod oczyszczający płomień... – rzucił jej pętko suchej wędliny. – Pomagając nam, pomożesz sobie. Zobacz taki Iven. Chłop chciał dobrze, w Markusie widział zagrożenie i zrobi ł z nim porządek. Coby życia swego i innych chronić. Pomyśl co zrobi z tobom kult Sigmara dziewczyno? Co ci zrobi każdy gorliwy kultysta nowych bogów? Za mutanta cię wezmą. Ot co i nic innego. – wzruszył ramionami. – Ja znam takich żarliwych Ulrykan, co by za błogosławieństwo nawet wzięli takie przemiany w wilka... Ale i oni jakby o przeklętym boginku usłyszeli, to... - niedokończył. Nie musiał.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 24-08-2012 o 00:51.
Campo Viejo jest offline