Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2012, 19:54   #11
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Detlef nie zdołał przekonać pozostałych. Zawrócił, minął stojącego z tyłu Zebedeusza i sam pobiegł, by okrążyć świątynię.

Bociek natomiast pchnął boczne drzwi, w momencie po tym do środka wdarł się… pęd powietrza. Na zewnątrz zaczynało mocniej wiać, pojedyncze krople deszczu zrosiły twarz Marko. Słońce jeszcze było na nieboskłonie, ale już powoli chowało się za drzewami. Całe szczęście na burzę się nie zanosiło, ale to i tak stanowiło niewielkie pocieszenie, zważywszy na otaczające ich trupy morryckich braci. W powietrzu unosił się srogi zapach śmierci i niebezpieczeństwa.

Wiatr nieco zachwiał przygotowaną do strzału Keriann, ale nie straciła ona czujności. Ujrzeli podwórze, nieco dalej kolejny, mniejszy już budynek tego kompleksu. Prawdopodobnie była to część mieszkalną braciszków. Ruszyli do przodu... jeden krok... drugi. Mieli już wykonać krok na podwórze, gdy przed nogami Boćka przebiegła gdacząca kura i druga zaraz za nią. Były one wyraźnie niespokojne. Giermek przełknął ślinę wykonując kolejny krok.

Największy ślad skręcał w prawo.
- Coś było tam ciągnięte - przeczytała ze znaków na ziemi Keriann. Lekko padający deszcz powoli rozmywał mniejsze ślady. Skupiona na każdym kroku elfka, nie miała czasu by dokładnie się przyjrzeć tropom. Przekroczyli próg świątyni. Pierwszy Marko. Kilkadziesiąt metrów, tam do dokąd prowadził ślad, ujrzał cztery sylwetki. Zebrane w około czegoś, przyczajone przy ziemi, wyraźnie tym czymś zajęte. Nie było widać ich twarzy, były one nachylone i zebrane w kupie. Teraz sokole około Keriann dojrzało czym to coś było czym się zajmowały...
- Kolejny zakonnik - zauważyła przerażona, dostrzegłszy ciemny habit.

W tym momencie dobiegł do nich zdyszany Detlef. Po drodze nie zauważył żadnego niebezpieczeństwa. Teraz za to dostrzegł, to co zauważyła przed momentem także elfka. Sylwetki najwyraźniej ich nie dostrzegły cały czas będąc zajętym przy ciele mnicha.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 24-08-2012 o 20:14.
AJT jest offline