Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-08-2012, 19:54   #11
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Detlef nie zdołał przekonać pozostałych. Zawrócił, minął stojącego z tyłu Zebedeusza i sam pobiegł, by okrążyć świątynię.

Bociek natomiast pchnął boczne drzwi, w momencie po tym do środka wdarł się… pęd powietrza. Na zewnątrz zaczynało mocniej wiać, pojedyncze krople deszczu zrosiły twarz Marko. Słońce jeszcze było na nieboskłonie, ale już powoli chowało się za drzewami. Całe szczęście na burzę się nie zanosiło, ale to i tak stanowiło niewielkie pocieszenie, zważywszy na otaczające ich trupy morryckich braci. W powietrzu unosił się srogi zapach śmierci i niebezpieczeństwa.

Wiatr nieco zachwiał przygotowaną do strzału Keriann, ale nie straciła ona czujności. Ujrzeli podwórze, nieco dalej kolejny, mniejszy już budynek tego kompleksu. Prawdopodobnie była to część mieszkalną braciszków. Ruszyli do przodu... jeden krok... drugi. Mieli już wykonać krok na podwórze, gdy przed nogami Boćka przebiegła gdacząca kura i druga zaraz za nią. Były one wyraźnie niespokojne. Giermek przełknął ślinę wykonując kolejny krok.

Największy ślad skręcał w prawo.
- Coś było tam ciągnięte - przeczytała ze znaków na ziemi Keriann. Lekko padający deszcz powoli rozmywał mniejsze ślady. Skupiona na każdym kroku elfka, nie miała czasu by dokładnie się przyjrzeć tropom. Przekroczyli próg świątyni. Pierwszy Marko. Kilkadziesiąt metrów, tam do dokąd prowadził ślad, ujrzał cztery sylwetki. Zebrane w około czegoś, przyczajone przy ziemi, wyraźnie tym czymś zajęte. Nie było widać ich twarzy, były one nachylone i zebrane w kupie. Teraz sokole około Keriann dojrzało czym to coś było czym się zajmowały...
- Kolejny zakonnik - zauważyła przerażona, dostrzegłszy ciemny habit.

W tym momencie dobiegł do nich zdyszany Detlef. Po drodze nie zauważył żadnego niebezpieczeństwa. Teraz za to dostrzegł, to co zauważyła przed momentem także elfka. Sylwetki najwyraźniej ich nie dostrzegły cały czas będąc zajętym przy ciele mnicha.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 24-08-2012 o 20:14.
AJT jest offline  
Stary 24-08-2012, 20:18   #12
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
W tym momencie było już jasne, że mnisi nie padli ofiarą napadu rabunkowego, a napastnikami nie byli zwykli ludzie. Ludzcy bandyci nie obsiadują we czterech pojedynczego trupa na środku skąpanego w deszczu dziedzińca. Nie rozwlekają też ciał na strzępy, nie rzucają nimi przez bramy... a przynajmniej bandyci von Storchów tak nie robili.

- Ilu potrafi pani ustrzelić, nim zorientują się, że są atakowani? - Bociek spytał elfkę, uśmiechając się okrutnie.

Tymczasem przyjął postawę bojową. Nie miał broni strzeleckiej - uważał taką za niegodną szlachetnie urodzonego - ale nie zamierzał też szarżować. Czekał.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 24-08-2012 o 20:39.
JanPolak jest offline  
Stary 25-08-2012, 10:42   #13
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Durin nie zważał na to, że nikt nie zwracał uwagi na jego psioczenie. Generalnie mruczał sam do siebie. Zresztą jego gadanie nic nie wnosiło do tematu potencjalnych przeciwników. Brodacz kroczył lekko pochylony będąc ciągle gotowym na ewentualny atak. Gdy elfka wspomniała, że coś było ciągnięte po posadzce krasnolud wyjrzał zza pleców Marko spoglądając we wskazane miejsce. Kiedy w końcu dotarli na miejsce, gdzie leżał ostatni z trupów zakonników, a wokół niego znajdowały się cztery sylwetki prawdopodobnych morderców krasnolud przełknął ślinę. Ciężka zbroja robiąca sporo rumoru dawała mu wiele pewności siebie. Ciężko było przebić grubą stal chroniącą jego ciało. Miał też tarczę. No i zaufanych kompanów u boku. Czego zatem miał się obawiać?
Marko jak zwykle żartował w swój charakterystyczny sposób, który jakoś niezbyt przemawiał do Durina w tej chwili. -No to co? Do dzieła?- burknął po chwili spoglądając na elfkę. Wiedział, że to ona rozpocznie potyczkę strzałą i być może ją skończy w ten sam sposób.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 25-08-2012, 11:33   #14
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Keriann zwlekała nie bez powodu. Nie lubiła zbytniego pośpiechu, szczególnie gdy nie był on konieczny. Zajęte ciałem zakonnika istoty zdawały się zbyt pochłonięte swymi czynnościami by zwracać na nich uwagę. Wiedziała, że taki stan rzeczy nie utrzyma się długo, zamierzała jednak w pełni go wykorzystać. W jej umyśle zrodziła się bowiem wątpliwość, a nad tymi zawsze należało się zastanowić. Dlaczego bowiem napastnicy mieliby ciągnąć tu owego braciszka miast zająć się nim na miejscu, gdzie byłoby im wszak wygodniej. Pozostawała również kwestia otworu w ołtarzu, który nie dawał jej spokoju. Cóż, postanowiła że zada swe pytania temu, który przeżyje.
Wybrała cel, mniej więcej pośrodku owej grupki, co dawało jej największe szanse trafienia. Nie żeby potrzebowała tego w tak dogodnej sytuacji.
- Chcę jednego żywcem - oznajmiła spokojnie, wypuszczając strzałę i przygotowując kolejną.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 25-08-2012, 12:30   #15
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zwierzęta były. Strzałka (tak swego wierzchowca nazwał Detlef) spokojnie obgryzał listki z krzaczka, obok którego przywiązał go Detlef, pozostałe również nie zdradzały żadnych obaw. A to znaczyło, że napastnicy nie raczyli się zainteresować żywym czy też ruchomym inwentarzem drużyny.
Detlef zawrócił, a potem szybkim krokiem podążył w stronę, gdzie - według niego - powinno się znajdować boczne wejście.

"Świeży narybek" - Keriann i Marko -stali bez ruchu, wpatrując się w cztery sylwetki, pochylone nad leżącym ciałem. Zapewne jeden z braci lub kapłanów wykazał się lepszym refleksem i zdołał uciec ze świątyni, by szukać schronienia w jednym z pozostałych budynków. Gdyby tam dobiegł i zamknął za sobą drzwi, może by mu się udało ocalić życie.
Tylko czemu napastnicy pobiegli za nim, skoro mieli tyle innych ofiar? Chcieli pozabijać wszystkich świadków, czy też czegoś szukali?

Strzelił równocześnie z elfką, a potem sięgnął po rapier i lewak.
- Może się uda - skomentował cicho słowa Keriann. Osobiście wątpił, by udało się kogoś wziąć żywcem.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-08-2012, 18:41   #16
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz został sam w świątyni. Wszyscy gdzieś pobiegli, on natomiast się nie spieszył. Ruszył do przodu idąc do ołtarza tak by przyjrzeć się martwemu kapłanowi, tak samo zamierzał obejrzeć sam ołtarz. Dopiero potem zajął się oglądaniem samej świątyni. Chciał zobaczyć czy są tu jakieś drzwi prowadzące do jakiś krypt, "zakrystii" czy innych pomieszczeń, które potem warto by przeszukać w grupie. Uważał, że skoro ktoś napadł i wymordował całą świątynię, w tak brutalny sposób, musiał mieć większy cel niż tylko zniszczenie tego miejsca.
Przeszukując tak świątynie szukał również ksiąg otwartych, pism, pergaminów które mogły by zwrócić jego uwagę.
Nie zamierzał nigdzie się samemu zapuszczać toteż potem ruszył za resztą grupy. Szedł spokojnie, bez pośpiechu jakby to co się stało tutaj go wcale nie obeszło.
To były tylko pozory. Szybko myślał cóż to mogło być. Bał się odpowiedzi a jeszcze bardziej bał się wypowiedzieć to na głos.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 26-08-2012, 16:37   #17
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Nikt nie wyszedł. Szkoda. W dodatku elfka wpakował się do świątyni. W sumie to fajnie popatrzyć jak buja tyłkiem, ale łucznik szturmujący nieznane pomieszczenie, nie pożyje długo. To już jednak nie jego problem. Gdy usłyszał o tylnym wejściu, postanowił obejść budynek. Ze swoim wielkim mieczem wolał walczyć na otwartej przestrzenie. Szybko tez pokazali się kandydaci do bitki. Franc nie widział zbyt dobrze co to za jedni, ale w sumie mało go to obchodziło. Potwór, ork czy człowiek. Bez łba każdy traci na animuszu. Kompani zaczęli się szykować, ustawiać i takie tam. On nie musiał. Swoją rolę znał i zawsze była taka sama. Czekał tylko na salwę strzelców, aby zaatakować. W końcu „Scyzoryk” nie służył mu do drapania się po jajcach. Na ogół…
 
malahaj jest offline  
Stary 29-08-2012, 10:43   #18
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Dzisiejszego dnia niewielka świątynia Morra miała wielu gości - prócz dziwnych stworów mordujących posępnych braciszków oraz drużyny poszukiwaczy przygód, kaplicę postanowił odwiedzić jakiś wędrowiec.

Wędrowiec był wysoki i chudy, nawet pomimo obszernej czarnej szaty którą miał na sobie. Nie można było dostrzec jego twarzy - na głowę miał naciągnięty kaptur, zapewne z powodu lejącego deszczu. Przez ramię miał przerzuconą skórzaną torbę, a u jego pasa widniał miecz w prostej pochwie. Szedł żwawo, podpierając się dębowym kijem.
Wędrowiec zwał się Zybert Nachtmann i był uczniem czarodzieja.

Zybert, choć na jego twarzy nie zauważyłbyś choćby cienia uśmiechu, w głębi duszy był bardzo szczęśliwy. Dostał od swojego Mistrza zadanie, które miało sprawdzić jego umiejętności. Oznaczało to, iż niedługo będzie gotów, by skończyć termin i awansować do rangi wędrownego czarodzieja...
A cóż to była za misja?
Miał udać się do pewnej niewielkiej świątyni Morra, przy trakcie do Nuln. Tylko tyle. Nawet nie było to dziwne zadanie - ametystowi czarodzieje mieli wiele związków z kultem boga śmierci. Sam Zybert był akolitą Morra, nim został przyjęty do Kolegium.

Mina mu zrzedła, a "misja" przestała być już taka prosta gdy na otwartych wrotach przybytku Morra ujrzał krew. A obok zwłoki. Wystarczyło mu jedno spojrzenie, by być pewnym, że braciszek jest martwy.
Nie przeraził go ten widok. W świątyni w Altdorfie widział ludzi, którzy wyglądali o wiele gorzej. Czasem zastanawiał się komu chciało się zbierać te wszystkie części.
- Jacyś zbóje? - Przemknęło mu przez myśl. Sytuacja nie była zbyt wesoła - skoro ktoś porwał się na kapłanów Morra to pewnie nie będzie miał oporów przed zabiciem pałętającego się w okolicy ucznia.
Ktoś normalny pewnie już by zawrócił, lecz Zybert nie był normalny. Ciekawiła go zagadkowa śmierć kapłana. Z akcentem na słowo "śmierć".
To go zawsze fascynowało. Przecież nie bez powodu został akolitą Morra, prawda?

Młodzieniec przekroczył próg świątyni. W środku nie było lepiej - krew, trupy, zniszczenia. Kto mógł tego dokonać? Kto poważył się na takie świętokradztwo?
Pierwszego kandydata już widział. Jakiś bandzior szabrujący świątynie. Zwykła cmentarna hiena. Nie miał do takich ludzi za grosz szacunku.
Szybko rozejrzał się za miejscem w którym mógłby się skryć i obserwować tego łajdaka.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 29-08-2012, 15:03   #19
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Na zewnątrz ***

Keriann przymierzyła, to samo zrobił Detlef. Wystrzelili, jednak tylko strzała sięgnęła celu. Bełt Detlefa minimalnie chybił. Reakcja czwórki, której przeszkodzono ‘pracę’ nad mnichem, była natychmiastowa. Każdy spojrzał w kierunku, z którego nadleciały pociski. Z tym że jedna z tych postaci, ta będąca najbardziej tyłem, wykręciła swoją głową w nienaturalny sposób.


Teraz też bohaterowie spostrzegli zakrwawione twarze pozostałych. Szybko doszło do nich z kim, lub właściwie czym mają do czynienia. Elfia kobieta stanęła jak wryta i zamiast kolejny raz wycelować, upuściła swój łuk, a także trzymaną w drugiej ręce strzałę. Na podobnie zszokowanych wyglądali Bociek i Durin. Bociek najwidoczniej na swej dzielnej drodze prowadzącej do rycerstwa, pierwszy raz spotkał nieumarłego. Khazad natomiast kolejny raz pokazał, że bardziej jest historykiem, niż wojownikiem. Kolejny raz musiał powstrzymać strach, powtarzając sobie iż jest przedstawicielem dzielnej rasy, najdzielniejszej.

Oporów żadnych nie poczuł Franc. Dodatkowo zmotywowało go zawahanie pozostałych. Franc strachu nie czuje i chce pokazać to reszcie. Co ma łeb, ten łeb może i stracić! Nie takie to on maszkary w swym życiu widział. Niewiele ładniejsze się nawet do niego zalecały. Parę kroków za Maurerem i jego Scyzorykiem ruszył Detlef. Dzierżąc już swój rapier rzucił – Żywych nie weźmiemy…

Gdy elfka ponownie chwytała swój łuk, Franc testował już wytrzymałość przeciwników. Bez ręki wciąż łażą i atakują, zauważył prędko po swym pierwszym cięciu. Detlef tak skuteczny nie był, co prawda wbił swój rapier w ramię wroga, ale tamten niewiele sobie z tego robiąc, rzucił się na szlachcica i wgryzł mu się w szyję. Szlachcic czuł ból, czuł krew która zaczynała wypływać z rany i choć się szamotał, choć próbował z całych sił uwolnić, to nie mógł odrzucić od siebie napastnika.

Keriann próbowała strzelać, jednak nogi wciąż jej dygotały. Widziała jak kolejny ze stworów podbiega do szlachcica. Próbowała go ustrzelić… nie trafiła. Jednak, całe szczęście dla von Halbacha, do walki wkroczył Durin. Widząc towarzysza w niebezpieczeństwie zdobył się na szaleńczą szarżę. Efekt? Kolejna trupia ręka spoczęła na ziemi.

I Bociek się w końcu ocknął, gdy ujrzał nadciągającego na niego ożywieńca. W samą porę, szybkie pchnięcie spowolniło nieumarłego jeszcze bardziej. Jednak tamten wciąż szedł. Pierwszą próbę ugryzienia, Marko powstrzymał potężnym zamachem włócznią. Dodatkowo zombie właśnie oberwał elfią strzała. Prosto w głowę. Jednak i to go nie powstrzymało. Kolejnym zrywem rzucił się na Marko, by ugryźć go w ramię, przegryzając nawet skórznię.

Franc postanowił powoli kończyć zabawę. Przeciwnik parę razy go drapnął, jednak płytówki nie przebił. Po serii testów, w trakcie której zauważył, że po obcięciu drugiej ręki oponent zaczyna agresywniej gryźć, a po straceniu nogi czołgać się. W końcu odkrył, że po utraceniu głowy przestaje się poruszać. Przeciwnik rozpoznany, zadanie skończone. Trzeba wspomóc innych walczących.

Detlef kolejny raz wbił rapier w ramię. Później parę szybkich pchnięć między oczyma i w oko i jego przeciwnik poległ. Zaraz po nim do tego samego efektu doprowadził Durin. Po jednym z ataków, uprzedzonym celnym trafieniem elfki, kolejny czerep znalazł się na zakrwawionej ziemi. Szamotaninę Boćka z chodzącym trupem, zakończył Franc. Scyzoryk ponownie zebrał żniwo.

Walka zakończona. Część z nich pierwszy raz widziało ożywionego człowieka, z przerażeniem obserwując, cóż może stać się z nimi po śmierci. Część przypuszczała, że ta czwórka może być dopiero początkiem… nawet przynętą…


*** I wewnątrz***

~ Chyba mnie zauważył… ~ pomyślał Zybert kryjąc się za ławą. Fakt ‘hiena cmentarna’ miała spostrzegawcze oko i dostrzegła chowającego się czarodzieja. Jednak Zybert pozostał za ławką czekając na reakcję szabrownika. Nie był pewien, czy go ujrzał. Wydawało mu się, że odwrócił głowę… ale może mu się tylko wydawało. Co gorsza prawdopodobnie też dostrzegł drugiego szabrownika, który przeszukiwał inne zwłoki. Sytuacja się więc znacznie pogorszyła… Oby się mylił

W tym czasie Zebedeusz rzeczywiście ujrzał, jakby coś przebiegło od drzwi i schowało się za ławą. Napastnik? To co przyniosło śmierć zakonnikom? Szybko zapomniał, że chwilę wcześniej odnalazł starannie ukrytą klapę, która prawdopodobnie prowadziła do podziemi cerkwi.

Drugi z świętokradców, Albert, właśnie rozbierał zwłoki, próbując przyjrzeć się ranom. Próbował zrozumieć kto lub co mogło takowe zadać. W końcu z przerażeniem połączył swe oględziny z wiedzą zdobytą w trakcie podróży… nieumarli! Albert, jak to obieżyświat wiele opowieści o nich słyszał. Większość nie kończących się zbyt optymistyczne… Atakują w kupie, atakują bezrozumnie, ale do końca, po częstokroć, a nawet zwykle przyzwane przez jakiegoś nekromantę, który jest w pobliżu. Niedobrze… bardzo niedobrze…
 
AJT jest offline  
Stary 30-08-2012, 10:34   #20
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Trudno powiedzieć, czemu potyczka z żywymi trupami tak wstrząsnęła Markiem. Może ten człowiek, tak kochający życie, w ożywieńcach widział zupełne zaprzeczenie wszystkiego, w co wierzył, co cenił i co lubił. Wśród wielu wrogów ludzkości, ten wydawał się szczególnie obrzydliwy. Bociek mógł zrozumieć orki - rozumiał je nawet bardzo dobrze i w pewien sposób doceniał. Orki były po prostu niezwykle prymitywne, a ich rozumowanie opierało się na założeniu, że silniejszy = lepszy. Rozumowaniu, które von Storch całkiem podzielał. Bociek mógł nawet zrozumieć czcicieli chaosu, przynajmniej teoretycznie, wyczuwając jakąś pasję i olbrzymią wolę kierującą czcicielami mrocznych bóstw. Siłę i przekonanie tak potężne, że w swej potworności aż godne podziwu. Ale ożywieńcy? Ludzie, niegdyś mający swoje życia, zapewne rodziny, zajęcia, pasje, sukcesy i problemy - teraz zdegenerowani do postaci gnijących marionetek? Taki los wydawał się Markowi niezwykle obrzydliwy.

- Franz - giermek odezwał się całkiem poważnie - Jeśli przyjdzie mi tu dziś zginąć, odetnij mi głowę, połóż ją w nogach i pochowaj mnie twarzą do ziemi - po czym uśmiechnął się zawadiacko i odpowiedział już swym zwykłym tonem - Żeby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Po walce von Storch poświęcił kilka dodatkowych chwil na okaleczenie zwłok, obcięcie ich głów i kończyn - na wypadek, gdyby trupom jakaś moc kazała znów wstać. Tym razem nawet nie przeszukiwał kieszeni. Na koniec powiedział to, o czym wszyscy pewnie myśleli:

- Ci czterej nie daliby rady urządzić krwawej łaźni braciszkom. To dopiero początek.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 30-08-2012 o 10:40.
JanPolak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172