Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2012, 04:20   #11
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
No to może cofniemy się chwilkę wstecz, do wydarzeń sprzed posta rekrutacyjnego i przedstawimy postaci tak jakby się w Topolinach zobaczyły .

***

Pierwszy był stajenny, który wbiegł przez tylne drzwi do gospody, by rozgłosić nowinę. Ta rozprzestrzeniła się po karczmie jak plaga czarnej śmierci i zanim drzwi zdążyły się otworzyć, każdy w zajeździe wiedział, kto zaraz wkroczy do środka.



Pierw wszyscy zamilkli wlepiając swoje gały w stojącego w progu potwora. Słyszeli bowiem już różne plotki, wspominały one głównie o diable, demonie w ludzkiej skórze, który kroczy po ubitej ziemi zostawiając za sobą jedynie śmierć i cierpienie. Postaci owiniętej w gruby, czarny płaszcz towarzyszyła przedziwna aura, jakby sam kostucha wkroczył do środka. Zrzuciwszy ogromny kaptur w pobłyskującym świetle świec można było dostrzec jego puste, szarawe ślepia, a pod nimi przeokropną bliznę zaczynającą się za rozprutym w pół lewym uchem, zaś kończącą się na jego ustach, pod którymi aż do ramienia skóra spowijała się jakby po oparzeniu. Łysy pysk okuwała potężnie zbudowana czaszka z mocno wysuniętym płatem czołowym. Mężczyzna w progu bez słowa oprał skryty w cieniu miecz katowski o jedną ze ścian, zaś płaszcz powiesił na stojącym przy wejściu wieszaku. Obnażony z cienia, wyglądał jeszcze potworniej niż wcześniej. Jego półnagi, tłusty, choć umięśniony tors opięty był na krzyż dwoma czarnymi ćwiekowymi pasami przypiętymi do obcisłych skórzanych spodni. Tuż pod jego szerokim, żylastym karkiem wisiał metalowy naszyjnik przedstawiający wisielca. Na dłoniach miał farbowane na czerwono rękawice z psiej skóry, zaś buty nosił wysokie, zawiązane kilkoma rzemykami, tak, że wystające z cholew sznurki uwiązane były w dwie szubienice. Chwyciwszy ponad dwumetrowe stalowe ostrze ze żmijową klingą i wygrawerowanym napisem "Sprawiedliwość nie wybacza" skierował się ku najmniej obleganej części karczmy. Niektórzy na jego widok odwracali głowy, inni spluwali przez ramię. Pod nosami można było usłyszeć rzucane przekleństwa, zaś kapłan miał już rozpocząć przeganianie demona, aczkolwiek jedno zimne spojrzenie usadziło klechę z powrotem w ciepłych cyckach kurwy. Mistrz uśmiechnął się do siebie widząc pusty stolik, gdzie zasiadł i wyjął skórzany pakunek. Zamówiwszy dzban zimnego piwska i faszerowanego świniaka rozłożył swe zakrwawione jeszcze narzędzia na stole i począł czyścić je z zaschniętej krwi.
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 25-08-2012 o 07:03.
Libertine jest offline