Uśmiechający się Callers nie był wcale tak okropny. A raczej nie byłby dla postronnego widza. Każdy jego gest, a szczególnie ten, sprawiał Marylin i Solveig ogromny ból.
Po chwili uśmiech zniknął, a na jego twarzy pojawiło się chwilowe zdziwienie, brak zrozumienia. O czym ona mówi, do jasnej cholery? Podinspektor jednak szybko opanował się i po chwili znów wyszczerzył zęby, patrząc się w czerwone oczy dziewczyny. - Krzywdzę? Moja droga, reprezentuje policję stanu Massachusetts, jestem tutaj, żeby bronić takie jak ty, panienko. A tu właśnie została ujęta przestępczyni, morderczyni, możliwe że i z psychicznymi problemami...- mówił Callers spokojnie, jakby już dawno nauczył się tej formuły- Zresztą mogę doczytać trochę szczegółów, małe ujawnienie tajemnicy śledztwa to chyba nic wielkiego... Dla spokoju obywatelów wszystko!- zaśmiał się Callers
-A teraz proszę wsiąść do samochodu, bo służba zdrowia będzie miała sporo roboty...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |