Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2012, 21:13   #3
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Caris chowała się pod przykryciem, obawiając się wstać. Co jakiś czas, wyglądała tylko nieśmiało, sprawdzając co się dzieje. Byli tam jeszcze dwaj mężczyźni, a w ich obecności wstydziła się pokazać bez ubrania.
Rana przeszkadzała jej i dekoncentrowała. Ze łzami w oczach próbowała się jej pozbyć, podrapać aby przeszło i zniknęło niczym swędzenie. Przyjrzała się jej dokładniej, zastanawiając kto i co ważniejsze dlaczego tak ją okaleczył... Niestety nie mogła sobie nic przypomnieć.
Chciała ją zetrzeć, wymazać, pozbyć się. Jednak przyłapała się na tym, że im bardziej drapała i tarła, tym bardziej ją potem piekło.

Wyglądała okazyjnie spod przykrycia, ale mężczyźni nie zostawili jej samej. Myślała, aby ich o to poprosić, a na pewno by się zgodzili, nie mniej jednak wstydziła się powiedzieć cokolwiek.
Dostrzegła natomiast, że obaj się ubrali i głupio jej się zrobiło, że ona nie zrobiła tego w tym samym czasie. Tak byłoby chyba najbardziej komfortowo, skoro nie zamierzali zostawić jej samej.

A jednak okazało się, że była na to szansa. Jeden z mężczyzn próbował wyjść z pomieszczenia w którym się znajdowali. Próbował, ale mu się nie udało, a jego wyjście obfitowało w bardzo niecodzienne efekty.
Caris aż usiadła na swej leżance z otwartymi szeroko oczami, oczywiście przytrzymując przykrycie pod szyją, aby nie spadło odkrywając jej nagie ciało.
I właśnie o to chodziło. Spadanie - grawitacja. Dziewczyna była bardziej niż zaskoczona, gdy się okazało, że poza pokojem, grawitacja działa w drugą stronę. W dodatku, o ile się dobrze zorientowała, nie było tam kolorów.
Miała nadzieję, że może ma po prostu dziwny sen, ale ból ramienia świadczył o czymś innym. Coś jej tu zdecydowanie nie pasowało. Nie miała pojęcia co się dzieje i nic już nie rozumiała.

Mężczyźnie na szczęście udało się wrócić, gdy drugi mu w tym pomógł. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, choć nie wyjaśniało to sprawy dziwacznego zjawiska na podwórku. O ile Caris się dobrze zorientowała, żaden z nich nie wiedział co się tu dzieje. Nie wiedziała tylko, czy to dobrze, czy źle.
Dziewczyna miała zamiar sięgnąć wreszcie po naszykowane dla niej ubranie. Skoro już się podniosła i wiedzieli, że nie śpi, nie było na co czekać. Dziwnie się czuła z faktem, że miała sporo dodatków, a tak niewiele stroju podstawowego. Na górę miała tylko bandaż i kurteczkę. Choć zdecydowała, że to drugie zarzuci jedynie na jedną rękę. Kurteczka była dość skromna, ale co ważniejsze miała wąskie rękawy. Caris uznała, że będzie raczej obcisła, a wolała pozostawić ranę wolną i dać jej dostęp powietrza.
Może uda jej się zamienić na ten różowy golf? To by jej bardziej pasowało, nawet jeśli gryzło by się z jej długimi, bujnymi czerwonymi włosami. Z rzeczy dla niej, najbardziej spodobały jej się rękawiczki - były po prostu odlotowe. Kalosze zaś uznała za bardzo dziwne połączenie z okularami przeciwsłonecznymi. No ale wolała już to, niż chodzić boso.

Miała już sięgnąć po ubranie i okrywając się przykryciem ubrać się pod jego osłoną, ale nie mogła. Czarnoskóry mężczyzna, który powrócił z próby wyjścia na dwór, zaczął się denerwować i z zaciśniętymi pięściami domagał się odpowiedzi.
Caris nie mogła pozostać bierna.
- Proszę was. Panowie, proszę spokojnie - powiedziała łagodnym głosem, który zdradzał wyrazy troski i smutku. - Żadne z nas nic nie wie. Proszę Cię. Jechaliśmy i jedziemy na tym samym wózku, pamiętasz? - zwróciła się do czarnoskórego mężczyzny, nadal ze łzami w oczach. Nie chciała, aby doszło do jakichś kłótni, czy co gorsza bójek.

Najpierw musiała uspokoić mężczyznę, albo nawet mężczyzn. To było najważniejsze. Potem dopiero, jeśli jej się uda, będzie mogła poprosić ich, aby się odwrócili. Jak nie uda jej się z nimi dogadać, to... no cóż, będzie musiała się ubrać pod przykryciem. Miała tylko nadzieję, że żaden z nich nie będzie chciał jej zrobić krzywdy, bo z dwoma chłopami na raz mogłaby mieć problem.
 
Mekow jest offline