Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2012, 22:11   #34
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Zorganizowali się bardzo szybko. Tak też trzeba było w tym momencie działać, jeśli chcieli dorwać winnego całemu zajściu. Niektórzy musieli zadbać o swoje zdrowie, toteż dla nich największym wysiłkiem było zachować trzeźwość umysłu i nie poddać się bólowi. Ci, którzy mniej ucierpieli od razu ruszyli w teren nie przyglądając się wiele płonącemu budynkowi. Co tam stracili nie odzyskają, mogą jedynie teraz znaleźć podpalacza, wymierzyć mu sprawiedliwość i ochronić sąsiednie budynki od podobnego losu. Ktoś targnął na persony coraz więcej znaczące w Salkalten, ten ktoś pewnie łatwo się z tego nie wywinie, a przynajmniej nie powinien.

Alex zaczął organizować tłum gapiów do pomocy zagrożonych budynków, by następnie szukać jakiś śladów. Szybko wspomógł go w zadaniach Aliquam. I choć to pierwsze szło w miarę sprawnie i prócz doszczętnie spalonego budynku hrabiego, pozostałe niewiele ucierpiały. To z szukaniem śladów było już gorzej. Była noc, wzbierał ludzi tłum zacierający ewentualne ślady, a co do pożaru nikt nic nie widział, nikt nic nie wiedział. Wszyscy w momencie wybuchu znajdowali się w swych domach, bądź innych pobliskich budowlach.

Wołodia uważnie obserwował każdego z gapiów. Zły, wręcz wściekły szukał winnego. Jednak większość widzów, była nawet poubierana tylko w nocne stroje. Przy nikim nie zauważył nic podejrzanego, przy żadnym nie znalazł śladów świadczących, że mógł być podpalaczem. Nikt także nie uciekał, nikt nie oddalał się niepewnie z miejsca zbrodni. Było dokładnie jak przewidział Ignatz. I tak samo jak Kasimir też przewidywał, skryba nie ujrzał w tłumie twarzy, która byłaby mu znajoma. Przynajmniej w tej chwili nie było tam żadnej persony, którą mógłby chcieć ujrzeć.

***

Aaron natomiast, w te pędy poleciał do Apteki. Nie mając innego podejrzanego, z jakiegoś powodu do głowy wpadł mu nowy właściciel apteki. Zbudzony waleniem do drzwi człowiek, po paru minutach otworzył drzwi. Nowy właściciel był wyraźnie rozespany, co przyglądający mu się dokładnie Stolzmann szybko zauważył. Wtargnąwszy do budynku również nie spostrzegł nic dziwnego, żadnych śladów, by jakikolwiek podpalacz miałby tu być. Swoje nerwowe zachowanie od razu wytłumaczył. Właściciel apteki zareagował obojętnie, nie był ani zaznajomiony z drużyną, ani z hrabią. Prawdopodobnie zaświeciły mu się tylko korony w oczach, gdy usłyszał że Aaron potrzebuje medykamentów. Pożyczać ich nie miał zamiaru, jedynie sprzedać. Nie po to kupił ten biznes, by go teraz rozdawać.

***

W międzyczasie, przy pogorzelisku, zebrali się zarówno przedstawiciele straży miejskiej, jak i obywatelskiej. Wszyscy pomagali jak mogli Aliquamowi, Alexowi i pozostałym. Ani jedni, ani drudzy nie znaleźli jednak żadnych śladów, choć…

- Panie Ranelf - podszedł jeden do Alexa, przyprowadzając jakiegoś mężczyznę w łachmanach. - Ten tu coś przebierał w zgliszczach. – Młody strzelec, a zaraz i Wołodia który właśnie podszedł, spojrzeli na pierwszego przyprowadzonego mu podejrzanego. Wyglądał on jednak bardziej na śmieciarza niż podpalacza. Stary, przygarbiony, a sam jego zapach wskazywał na to, że dawno to on wody nie widział.

- Sierżancie Aliquamie! - Przybiegł nagle jeden ze strażników. – Wybaczcie! Wiem, że zważywszy na okoliczności pora nie dobra, ale informuję, że mamy też i zabójstwo! Stara Zobelowa właśnie zabiła Zobela. Tłumaczy się, że to nie ona, że to zjawa jaka. Głupia krowa, oszukać nas tak chce! Ale jasnym jest, że wrócił nachlany jak zwykle do domu… już czuć z trupa to było… nie wytrzymała i ubiła chłopa! Mamy ją już w celi.
- Jan-Hendrik nie żyje… - szybko rozległo się w tłumie.

A noc powoli już mijała, słońca nie było wciąż widać, ale już niedługo i nieboskłon rozjaśniał się będzie powoli. Wygląda na to, że zapowiada się ciężki dzień…
 
AJT jest offline