Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-08-2012, 14:40   #31
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Gdy wszyscy byli bezpieczni, nadszedł czas na konkretne działania. Aaron nie brał się do gaszenia pożaru, w końcu był medykiem, trzeba mu było zająć się rannymi. No, ale tu pojawiał się problem.

- I tu pojawia się problem. Krótko mówiąc, jesteśmy w rzyci trolla, bo straciłem w pożarze moją torbę medyka. Oczywiście mogę was opatrzeć, jak się da, tym co po ręką... Choć chyba własnych gaci na bandaże nie porwę. Psiakrew! No, chodźcie tu, zobaczę, co mogę zrobić.

A gdy największe obrażenia zostały opatrzone...

- A teraz, gdy największe obrażenia zostały opatrzone, lecę do apteki. Nie tylko postaram się pożyczyć jakieś leki, w imię pomocy dobrosądziedzkiej, ale też zobaczę od razu, co porabia tamtejszy właściciel i jak zareaguje na wieść o pożarze. Ktoś ze mną?

Zawsze istniała możliwość, że Aaron napotka nowego właściciela apteki, jak ten zmywa z siebie sadzę i tłucze butelki po oleju... Cokolwiek robił, pożyczenie lekarstw było niezłym pretekstem, by go wybadać.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 23-08-2012, 20:27   #32
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wołodia nie czekał ani chwili. Mimo iż skóra w kilku miejscach piekła i bolała kozak nie zwlekał ani chwili. Kiedy kompani próbowali jakoś odnaleźć się w dość ciężkiej i zarazem stresowej sytuacji, przybysz z Kislevu wartko założył swoją zbroję. Choć była nowa, to zakładanie jej budziło na twarzy właściciela grymas bólu i niechęci. Bez dwóch zdań to był ciężki dzień a jeszcze się nie skończył. Nawet nie wiedział, że jego twarz była umazana sadzą. Dyszał ciężko. Kiedy już założył pancerz złapał za topór i obiegł cały dom, trzymając odpowiedni dystans, by buchające płomienie przypadkiem nie wyrzadziły mu dodatkowej krzywdy. Wołodia wiedział, że taki ogień nie mógł sam się zapruszyć od kominka czy świecy. To było zdecydowanie za wielkie na przypadek.

-Wyłaź suczy synu, pokaż no mi siję tylko śmijeciu a ciję wypatroszę jak jesiotra...- burkał pod nosem, ściskając z całej siły drzewiec swego topora. Być może podpalacz nie zbiegł daleko. Biegając późnym wieczorem po mieście rzucałby się w oczy. Być może przebywał gdzieś niedaleko czekając aż całe zamieszanie nieco opadnie. Być może chciał się wtopić w tłum gapiów, którzy lada chwila pewnie pojawią się w okolicy, lub złapie za wiadro by nosić wodę udając zatroskanego obywatela. Wołodia tak by zrobił. Rozglądał się uważnie licząc, że znajdzie cokolwiek co przydałoby się w odnalezieniu osobnika, który nie życzył im dobrze.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 25-08-2012, 22:00   #33
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kasimir dał się opatrzyć, jednak bez większego entuzjazmu. Był w ciężkim szoku, wszystko stało się tak nagle. Cholera, a kładł się do łóżka taki zadowolony z siebie. Na szczęście udało mu się uratować najcenniejsze co było z jego dobytku, ale wiele go to nie pocieszało. Stał naprzeciwko gorejącego budynku, ściskając swoją bałałajkę. Rozglądał się wkoło, tak jak inni, wypatrując kogoś, ale nie miał wielkich nadziei że zobaczy tego, kogo szukał wzrokiem. Nie o ile on by nie chciał żeby go zobaczono.

Skryba pobrzdękiwał na swoim instrumencie i nucił coś pod nosem. Co za cholerny burdel, dobrze że przynajmniej nikomu ze swoich nic się nie stało. To by była tragedia. Wszyscy chyba pamiętali jak oberwało im się przy ostatnim pożarze.

-Odpuść Wołodia, na próżno się trudzisz - zakrzyknął do towarzysza.

Uganianie się za cieniami w nocy niczego iim nie mogło przynieść. Kasimir w ogóle wydawał się sobie na ten dzień odpuścić. W końcu to wszystko i tak mu nic nie przyniesie, a jeżeli będzie miał w związku z tym coś do roboty, to przecież nie w tej chwili. Teraz mogli jedynie skorzystać i ogrzać się przy płomieniu, bo zapowiadała się długa noc.
 
Julian jest offline  
Stary 25-08-2012, 22:11   #34
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Zorganizowali się bardzo szybko. Tak też trzeba było w tym momencie działać, jeśli chcieli dorwać winnego całemu zajściu. Niektórzy musieli zadbać o swoje zdrowie, toteż dla nich największym wysiłkiem było zachować trzeźwość umysłu i nie poddać się bólowi. Ci, którzy mniej ucierpieli od razu ruszyli w teren nie przyglądając się wiele płonącemu budynkowi. Co tam stracili nie odzyskają, mogą jedynie teraz znaleźć podpalacza, wymierzyć mu sprawiedliwość i ochronić sąsiednie budynki od podobnego losu. Ktoś targnął na persony coraz więcej znaczące w Salkalten, ten ktoś pewnie łatwo się z tego nie wywinie, a przynajmniej nie powinien.

Alex zaczął organizować tłum gapiów do pomocy zagrożonych budynków, by następnie szukać jakiś śladów. Szybko wspomógł go w zadaniach Aliquam. I choć to pierwsze szło w miarę sprawnie i prócz doszczętnie spalonego budynku hrabiego, pozostałe niewiele ucierpiały. To z szukaniem śladów było już gorzej. Była noc, wzbierał ludzi tłum zacierający ewentualne ślady, a co do pożaru nikt nic nie widział, nikt nic nie wiedział. Wszyscy w momencie wybuchu znajdowali się w swych domach, bądź innych pobliskich budowlach.

Wołodia uważnie obserwował każdego z gapiów. Zły, wręcz wściekły szukał winnego. Jednak większość widzów, była nawet poubierana tylko w nocne stroje. Przy nikim nie zauważył nic podejrzanego, przy żadnym nie znalazł śladów świadczących, że mógł być podpalaczem. Nikt także nie uciekał, nikt nie oddalał się niepewnie z miejsca zbrodni. Było dokładnie jak przewidział Ignatz. I tak samo jak Kasimir też przewidywał, skryba nie ujrzał w tłumie twarzy, która byłaby mu znajoma. Przynajmniej w tej chwili nie było tam żadnej persony, którą mógłby chcieć ujrzeć.

***

Aaron natomiast, w te pędy poleciał do Apteki. Nie mając innego podejrzanego, z jakiegoś powodu do głowy wpadł mu nowy właściciel apteki. Zbudzony waleniem do drzwi człowiek, po paru minutach otworzył drzwi. Nowy właściciel był wyraźnie rozespany, co przyglądający mu się dokładnie Stolzmann szybko zauważył. Wtargnąwszy do budynku również nie spostrzegł nic dziwnego, żadnych śladów, by jakikolwiek podpalacz miałby tu być. Swoje nerwowe zachowanie od razu wytłumaczył. Właściciel apteki zareagował obojętnie, nie był ani zaznajomiony z drużyną, ani z hrabią. Prawdopodobnie zaświeciły mu się tylko korony w oczach, gdy usłyszał że Aaron potrzebuje medykamentów. Pożyczać ich nie miał zamiaru, jedynie sprzedać. Nie po to kupił ten biznes, by go teraz rozdawać.

***

W międzyczasie, przy pogorzelisku, zebrali się zarówno przedstawiciele straży miejskiej, jak i obywatelskiej. Wszyscy pomagali jak mogli Aliquamowi, Alexowi i pozostałym. Ani jedni, ani drudzy nie znaleźli jednak żadnych śladów, choć…

- Panie Ranelf - podszedł jeden do Alexa, przyprowadzając jakiegoś mężczyznę w łachmanach. - Ten tu coś przebierał w zgliszczach. – Młody strzelec, a zaraz i Wołodia który właśnie podszedł, spojrzeli na pierwszego przyprowadzonego mu podejrzanego. Wyglądał on jednak bardziej na śmieciarza niż podpalacza. Stary, przygarbiony, a sam jego zapach wskazywał na to, że dawno to on wody nie widział.

- Sierżancie Aliquamie! - Przybiegł nagle jeden ze strażników. – Wybaczcie! Wiem, że zważywszy na okoliczności pora nie dobra, ale informuję, że mamy też i zabójstwo! Stara Zobelowa właśnie zabiła Zobela. Tłumaczy się, że to nie ona, że to zjawa jaka. Głupia krowa, oszukać nas tak chce! Ale jasnym jest, że wrócił nachlany jak zwykle do domu… już czuć z trupa to było… nie wytrzymała i ubiła chłopa! Mamy ją już w celi.
- Jan-Hendrik nie żyje… - szybko rozległo się w tłumie.

A noc powoli już mijała, słońca nie było wciąż widać, ale już niedługo i nieboskłon rozjaśniał się będzie powoli. Wygląda na to, że zapowiada się ciężki dzień…
 
AJT jest offline  
Stary 25-08-2012, 23:16   #35
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Nowy właściciel apteki okazał się być prawdopodobnie niewinnym. Przynajmniej podpalenia, bo z pewnością był winnym braku odruchów dobrosąsiedzkich, uczynności i dobrego serca. Bo jakże to tak - nie pomóc pogorzelcowi, który właśnie utracił cały dobytek?! Odtrącić bezdomnego, poparzonego, przychodzącego po łaskę na jego próg?! To było bardzo niekulturalne zachowanie. Nowobogactwo się do miasta zjechało! Przed wojną było lepiej! Do tego było to zachowanie cokolwiek ryzykowne, biorąc pod uwagę, jaki koniec spotkał ostatniego aptekarza...

Aaron nie skorzystał z możliwości zakupienia leków. Pożegnał się ozięble i wrócił do towarzyszy. Gdy tam dotarł, musiał przyznać:

- Muszę przyznać, że niestety nie będę już dziś przydatny.

Wskazał tym samym na swój strój składający się z koszuli nocnej i szlafmycy z wciąż tlącym się pomponem.

- Z samego rana zakupię bardziej cywilizowany strój i... - potrząsnął pięścią w stronę zgliszczy - dorwę tych synów ślepej suki i szczerbatego kota, którzy to zrobili. Ekhm. Planujemy tymczasowo osadzić się w gospodzie, czy odwiedzimy już teraz pana hrabiego?
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 26-08-2012, 11:14   #36
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wołodia okrążył płonące domostwo, dokładnie się rozglądając. Nieustannie psioczył pod nosem na parszywy los, oraz każdego skurwiela, któremu przeszkadzała w miasteczku grupka na usługach hrabiego. Kozak miał nadzieję, że to był zwykły przypadek, a nie zamierzony zamach. Wszak chroniąc szlachcica przed zemstą pół bretończyka kompani nie uczynili żadnej postronnej osobie krzywdy. Tak przynajmniej myślał kozak. Po okrążeniu domostwa i jego najbliższej okolicy zmęczony i obolały Kislevczyk wrócił do kompanów.
-Psija mać. Nijic żem nije znalazł. Chocijaż nawet tak wijelkije ognijisko nije może rozświjetlić cijemności tak, co bym w nijej wijidział jak za dnia.- burknął rozjuszony spoglądając na Aliqua i resztę.

Wołodia usiadł na ziemi krzyżując nogi. Było mu niewygodnie, ale nie chciało mu się szukać odpowiedniej dla siebie pozy, co by był zadowolony z komfortu siedzenia. Kozak miał świadomość że odnalezienie podpalacza będzie rzeczą niemal niemożliwą. Każdy mógł kupić oliwę u kupca by podpalić dom. Ba, nawet oliwa nie była do tego potrzebna, wystarczyło rozbić niepotrzebną w domu lampę oliwą na ścianie i pożar gwarantowany. Wołodia przyglądał się tłumowi gapiów i miał dziwne podejrzenia, że właśnie tam, w tym tłumie znajdowała się poszukiwana przez nich osoba.
-Trza siję wybrać do naszego chlebodawcy, da.- zwrócił się do Anzelma -Pójdzije ze mną. Wujaszek szybcijej siję wygada.- rzekł do kompana -Dojdzijeta, jak skończycije tu?- zwrócił się do reszty.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 26-08-2012, 13:45   #37
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Aliq podrapał się po brodzie. Przy pogorzeliskach nie miał już nic do roboty, może i był zmęczony, ale nie miał też gdzie spać w tej chwili. Nie mógł też zaniedbać obowiązków.
- No dobra... chodźmy do tej baby. Tylko pogadam z Aaronem, dobrze by było jakby obejrzał ciało.

Krasnolud poprosił strażnika o chwilę cierpliwości, poszedł do Stolzmana.
- Aaronie, mam do Ciebie prośbę. Wiem, że zapewne masz teraz, pewnie idziecie do hrabiego, z tego, co zasłyszałem jednym uchem, ale jeden z moich podwładnych doniósł mi o morderstwie. Czy znalazłbyś chwilę, by obejrzeć ciało? - Nie licząc na odmowę, Aliq podziękował medykowi, rozkazał strażnikowi zabezpieczyć ciało w kostnicy, póki nie zjawi się tam Aaron. Sam zaś ruszył na przesłuchanie Zobelowej.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 26-08-2012, 14:07   #38
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Cyrulika słowa Aliquama wyrwały z myśli.

- Tak, drogi krasnoludzie - odparł nieco zmieszany - Znajdę chwilę, zajmę się ciałem. Znajdę czas, jak tylko się uwinę - rozłożył ręce bezradnie.

W tej chwili Aaron nie miał narzędzi, nie miał nawet spodni na rzyci, nie wspominając o tym, jak bardzo był wstrząśnięty i niewyspany. Jednak krasnoludowi nie zamierzał odmawiać. Dopisał sekcję do swych obowiązków na dziś.

- Aliquamie! - wstrzymał jeszcze odchodzącego - Czy mógłbyś, korzystając ze swej pozycji w straży, pożyczyć mi ze zbrojowni miecz i kuszę? Obawiam się, że póki nie odkupię ekwipunku, jestem całkiem bezbronny - gdy wokół czają się wrogowie! Rzecz jasna podpiszę wszelkie zobowiązania etc, etc i rzeczy oddam w krótkim czasie.

Tymczasem, dołączył do chcących urządzić pobudkę hrabiemu.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 26-08-2012, 16:08   #39
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kto szedł do hrabiego, ten szedł. Alex nie miał takiego zamiaru. Cóż zresztą miałby do powiedzenia? Że ktoś spalił im chałupę, a on nie wie, kto to zrobił? On, odpowiedzialny za porządek w mieście? Poza tym była do załatwienia jeszcze jedna sprawa - zatrzymany przez jednego ze strażników mężczyzna.
Że nie jest podpalaczem, tego można się było domyślić. Za to warto było z nim porozmawiać.
Człowiek na którego nikt nie zwracał uwagi, a który zwykle widział wiele rzeczy. Chyba że był ślepy, ale ten akurat nie wyglądał na obdarzonego tą akurat wadą.
- Alex Ranelf - przedstawił się. - Możemy chwilę porozmawiać? Znajdziemy jakieś zaciszne miejsce. Wyrównam ewentualne straty za spędzony ze mną czas.
 
Kerm jest offline  
Stary 26-08-2012, 20:27   #40
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek na słowa Kislevity kiwnął głową tylko. Schował Filipka do wózeczka i rzekł:
- Gniew Hrabiego wezmę na siebie, choć wiem na co go ukierunkować - uśmiechnął się znacząco - Wołodia, powiem Ci jedno, to nie było przypadkowe. Ktokolwiek to zrobił musi mieć jaja. Już ja podgadam z Hrabią, a wierz mi, użyję wszystkich swoich "wpływów", i komuś te jaja zostaną podpalone.
Wujaszek był zły. Znów musiał iść do krawca, znów musiał robić sobie fryzurę, znów czuł się nikim. Bieda nie była problemem dla Wujcia, lecz po to kombinował dla siebie i przyjaciół, by nikt biedy z nich nie zaznał. Sytuacja która się wydarzyła, sprawiła że Wujaszek znów wyjdzie do swoich. Tam, na ulicy, będzie znów królem. Znów będzie śmieciarzem. Nadal nim był i zawsze będzie.
Gdy tak szli rzekł znów do Wołodii i Aarona:
- Ten trup o którym wspomniał nasz przyjaciel krasnolud.. jemu też chętnie się przyjrzę. Za dużo wydarzeń jak na jedną noc.. jakby ktoś zakładał pajęczynę...
Wujaszek i reszta u Hrabiego

Wujaszek/Wołodia/Aaron u Hrabiego

Gdy Wujaszek dotarł wraz ze swoimi przyjaciółmi bez ceregieli zapukał do drzwi. Pukał tak głośno że..zbudził by umarłego. Nim jeszcze zapukał zdarł część ubrania z siebie by wyglądać jeszcze nędzniej i tragicznie. Czekał aż ktoś otworzy mu drzwi do rezydencji Pana Hrabiego. Z pewnością nie będzie zadowolony ale Wujaszek miał plan. A w jego oczach błyszczało coś...odrobina jego talentu i geniuszu.
Aaron stał za jego plecami ufny, że w szaleństwie Wujka jak zwykle jest metoda. Nocne przygody zdążyły nadszarpnąć krótkie nerwy cyrulika. Zły, z twarzą nabrzmiałą od krwi, wyglądał jak ucieleśnienie wściekłości, chodząca furia Ulryka w popalonych galotach.
Towarzyszył im również Wołodia. Zdążył nieco ochłonąć od momentu opuszczenia pogożeliska. Teraz tylko spoglądał nieufnie dookoła rozglądając się za ewentualnym sprawcą napaści na ich życie. Być może o to ów osobnikowi się rozchodziło. Wykurzyć ich z domu, podzielić i próbować atakować w mniejszych grupach. W takich chwilach cieszył się, że chodzenie z obnażonym toporem daje mu możliwość bycia nieustannie przygotowanym do walki.
Nie trzeba było długo czekać, by drzwi otworzył jeden ze sług hrabiego.
- Tak? - usłyszeli od niego, choć jego twarz bardziej mówiła ~ Co żeśta powariowali~ wzbogacone stekiem przekleństw.
Anzelm gdy tylko otworzyły się drzwi zaczał sapać i prawie krzycząc mówić począł:
- Hrabiego!!! Hrabiego budźcie. Nieszczęście. Wielkie nieszczęście się stało - jedną rękę oparł o framugę drzwi a drugę położył na ramieniu służącego. Ten widział go nie raz, gdy przybywał na zaproszenie Hrabiego, toteż na pewno zrozumie..
- Wybaczcie późną porę ale …. biada nam biada - Wujaszek zaczął lamentować
- Ale... ale hrabia śpi. Przyjdzie rano - usłyszeli w odpowiedzi.
Wujaszek nie wytrzymał i fuknął:
- Nie można.. Spalono... Dom Hrabiego spalono!!! Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie ktoś podważył autorytet Hrabiego atakując jego gości czyli nas?? Że ten ktoś zakpił z władzy Jaśnie Pana Hrabiego paląc jego dom?? Oczywiście masz rację przyjdziemy rano. Będzie przeszczęśliwy że mógł się wyspać gdy w tym czasie ktoś niszczy jego mienie bezkarnie. Oczywiście nie dodam że całą złość skieruje na.. Pana - wskazałem lokaja palcem
Na twarzy lokaja wyraźnie wyrysowało się przerażenie.
- Wejdzcie - rzekł pośpiesznie, po czym nawet nie czekając, aż znajdą się w środku poleciał do góry, do pokoju hrabiego.
- Co kurrrwa?! - usłyszeli po chwili basowy wrzask, a po nim potężne szybkie kroki. Nie czekali długo by ujrzeć hrabiego, ubrany był on jak Aaron, kolejny raz bardzo podobnie do niego wyglądając, jedynie nie był tak usmolony jak Stolzmann.
- Co ta o... - nie dokończył, zawieszając wzrok na poparzonych gościach. -...ferma opowiada... - w końcu skończył swoje pytanie.
Anzelm ukłonił się i rzekł:
- Wybacz Panie że budzimy lecz.. - zamilkł jakby szukając słów odpowiednich - stała się rzecz straszna. Ktoś w nocy nie bacząc na Twój autorytet, nie bacząc na życie ludzkie - wskazał na siebie i pozostałych towarzyszy - podle, nikczemnie próbował nas zabić. Podpalono, gdyśmy już układali się do snu, dom w którym nas ugościłeś
Anzelm “teatralnie” zachwiał się, lecz nie upadł podpierajac się na Aaronie i zaczął mówić:
- Odważyłem się obudzić Cię i prosić o pomoc. Muszę w tych tragicznym momencie prosić Cię o schronienie nie dla mnie ale dla moich towarzyszy. Ten atak Panie był wymierzony nie tylko w nas ale i w Ciebie bowiem każdy wie że jesteśmy Twoimi gośćmi..czyli ktoś z pełną premetydacją chciał podważyć Twoją władzę.. a to już nie dopuszczalne Panie
Hrabia słuchał słów Anzelma, robiąc się coraz bardziej czerwony ze złości.
- Kto to zrobił?! Kto śmiał znowu?! - chodził w kółko zdenerwowany. - Znajdźcie mi go! Przyprowadźcie mi go! Macie straż na usługach! Macie już wszystko! Chce go widzieć tu! - wykrzykiwał.
Wujcio spokojnie wysłuchał tyrady Pana by powiedzieć:
- Ależ mości Hrabio straż już postawiona cała na nogi, szukają, przeszukują i wypytują co kto widział. Wszyscy wierni Tobie od razu wzięli się do pracy, bowiem atak na Ciebie to tak jakby zaatakowano i ich. My tylko pragniemy się przebrać, zostawić swój dobytek i doprowadzić się do ładu, bo zobacz Panie, ja to mogę teraz straszyć dzieciaczki na noc a nie w dysputy z ludźmi się wdawać. Poparzenia nie ważne, to że boli nie ma znaczenia, to że mój przyjaciel Aaron cały lekarski sprzęt stracił w pożarze, którym mógł nieść ulgę mym ranon, też nie ważne zaraz udamy się na poszukiwania - lekko się skłonił mając nadzieję że Hrabia zatrzyma go nim wyjdą
- Noc zostańcie - zatrzymał Anzelma. - Przebierzcie się, by na ludzi wyglądać. Albrecht zaprowadź ich do gościnnego i strój jakiś wyjściowy daj. - Zwrócił się do sługi. - Aaa - zatrzymał ich jeszcze na chwilę. - Reszta gdzie? Cała? Szukaj tego psubrata?!
- Reszta Panie poszła dowiedzieć się czegoś a i jakiś trup jeszcze się znalazł Panie - uśmiechnął się teraz Anzelm - Ale to dowiemy się co i jak Panie jak tylko ogarniemy się i dojdziemy do ładu sami z sobą. Wielkie dzięki za Twą łaskawość i miłosierdzie. Dziękuje .. dziękuje... - ukłonił się służebnie Anzelm
- Ja chcę żywego! - przerwał hrabia.
- Tak Panie.. zrobimy wszystko by ująć go żywcem.. - “byś mógł go własnoręcznie obedrzeć ze skóry Panie” ale tego nie dodał na głos.
Gdy Albrecht się pojawił Wujaszek poprosił by wózeczek mu schowano do jakiejś kańciapy, a sam z towarzyszami udał się by się w coś normalnego przebrać. Cel pierwszy Wujaszek osiągnął, jutro będzie cel drugi. Pieniądze, wsparcie jeszcze większe i podbudowywanie wartości Hrabiego. Spojrzał się na Wołodię i Aarona próbując coś odczytać z ich min.
Aaron, wciąż wściekły jak to Aaron, pokiwał z uznaniem głową. Pierwszy cel już osiągnął - zdobył ubranie. Mógł znów działać.
Wołodia lekko przewrócił oczami. Te teatralne popisy Anzelma i dosłowne wchodzenie w odbyt hrabiemu nieco bawiły kozaka, ale bez pomocy wpływów szlachcica mogli mieć trudniej w odnalezieniu zamachowca.
-Racja przyjacijelu. Żywcem go znajdzijem.- burknął krzywiąc się z doskwierającego bólu.
Wujaszek wiedział co robi. Mimo iż zrobił to co zrobił uzyskał efekt. Gdy tylko dostał nowe ubranie przebrał się, jednak nie zamierzał na razie, zajmować się swoimi ranami. Gdyby Aaron nie mógł pomóc Wołodi, Anzelm prosi Alberta by sprowadził medyka, lub załatwił potrzebne medykamenty tak by Aaron mógł się zająć towarzyszem. On sam potrzebował tylko ubranie by wyglądać jak znów dobry, stary Wujcio.
Aaron, gdy zostali sami z Wujkiem, odezwał się do przyjaciela:
- Ech, Wujaszku! Psiakrew i psia dusza, w jaką myśmy się kabałę wpakowali! Jedno dobre, że znów mam portki na tyłku, choć brak narzędzi dotkliwie utrudni mi działanie. A tyś, cholera, mógł inaczej z hrabią gadać. Bo to niewłaściwe traktować go jak skarbonkę, jakbyś był jego córką na wydaniu. Von Viehmann to człowiek łasy na komplementy, jednocześnie o merkantylnym umyśle. Wydatki najlepiej mu przedstawiać jako inwestycje, a jeszcze lepiej sugerować mu je tak, by sam je zaproponował, a następnie chwalić. Ech! Sam bym go zagadał, gdyby nie wkurw... wzburzenie, które zwykle mój język parszywym i niepolitycznym czyni... jego w tę i nazad mhmhm mać!
Wujaszek popatrzył smutno na Aarona. Przez chwilę zastanawiał się co odpowiedzieć. Chciał się odciąć bo uwaga Aarona sprawiła mu przykrość. Chciał dobrze, a wyszło źle.
- Wiesz może masz rację - rzekł smutno - [i]Przepraszam. Następnym razem, oddam Tobie głos Aaronie. Być może jesteś bardziej biegłym dyplomatą i więcej uzyskasz
Wujaszek usiadł smutny na łóżku, zastanawiając się czemu Aaron czepia się biednego Wujcia.
- Oj, nie dąsaj się, drogi Anzelmie. Jak chcesz, przy innej okazji to ja porozmawiam z hrabią, może znajdę lepsze argumentum na naszego patrona. Chciałem ci po prostu zwrócić uwagę, że żeby wchodzić w hrabiowską dupę warto by użyć więcej masełka.
Po czym Aaron w dość obrazowych gestach pokazał, jak należy aplikować masełko. Chwilę później roześmiał się dla odmiany i klepnął Wujka w plecy.
Wujaszek roześmiał się tylko i uśmiechnął szczerze, bo lżej mu na serduchu się zrobiło że Aaron nie ma głębokiego żalu do niego.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 28-08-2012 o 23:32.
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172