Duch powoli zaczynał mieć dość przebiegu tej rozmowy. Nic nie wskazywało na to, żeby grubas miał go okłamywać, zresztą pirata nawet w najmniejszym stopniu nie obchodził życiorys kupca. Z założenia takie mało znaczące pytania miały uspokoić rozmówcę i przygotować go na te znaczące. Skoro się nie udało...
- W takim razie co robił na twoim pokładzie Waxley - rzucił prosto z mostu. - Obawiam się, że nie będę miał okazji zadać mu podobnego pytania. Jesteś kupcem, a przewoziłeś rycerzy, w jakim celu?
- Panie, płyniemy … płyneliśmy do Królewskiej Przystani - grubas przełknął ślinę i żółć - Sir Waxley i jego świta chcieli się tam dostać. Ja ich tylko przewoziłem ...
- Dobrze, ale co ich tam sprowadzało? Płyniecie już parę ładnych dni, z pewnością ze sobą rozmawialiście.
- Nie wiem, panie, oni ze mną tak nie rozmawiają. Znaczy - zawahał sie, ale zaraz utwierdził się w dogłębnym przekonaniu, że nie należy kłamać piratowi, który trzyma twoje jaja w garści - To znaczy, no … Jon Arryn nie żyje, ich pan, więc pewnie ... - wykonał ręką gest oznaczający, że zabrakło mu słów do opisania prostej sytuacji.
- Więc pewnie co?
- Płynęłi złożyć mu hołd? - zapytał bardziej niż stwierdził - Albo po jego ciało? Albo … po jego żonę i dziedzica? - strzelał w ciemno.
- Jesteś pewien, że nie usłyszałeś żadnego bardziej prawdopodobnego powodu? Założę się, że o śmierci Arryna usłyszałeś jeszcze przed wypłynięciem. Tego typu tematy są bardzo chodliwe wśród ulicznych przekupek.
Tłusty kapitan wyglądał, jak ryba wyjęta z wodu, próbując przypomnieć sobie cokolwiek, co mogłoby zadowolić Donchada. Wyglądało na to, że nie odniesie na tym polu sukcesu.
Donnchad dopił wino z kielicha i grzecznie pożegnał się z rozmówcą. Prawdę mówiąc całe to “przesłuchanie” okazało się bezsensowną stratą czasu, właściwie ograniczyć by się mogło do trzech słów - Jon Arryn nie żyje - co dla Ducha i tak nie miało znaczenia.
Teraz kolej na kobietę... Mógłby kazać któremuś ze swoich ludzi ją przyprowadzić, wolał jednak sam ją odnaleźć i zaprosić do swojej kajuty. Tym razem liczył na przyjemniejszą, a przede wszystkim skuteczniejszą rozmowę. |