Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2012, 17:08   #130
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Splunął na ziemię parokrotnie, próbując pozbyć się obrzydliwego posmaku starej szmaty, którą mu wepchnięto w usta, i roztarł nadgarstki, na których rysowały się piekące, czerwone linie po ciasno zawiązanym sznurze. Zarówno ugryziona przez psa kostka, jak i prawa ręka go bolały. Ręka... Czy ten kundel ugryzł go w tym samym miejscu, co wcześniej wilkołak? Nie był pewien, tamto zdarzenie zdawało się być tak dawno temu. W każdym razie wciąż był za słaby, by wstać, więc siedział na ziemi, oparty o nią wyprostowaną lewą ręką, która nie była tak poraniona, i wpatrywał się w trawę przed nim.

Może i prawda — burknął. — Zależy jak na to patrzeć. Takimi chłopcami znowu bym ich nie nazwał, na ten przykład. Wszystko, co żem zrobił, to żem zrobił, aby pobyć się zła, co na tej ziemi się zalęgło. A dzieciaki, Karmelia tyż, potrafiły w wilki się zmieniać. Mówiły, że to "boginek" z lasu im takie moce podarował. Demona, w drzewie się zagnieździł, wypaliliśmy, chyba. Korzeni jeno wyrwać nie daliśmy rady, to zgadnijcie do kogo po poradę szliśmy? Do was, druidów. Coby oczyścić te ziemie. A jak...

Spojrzał spode łba na Liszkę i innych mężczyzn, którzy wyglądali, jakby tu, na miejscu, póki i tak łeb zwiesza, chcieli go zdekapitować.
Jak już się przed poważniejszymi od nas osobami oskarżamy, to warto by i wspomnieć o tym, jak wieśniacy mych towarzyszy ubili, co wcale nie byli winni niczego, co się stało. A i śmierć na siebie sami przez to sprowadzili, bo jakby nas, to znaczy ich, jam morderca jest... jakby ich przynajmniej zostawili w pokoju, to by się może przed goblinami razem obronili. Głupcy.

Nie zdołał jednak nic więcej powiedzieć, gdyż Kapral wychynął z okna kamiennej wieży i zaczął swą straszną przemowę.
Albo i tak można rzec — mruknął Ivein, ale pod wpływem słów Ottona i jego zgorzkniałość powoli znowu zaczęła się przeradzać w gniew. — Tak! — krzyknął, podnosząc się. — Niech Kurtwalleńczycy odpowiedzą najpierw za swoje winy!
 
Yzurmir jest offline