- No nie, panienko, tego jest sporo za wiele. Wsiadaj i odjeżdżajcie stąd, albo będę musiał samemu zawieźć twoją szanowną dupę do najbliższego psychiatryka, a tam ponoć sporo wolnych łóżek, chcą zapełnić...- powiedział do Marylin i odwrócił się w kierunku Michaela
I wtedy to zobaczyła. W jego oczach, w jego ruchach, gestach- identycznie jak dawniej, jak lata temu. Gniew i może odrobina strachu, ta mieszanka wylewała się wręcz z niego. Marylin już wiedziała- zrozumiał. On też pamiętał, on też je rozpoznał... Może tylko przez to pytanie?
I jakby "przypadkiem" zaprezentował jej zawartość torby. Strzelbę. Niebezpieczeństwo... - Drogi panie, dobrze radzę jak najszybciej stąd odjechać...- zwrócił się do Michaela- Moja cierpliwość naprawdę się kończy, w czym pomaga pana droga przyjaciółka... Mam tu samochód, mogę sam podwieźć, ale wprost na komisariat i to z groźną przestępczynią na tylnym siedzeniu...- mówił Callers wolniej, spokojniej, chłodniej niż zwykle
-Marylin... Jedziemy?- odezwał się Michael w chwilę po Callersie.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |