Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2012, 20:27   #40
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek na słowa Kislevity kiwnął głową tylko. Schował Filipka do wózeczka i rzekł:
- Gniew Hrabiego wezmę na siebie, choć wiem na co go ukierunkować - uśmiechnął się znacząco - Wołodia, powiem Ci jedno, to nie było przypadkowe. Ktokolwiek to zrobił musi mieć jaja. Już ja podgadam z Hrabią, a wierz mi, użyję wszystkich swoich "wpływów", i komuś te jaja zostaną podpalone.
Wujaszek był zły. Znów musiał iść do krawca, znów musiał robić sobie fryzurę, znów czuł się nikim. Bieda nie była problemem dla Wujcia, lecz po to kombinował dla siebie i przyjaciół, by nikt biedy z nich nie zaznał. Sytuacja która się wydarzyła, sprawiła że Wujaszek znów wyjdzie do swoich. Tam, na ulicy, będzie znów królem. Znów będzie śmieciarzem. Nadal nim był i zawsze będzie.
Gdy tak szli rzekł znów do Wołodii i Aarona:
- Ten trup o którym wspomniał nasz przyjaciel krasnolud.. jemu też chętnie się przyjrzę. Za dużo wydarzeń jak na jedną noc.. jakby ktoś zakładał pajęczynę...
Wujaszek i reszta u Hrabiego

Wujaszek/Wołodia/Aaron u Hrabiego

Gdy Wujaszek dotarł wraz ze swoimi przyjaciółmi bez ceregieli zapukał do drzwi. Pukał tak głośno że..zbudził by umarłego. Nim jeszcze zapukał zdarł część ubrania z siebie by wyglądać jeszcze nędzniej i tragicznie. Czekał aż ktoś otworzy mu drzwi do rezydencji Pana Hrabiego. Z pewnością nie będzie zadowolony ale Wujaszek miał plan. A w jego oczach błyszczało coś...odrobina jego talentu i geniuszu.
Aaron stał za jego plecami ufny, że w szaleństwie Wujka jak zwykle jest metoda. Nocne przygody zdążyły nadszarpnąć krótkie nerwy cyrulika. Zły, z twarzą nabrzmiałą od krwi, wyglądał jak ucieleśnienie wściekłości, chodząca furia Ulryka w popalonych galotach.
Towarzyszył im również Wołodia. Zdążył nieco ochłonąć od momentu opuszczenia pogożeliska. Teraz tylko spoglądał nieufnie dookoła rozglądając się za ewentualnym sprawcą napaści na ich życie. Być może o to ów osobnikowi się rozchodziło. Wykurzyć ich z domu, podzielić i próbować atakować w mniejszych grupach. W takich chwilach cieszył się, że chodzenie z obnażonym toporem daje mu możliwość bycia nieustannie przygotowanym do walki.
Nie trzeba było długo czekać, by drzwi otworzył jeden ze sług hrabiego.
- Tak? - usłyszeli od niego, choć jego twarz bardziej mówiła ~ Co żeśta powariowali~ wzbogacone stekiem przekleństw.
Anzelm gdy tylko otworzyły się drzwi zaczał sapać i prawie krzycząc mówić począł:
- Hrabiego!!! Hrabiego budźcie. Nieszczęście. Wielkie nieszczęście się stało - jedną rękę oparł o framugę drzwi a drugę położył na ramieniu służącego. Ten widział go nie raz, gdy przybywał na zaproszenie Hrabiego, toteż na pewno zrozumie..
- Wybaczcie późną porę ale …. biada nam biada - Wujaszek zaczął lamentować
- Ale... ale hrabia śpi. Przyjdzie rano - usłyszeli w odpowiedzi.
Wujaszek nie wytrzymał i fuknął:
- Nie można.. Spalono... Dom Hrabiego spalono!!! Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie ktoś podważył autorytet Hrabiego atakując jego gości czyli nas?? Że ten ktoś zakpił z władzy Jaśnie Pana Hrabiego paląc jego dom?? Oczywiście masz rację przyjdziemy rano. Będzie przeszczęśliwy że mógł się wyspać gdy w tym czasie ktoś niszczy jego mienie bezkarnie. Oczywiście nie dodam że całą złość skieruje na.. Pana - wskazałem lokaja palcem
Na twarzy lokaja wyraźnie wyrysowało się przerażenie.
- Wejdzcie - rzekł pośpiesznie, po czym nawet nie czekając, aż znajdą się w środku poleciał do góry, do pokoju hrabiego.
- Co kurrrwa?! - usłyszeli po chwili basowy wrzask, a po nim potężne szybkie kroki. Nie czekali długo by ujrzeć hrabiego, ubrany był on jak Aaron, kolejny raz bardzo podobnie do niego wyglądając, jedynie nie był tak usmolony jak Stolzmann.
- Co ta o... - nie dokończył, zawieszając wzrok na poparzonych gościach. -...ferma opowiada... - w końcu skończył swoje pytanie.
Anzelm ukłonił się i rzekł:
- Wybacz Panie że budzimy lecz.. - zamilkł jakby szukając słów odpowiednich - stała się rzecz straszna. Ktoś w nocy nie bacząc na Twój autorytet, nie bacząc na życie ludzkie - wskazał na siebie i pozostałych towarzyszy - podle, nikczemnie próbował nas zabić. Podpalono, gdyśmy już układali się do snu, dom w którym nas ugościłeś
Anzelm “teatralnie” zachwiał się, lecz nie upadł podpierajac się na Aaronie i zaczął mówić:
- Odważyłem się obudzić Cię i prosić o pomoc. Muszę w tych tragicznym momencie prosić Cię o schronienie nie dla mnie ale dla moich towarzyszy. Ten atak Panie był wymierzony nie tylko w nas ale i w Ciebie bowiem każdy wie że jesteśmy Twoimi gośćmi..czyli ktoś z pełną premetydacją chciał podważyć Twoją władzę.. a to już nie dopuszczalne Panie
Hrabia słuchał słów Anzelma, robiąc się coraz bardziej czerwony ze złości.
- Kto to zrobił?! Kto śmiał znowu?! - chodził w kółko zdenerwowany. - Znajdźcie mi go! Przyprowadźcie mi go! Macie straż na usługach! Macie już wszystko! Chce go widzieć tu! - wykrzykiwał.
Wujcio spokojnie wysłuchał tyrady Pana by powiedzieć:
- Ależ mości Hrabio straż już postawiona cała na nogi, szukają, przeszukują i wypytują co kto widział. Wszyscy wierni Tobie od razu wzięli się do pracy, bowiem atak na Ciebie to tak jakby zaatakowano i ich. My tylko pragniemy się przebrać, zostawić swój dobytek i doprowadzić się do ładu, bo zobacz Panie, ja to mogę teraz straszyć dzieciaczki na noc a nie w dysputy z ludźmi się wdawać. Poparzenia nie ważne, to że boli nie ma znaczenia, to że mój przyjaciel Aaron cały lekarski sprzęt stracił w pożarze, którym mógł nieść ulgę mym ranon, też nie ważne zaraz udamy się na poszukiwania - lekko się skłonił mając nadzieję że Hrabia zatrzyma go nim wyjdą
- Noc zostańcie - zatrzymał Anzelma. - Przebierzcie się, by na ludzi wyglądać. Albrecht zaprowadź ich do gościnnego i strój jakiś wyjściowy daj. - Zwrócił się do sługi. - Aaa - zatrzymał ich jeszcze na chwilę. - Reszta gdzie? Cała? Szukaj tego psubrata?!
- Reszta Panie poszła dowiedzieć się czegoś a i jakiś trup jeszcze się znalazł Panie - uśmiechnął się teraz Anzelm - Ale to dowiemy się co i jak Panie jak tylko ogarniemy się i dojdziemy do ładu sami z sobą. Wielkie dzięki za Twą łaskawość i miłosierdzie. Dziękuje .. dziękuje... - ukłonił się służebnie Anzelm
- Ja chcę żywego! - przerwał hrabia.
- Tak Panie.. zrobimy wszystko by ująć go żywcem.. - “byś mógł go własnoręcznie obedrzeć ze skóry Panie” ale tego nie dodał na głos.
Gdy Albrecht się pojawił Wujaszek poprosił by wózeczek mu schowano do jakiejś kańciapy, a sam z towarzyszami udał się by się w coś normalnego przebrać. Cel pierwszy Wujaszek osiągnął, jutro będzie cel drugi. Pieniądze, wsparcie jeszcze większe i podbudowywanie wartości Hrabiego. Spojrzał się na Wołodię i Aarona próbując coś odczytać z ich min.
Aaron, wciąż wściekły jak to Aaron, pokiwał z uznaniem głową. Pierwszy cel już osiągnął - zdobył ubranie. Mógł znów działać.
Wołodia lekko przewrócił oczami. Te teatralne popisy Anzelma i dosłowne wchodzenie w odbyt hrabiemu nieco bawiły kozaka, ale bez pomocy wpływów szlachcica mogli mieć trudniej w odnalezieniu zamachowca.
-Racja przyjacijelu. Żywcem go znajdzijem.- burknął krzywiąc się z doskwierającego bólu.
Wujaszek wiedział co robi. Mimo iż zrobił to co zrobił uzyskał efekt. Gdy tylko dostał nowe ubranie przebrał się, jednak nie zamierzał na razie, zajmować się swoimi ranami. Gdyby Aaron nie mógł pomóc Wołodi, Anzelm prosi Alberta by sprowadził medyka, lub załatwił potrzebne medykamenty tak by Aaron mógł się zająć towarzyszem. On sam potrzebował tylko ubranie by wyglądać jak znów dobry, stary Wujcio.
Aaron, gdy zostali sami z Wujkiem, odezwał się do przyjaciela:
- Ech, Wujaszku! Psiakrew i psia dusza, w jaką myśmy się kabałę wpakowali! Jedno dobre, że znów mam portki na tyłku, choć brak narzędzi dotkliwie utrudni mi działanie. A tyś, cholera, mógł inaczej z hrabią gadać. Bo to niewłaściwe traktować go jak skarbonkę, jakbyś był jego córką na wydaniu. Von Viehmann to człowiek łasy na komplementy, jednocześnie o merkantylnym umyśle. Wydatki najlepiej mu przedstawiać jako inwestycje, a jeszcze lepiej sugerować mu je tak, by sam je zaproponował, a następnie chwalić. Ech! Sam bym go zagadał, gdyby nie wkurw... wzburzenie, które zwykle mój język parszywym i niepolitycznym czyni... jego w tę i nazad mhmhm mać!
Wujaszek popatrzył smutno na Aarona. Przez chwilę zastanawiał się co odpowiedzieć. Chciał się odciąć bo uwaga Aarona sprawiła mu przykrość. Chciał dobrze, a wyszło źle.
- Wiesz może masz rację - rzekł smutno - [i]Przepraszam. Następnym razem, oddam Tobie głos Aaronie. Być może jesteś bardziej biegłym dyplomatą i więcej uzyskasz
Wujaszek usiadł smutny na łóżku, zastanawiając się czemu Aaron czepia się biednego Wujcia.
- Oj, nie dąsaj się, drogi Anzelmie. Jak chcesz, przy innej okazji to ja porozmawiam z hrabią, może znajdę lepsze argumentum na naszego patrona. Chciałem ci po prostu zwrócić uwagę, że żeby wchodzić w hrabiowską dupę warto by użyć więcej masełka.
Po czym Aaron w dość obrazowych gestach pokazał, jak należy aplikować masełko. Chwilę później roześmiał się dla odmiany i klepnął Wujka w plecy.
Wujaszek roześmiał się tylko i uśmiechnął szczerze, bo lżej mu na serduchu się zrobiło że Aaron nie ma głębokiego żalu do niego.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 28-08-2012 o 23:32.
valtharys jest offline