Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2012, 21:05   #13
Shavitrah
 
Shavitrah's Avatar
 
Reputacja: 1 Shavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwu
Ilsa "Iskra"

Nie liczyła dziś na nic więcej, niż znośną strawę i w miarę komfortowe miejsce na spędzenie kolejnej nocy. Długie fale rudych włosów poskromiła dla odmiany szarfą nieco zszarzałego materiału, przerzucając przez ramię coś na wzór prowizorycznego warkocza. Starała się przy tym nie zwracać uwagi na ból nieśmiało promieniujący z dawniej poparzonego boku.

Drzwi prowadzące do przybytku przekroczyła raźnie, nie zaszczycając nawet spojrzeniem grupy okupującej miejsce tuż za nimi i najwyraźniej oddającej się jakiemuś niezwykle pasjonującemu tematowi, na co wskazywała żywa gestykulacja i równie barwne słownictwo.

- Złodzieje chędożone, taka ich mać. Nic na wierzchu zostawić nie można, bo i zaraz kurwie syny niczym sroki się zlecą i już parszywymi ślepiami świdrują dookoła!

- Powywieszać całą bandę w pizdu, przynajmniej leśne zwierzęta jakiś pożytek będą z ich truchła miały... -
Oburzenie jednego ze zubożałych szlachetek zdawało się sięgać zenitu, a on sam pośpiesznie pokrzepił się przekazywaną z rąk do rąk butelczyną bimbru.

- Uch, mocne! Z czego żeśta to upędzili? A, nieważne już, lepiej mi może nie wiedzieć – tu uczynił wyraźną pauzę, z lubością poklepując łapskiem po brzuchu. Najwyraźniej nie pozbawiono go jeszcze wszystkich kosztowności, bo i nietrudno było dostrzec złocone pierścienie pozatykane tu i ówdzie na serdelkowate paluchy jaśnie pana. Widok ten nie wywołał jednak w sercu Ilsy nawet najmniejszej chęci, by zmienić taki stan rzeczy; nie, to by było nierozsądne. Zwłaszcza mając na uwadze chęć podjęcia jakiejś pracy dorywczej w tutejszych okolicach. Dziewczyna nie była na tyle naiwna, by sądzić, że tu ona jedyna para się takim zajęciem. Musiała zachować czujność, podobno przecież swój swojego pozna.

Przecisnęła się dalej przez skupiony wokół szynkwasu tłum, co niewątpliwie ułatwiła jej filigranowa postura i proste, niekrępujące ruchów odzienie typowe dla podróżnych.

Dzisiejszy wieczór był... Typowy. Tak, to dobre słowo. Zewsząd rozlegał się gwar rozmów, co jakiś czas w tle przewijały się czyjeś gniewne okrzyki lub entuzjastyczne śmiechy, a młodzież jak zwykle manifestowała swoją - skądinąd znikomą - tężyznę fizyczną. Rudowłosa przez chwilę przyglądała się z politowaniem próbom roztrzaskania w pijackim szale nadgnitego blatu jednej z ław, ostatecznie jednak zdecydowała się oddać jakiemuś bardziej rozwijającemu zajęciu.

W myśl zasady "im bardziej starasz się ukryć, tym prędzej pozostaniesz rozpoznany" momentami wręcz afiszowała się swoją obecnością i zdążyła się już spoufalić z kilkoma stałymi bywalcami gospody, do których też przysiadła się niezwłocznie po zlokalizowaniu znajomych twarzy.

- Na zdrowie, panowie - zarymowała nieświadomie, jednocześnie fundując kompanom następną kolejkę. Już dawno pojęła, że ubytek kilku monet w sakiewce jest śmiesznie niską ceną za potok mniej lub bardziej cennych informacji wydobywających się z ust podpitych miejscowych. Cierpliwie wysłuchiwała kolejnych rewelacji. Z rzadka jedynie przerywała czy ostrożnie dopytywała o jakiś szczegół, z pozoru leniwie przesuwając spojrzeniem wodnistych oczu po zebranych w środku osobistościach.
 
Shavitrah jest offline