Potok słów, którym uraczył zebranych wokół wieży wojów Otto Normalverbraucher podziałał niczym surmy bojowego rogu. Przez parę chwil wszyscy słuchali w nabożnym skupieniu wynurzeń zrozpaczonego Kaprala.
Nawet sędziwy druid przez moment skupił uwagę na małym człowieczku, który piłował swoje racje wymachując rękami z okiennicy na wieży i wzywając Bogów Młodych i Starych na świadków, wreszcie wzywając wszystkich na Sąd Boży..
Gdy Malowany Chłopiec skończył mówić, zagadkowy wzrok druida padł na zrezygnowanego Iveina.
- Czy to prawda, człeku? - głos starca pozostawał spokojny, lecz nieodgadniony.
- Najświętsza prawda, druidzie - przytaknął Alsburgczyk
- Liszko? - głos starca świdrował Kurtwallenczyka.
- Łżą, zabili dwóch z naszych! - wydarł się myśliwy.
- Dowody były oczywiste. Zniknęło dwóch z nich, a zaraz potem Marius był leżał w izdebce zaszlachtowany jak wieprzek! To chłopi podnieśli słuszny bunt przeciwko mordercom, których przyjęli pod strzechę! Karę musieli ponieść. Słuszna pomsta nasza była!
-Sza! Tak lepiej. A ten Adolf Jager? - druid zmienił szybko temat.
- Był on i u nas w Kręgu, modlił się pod Białym Dębem mówiąc, że syn jakoweś miał o czarostwie pleniącym się w okolicy. Śniły mu się mroczne wilki. Demony. I... maska... Liszko, ten kapłan Taala? Był on i u Was, gajowy?
- Był. Trochę trzody pomógł wyleczyć. A potem poszedł precz... Znaleźli Ci oni go, najemnicy, z naszym Edgarem, pogryzionego przez wilki nieopodal wioski... jak wracał... - A i Dziadek Crystian znalazł przy nim maskę, którą powierzył tym zakapiorom - przypomniał sobie Liszka.
- Ale to nieważne, kochany Józefie! Oni mają moją Karmelię.
Druid spojrzał na Iveina.
- Opisz mi tę maskę. Tylko dokładnie najemniku.
Gdy Alsburgczyk skończył, druid milczał długo.
- Posłuchaj mnie uważnie, młodzieńcze - głos starca zabrzmiał złowróżbnie.
- Warunki będą tedy takie... ***
- Mnie puścili wolno, na znak Dawnej Wiary, jako mnie teraz widzicie - mówił Ivein stojąc przed drzwiami zawartej na głucho wieży.
- I jeszcze... Nam wszystkim pozwolą odejść w stronę Bergsdorfu pod zastrzeżeniem, że nigdy nie wrócimy do Kurtwallen ani w te okolice. Za bardzo ponoć ta ziemia wycierpiała od naszych grzechów - ostatnie słowo Ivein niemal wypluł.
- W zamian mamy zwrócić im Karmelię i Maskę. Pójdą tedy z nimi do Białego Dębu. Maska boginka ma być zniszczona w Świętych Ogniach. A Karmelia ma zostać poddana Próbie. Takie są jego warunki. Inaczej jeszcze tej nocy z wieży nie pozostanie kamień na kamieniu.
Alsburgczyk spoglądał znużonym wzrokiem na Vooksa i Otta.
- Dał mi jeszcze to - z rękawa wyjął srebrny sierp.
- Kazał go wbić w maskę, zanim ją zwrócimy. Na mój znak Matt z Kurzu odbierze ją ode mnie.