Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2012, 23:29   #12
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Hildebrand i Rögnvaldr

Relhad wystąpił z szeregu najemników, zatrudnionych przez Octaviana i przyjął pancerz. Skrupulatnie go obejrzał, z pewnością wyszarpali go spod jakiegoś kamienia, pod którym leżakował. Widać było na nim rysy, czyli był używany. Do tego te wgniecienia. Ale cokolwiek by mu nie dali, było lepsze od jego szmat i tych skórzanych naramienników. Na razie nie widział problemu by się ubrać w ów zbroję, to też zawinął ją w materiał i złapał pod pachę.
Kątem oka spostrzegł, że dla kogoś również przewidziany był prezent:
- Ładny - skomentował łuk przyszłego towarzysza - Umiesz się nim posługiwać?

- Zgadzam się, ładny. Dziękuję. Pierwszy łuk trzymałem mając trzynaście lat, od tej pory nie rozstaję się z nimi - spojrzał na pancerz - Twoja zbroja też zadbana, Ty to pewnie wojownik czy coś w tym rodzaju, mam rację?

Poklepał pakunek trzymany pod pachą.
- Jest, jaka jest. W tych czasach, nawet takie kawałki pogniecionej blachy mogą uratować człowiekowi życie... A ich brak może zabić - to że był wojownikiem, łucznik z pewnością zauważył, ale nie miał ochoty się dzielić z nim, póki go nie poznał, swoją historią - Taak, wojownik - podarował sobie, chwalenie się faktem że ojciec musztrował go od praktycznie kolebki.

- Ja stawiam na swoją szybkość i zwinność - poklepał się po ubraniu, nie nosił żadnej zbroi. Sam utaił od kogo nauczył się posługiwać łukiem i gdzie nabrał swojej zwinności - Jestem Hildebrand, ale mów do mnie Hilde, krócej - uśmiechnął się lekko do mężczyzny wyciągając prawą dłoń w jego kierunku.

Też wyciągnął dłoń do łucznika, wejście z nim w dobre stosunki, wynagradzało mu brak kuszy. Oby miał go zawsze w swoim pobliżu.
- Jestem Rögnvaldr z Bloedir - uścisnął mu dłoń wysoko, za nadgarstkiem.

Również złapał Rognvaldra za nadgarstkiem choć bardziej niepewnie. Kiwnął lekko głową
- Ciekawi mnie co porywa te pacholęta. Ale wiesz co? Wydaje mi się, że bestie nie mają z tym nic wspólnego - powiedział zastanawiając się.

Sam zastanawiał się nad tą sprawą, w czasie gdy Gete zniknął w magazynie ze sprzętem.
- Jak dla mnie, to nie umarli z jakiś pobliskich ruin... Po Nocy Ognia pałęta się po świecie całe mnóstwo tego draństwa. Gdyby tak, móc je kontrolować... Ile porzytku by to mogło przynieść! - zapędził się lekko w swoich własnych myślach.

- Umarłych lepiej nie wykorzystywać. A do czego umarłym dzieci? - zapytał ciekawy.

Wzruszył ramionami.
- Pewnie je żrą. Kto tam wie umarłych... - odwrócił się do reszty kompanów, pierwszego znajomego już miał, a co lepsze, człowiekowi dobrze patrzyło z oczu - Trochę nas Octavian wykiwał z tymi wierzchowcami, nie uważasz?

- Być może, osobiście mam wytrzymałość konia więc mogę podróżować o własnych siłach dość długi dystans. A tak zwierzętom daj jeść, napój je, daj odpocząć. Nie wespną się na wzgórze, przez las trudno im będzie iść.

- W sumie racja - zamyślił się przez chwilę - Ale ze zwierzęciem, zawsze można zabrać więcej łupów z ruin i szybciej je przetransportować - odrzekł w swym inteligenckim zrywie - Ale dość już, dajmy poznać się reszcie. - po tych słowach, skierował się najbliższe krzesło, aby poobserwować i posłuchać rozmów innych.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline