Grupa, jak wyłoniła się spośród tłumu podróżników była zaiste wielobarwna. Byli wśród nich zarówno silni mężczyźni, jak i dzieci i kobiety.
Zagłada sprawiła, że wszelkie granice i zwyczaje zacierały się, a na ich miejsce powstawały nowe. Haklang nie do końca mógł się z tym pogodzić. Kochał świat, takim jaki był przed Nocą Ognia. Starzec wiedział jednak, że pewnych rzeczy się nie wróci i nie naprawi. Ludzie musieli radzić sobie sami i to sprawiało, że coś co było nie do pomyślenia przed zagładą, dzisiaj było na porządku dzienny.
Kto o zdrowych zmysłach przed zagładą zgodziłby się na to, aby w misji ratunkowej brała udział kobieta, starzec i dwóch podrostków. Teraz jednak każdy z nich miał talenty i umiejętności, które mogły wspomóc grupę, a tym samym przyczynić się do wypełnienia misji.
Haklang z pogardą patrzył na to, jak kolejni ludzie zgłaszają pretensje i żądania wobec Gety. Chęć posiadania i nagrody była w pewien sposób wpisana w ludzką naturę. Starca jednak przerażał fakt, że nikt z tych którzy się zgłosili nie myślał tak naprawdę o tragedii, jaka niewątpliwie wydarzyła się w wiosce do której mieli się udać. Liczyła się tylko nagroda.
Haklang zbliżył się do Gety i kłaniając się przed nim z ręką na sercu rzekł:
- Panie ja prosiłbym cię, byś opowiedział coś więcej o wydarzeniach jakie miały miejsce Novioreumus. Jak dowiedziałeś się o tych wydarzeniach? Jak dokładnie znikają dzieci? Czy ma to miejsce w dzień, czy w nocy? Jak zginęli twoi ludzie? Chciałbym poznać szczegóły, gdyż mogą one rzucić więcej światła na całą sprawę. Nie chciałbym udawać się w taką misję, nie wiedząc nic o tym, co tam się dzieje.
Stojący tuż obok starca Asvald, z wielką uwagą wsłuchiwał się w pytania swego mistrza. Wiedział, że gdy skończy się rozmowa Haklang będzie go pytał o jej przebieg i wnioski, jakie z niej wyciągnął. |