Marek patrzył na wystającą rękojeść nie wiedząc cóż ten gest ma oznaczać. Zasadniczo go to nie dziwiło. Mądrość by nie próbować zrozumieć: sensu życia, sensu świata i kobiecej natury, przyswoił sobie na długo przed nox irae. Położył dłoń na sercu przybierając wyraz kpiącej szarmanckości. - Czy uraziłem was Pani w jakimś słowie? A co się tyczy koni- Teraz przybrał maksymalnie pedagogiczną postawę jaka była możliwa- Jeśli w zaprzęgu są dwa ogiery… to się gryzą. Jeśli jest ogier z klaczą… to ogier robi się nerwowy. Dlatego zaprzęgi muszą się składać albo z klaczek albo z wałacha i czegoś jeszcze. Na koniec rzucił jeszcze kpiący uśmiech. |