Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2012, 10:43   #18
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Dzisiejszego dnia niewielka świątynia Morra miała wielu gości - prócz dziwnych stworów mordujących posępnych braciszków oraz drużyny poszukiwaczy przygód, kaplicę postanowił odwiedzić jakiś wędrowiec.

Wędrowiec był wysoki i chudy, nawet pomimo obszernej czarnej szaty którą miał na sobie. Nie można było dostrzec jego twarzy - na głowę miał naciągnięty kaptur, zapewne z powodu lejącego deszczu. Przez ramię miał przerzuconą skórzaną torbę, a u jego pasa widniał miecz w prostej pochwie. Szedł żwawo, podpierając się dębowym kijem.
Wędrowiec zwał się Zybert Nachtmann i był uczniem czarodzieja.

Zybert, choć na jego twarzy nie zauważyłbyś choćby cienia uśmiechu, w głębi duszy był bardzo szczęśliwy. Dostał od swojego Mistrza zadanie, które miało sprawdzić jego umiejętności. Oznaczało to, iż niedługo będzie gotów, by skończyć termin i awansować do rangi wędrownego czarodzieja...
A cóż to była za misja?
Miał udać się do pewnej niewielkiej świątyni Morra, przy trakcie do Nuln. Tylko tyle. Nawet nie było to dziwne zadanie - ametystowi czarodzieje mieli wiele związków z kultem boga śmierci. Sam Zybert był akolitą Morra, nim został przyjęty do Kolegium.

Mina mu zrzedła, a "misja" przestała być już taka prosta gdy na otwartych wrotach przybytku Morra ujrzał krew. A obok zwłoki. Wystarczyło mu jedno spojrzenie, by być pewnym, że braciszek jest martwy.
Nie przeraził go ten widok. W świątyni w Altdorfie widział ludzi, którzy wyglądali o wiele gorzej. Czasem zastanawiał się komu chciało się zbierać te wszystkie części.
- Jacyś zbóje? - Przemknęło mu przez myśl. Sytuacja nie była zbyt wesoła - skoro ktoś porwał się na kapłanów Morra to pewnie nie będzie miał oporów przed zabiciem pałętającego się w okolicy ucznia.
Ktoś normalny pewnie już by zawrócił, lecz Zybert nie był normalny. Ciekawiła go zagadkowa śmierć kapłana. Z akcentem na słowo "śmierć".
To go zawsze fascynowało. Przecież nie bez powodu został akolitą Morra, prawda?

Młodzieniec przekroczył próg świątyni. W środku nie było lepiej - krew, trupy, zniszczenia. Kto mógł tego dokonać? Kto poważył się na takie świętokradztwo?
Pierwszego kandydata już widział. Jakiś bandzior szabrujący świątynie. Zwykła cmentarna hiena. Nie miał do takich ludzi za grosz szacunku.
Szybko rozejrzał się za miejscem w którym mógłby się skryć i obserwować tego łajdaka.
 
Wnerwik jest offline