Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2012, 23:11   #47
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Azakiir dostał swoje antidotum i powoli dochodził do siebie, tymczasem Dan i Zagrak próbowali opanować chaos, który powstał.

Lekarz był nieźle wkurzony.

-Najpierw każą mi rzucać wszystko, a właśnie jadłem pyszną polewkę i będzie już zimna - a zimna polewka to zła polewka, mój panie - a teraz mówią, że pacjent już zdrowy... i mam niby wracać bez grosza? A sama fatyga? A wizyta? Za to też się liczy! - zaczął krzyczeć podstarzały i nieco zgrzybiały lekarz. Sam nie był okazem zdrowia - przy każdym ruchu strzykały mu kości, zęby miał na zmianę żółte i czarne, a oczy żółte z powodu zbyt częstego nadużywania alkoholu.

- Spokojnie człowieku. - warknął Saul zza pleców krasnoluda.

- Masz srebrnika za fatygę i ufam, że następnym razem nie zawahasz się gdy będzie potrzebna twoja pomoc. - odparł z wymuszonym uśmiechem. Lekarz ugryzł monetę, parsknął i poszedł sobie.

- Może nie wygląda, ale dobrze leczy - a nie wiadomo kiedy będzie ci potrzebny lekarz... zawsze dbaj o lekarzy, powiadam ci mości krasnoludzie. - westchnął.

Tymczasem Don starał się wykryć obecność nieumarłych - z marnym skutkiem. Nie było tu żadnej aury nieśmierci, więc jego przeczucie okazało się nieuzasadnione.

~*~

Po wypadku z wężem obsługa kasyna była dużo bardziej zestresowana i poddenerwowana. Azakiir spakował swoje rzeczy i opuścił Złotego Goblina. Variel i Baltazar poszli za nim. Bardzo nie spodobało się to Saulowi, który już zdążył obwieścić ich obrońcami kasyna i miał do nich wielkie plany.

Zagrak i Don zostali poproszeni z rana po śniadaniu do gabinetu Saula. Tam znajdowało się już parę bardziej prominentnych członków obsługi kasyna. Wszyscy mieli nerwowe miny. Najbardziej nerwowy był jednak Saul.

- Wczoraj, nasz kochany Larur Feldin - wskazał na krasnoluda nadzorcę kasyna - miał nieprzyjemność złapać oszusta, który ukradł ponad 100 żetonów wartych sztukę złota każdy. I choć Larur zawołał ochronę to po przykrym wydarzeniu z wężem nasi ochroniarze byli nieco rozkojarzeni. Więc kiedy wzięli go na zaplecze, aby sprawić mu solidne lanie - ten zdołał im umknąć. Nie pytajcie jak - odparł nieco bardziej poddenerwowany- bo wersje naszych BYŁYCH ochroniarzy rozchodzą się od interwencji piekielnych istot do magicznej rusałki co była kochanką naszego złodzieja... powiadam wam panowie, takich pie... - przerwał mu krasnolud kaszląc.

- W każdym razie, udało mi się zidentyfikować złodzieja. Jest nim Beltias Kreun. Ma on niewielki gang w Alei Splithog. Chciałbym abyście tam poszli, znaleźli go, obili i odebrali żetony. Dam wam opis, a może i kogoś do pomocy skoro ze wspaniałej piątki została tylko dwójka... - mruknął na koniec. Saul zmienił grymas twarzy ze złości na zmarkotnienie.
 
Qumi jest offline