Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2012, 20:56   #105
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Pająk nie miał nic przeciwko świcie Domerica. Zatem zabrał on ze sobą Oprawce i sir Tomasa. Dwójka rycerzy dodawała Boltonowi powagi. Zostali oni jednak na zewnątrz. Bolton po wejściu i krótkim zapoznaniu rozmówców przez pająka zajął miejsce.

-Znajomi? Myślę, że cała ta sytuacja to nieporozumienie. Które z pewnością można wyjaśnić. Zarówno kobieta jak i kupiec są moją własnością. Pan Waters zapewne nie wiedział o tym, a wszyscy wiemy jak gwałtowne bywają nieraz sytuacje między “kupcami”. Nie wykluczam też, że mój człowiek równie nieświadomie, mógł naruszyć jakieś interesy pana Watersa.-Domeric skierował rozmowę na grę pozorów. Południowy klimat, południowe zasady. Dał rozmówcy wiele możliwości. Ciekawiło go czy wystarczy dyplomacja i rozsądek z obu stron. Czy jednak poleje się krew między nimi. Był Boltonem nie mógł odpuścić ani kwestii swoich ludzi, ani tym bardziej kwestii złota którego zostawił tu bardzo dużo.

Varys skinął głową w dziwnym geście, który mógł znaczyć prawie wszystko, odwrócił się i odszedł na pewną odległość - usiadł przy jednym z wolnych stołów i spokojnie zamówił wino. Był na tyle daleko, że gdyby Domeric postanowił mówić cicho, zapewne nic by nie usłyszał.
Waters natomiast obserwował Domerica uważnie przez kilka pełnych napięcia chwil.
- Więc to ty jesteś Bolton - brzmiało to bardziej jak pomruk niż ludzka mowa - Nie ukrywam, że po mieszkańcu północy spodziewałem się mniejszego - zamilkł na chwilę szukając odpowiedniego słowa - Nadęcia.Domeric zmierzył wzrokiem Watersa. W jednej chwili udawana uprzejmość znikneła. Zastąpiło ją lodowate spojrzenie. Domeric patrzył tak jak patrzy się na karalucha chwilę przed rozdeptaniem.
-Sporo spędzam na południu. Tu trzeba mieć giętki język.-rzucił swobodnie.-Wiesz po co przyszedłem.

- Hm - usta Watersa wykrzywił delikatny uśmiech - Tak lepiej.
Bękart pociągnął łyk wina.
Kogo obchodzi co myślisz nasunęło się Domericowi.
- Nie wiem gdzie jest Węgorz, a szkoda, bo bardzo chciałby z nim porozmawiać. Natomiast twoja dziewczyna miała wczoraj dość nieprzyjemną przygodę i nie jest w najlepszym stanie.
-Nic o nim nie wiesz powiadasz.- z tego co wiem najwięcej straciłeś na jego zniknięciu- pomyślał Domeric. Najwięcej też mógłbyś zapewne zyskać. Oficjalnie ogłaszając stratę. -Maczasz palce w każdym interesie w tym mieście. Węgorza ktoś usunął i mnie okradł. Póki co ślady wskazują raczej na ciebie.- nie uwierzę że nic nie wiesz gadaj bękarcie, nasuneła mu się myśl. Nikt nie byłby w stanie zrobić tego za twoimi plecami. To byłą spora akcja. Węgorz,służba,straż.... To ty albo wiesz kto to jest bo to jeszcze większa ryba główny rozgrywający.
- Węgorz - brzmiało to jak obelga, zaginiony kupiec napawał Watersa obrzydzeniem - Okazał się wyjątkowo śliski. Z dnia na dzień zapadł się, jak kamień w wodę. Rozmawiałem - okropne wyobrażnie przywoływało to słowo w ustach lichwiarza - Już z każdym, kto mógłby wiedzieć coś o jego zniknięciu. Z marnym skutkiem - spojrzał na Domerica, jakby coś właśnie wpadło mu do głowy. Trudno było jednak uwierzyć, że ktoś taki jak on wcześniej o tym nie pomyślał. Trudno było uwierzyć, że było coś, o czym Waters nie myślał za wczasu - Może to ma związek z interesami, które dla ciebie prowadził?
-Miał pocierać o siebie smoki. I sprawiać by wykluły się nowe. Zamówiłem u niego pewne rzecz. Poza tym miał szukać okazji według uznania. Nie było to jednak nic co mogło wywołać takie kłopoty. Chcesz mi powiedzieć, że człowiek z którym robiłeś spore interesy zniknął i nic nie udało ci się dowiedzieć.-uśmiechał się z lekką kpiną. Czyżby Eunuch chciał marnować mój a co ważniejsze swój czas? Bolton był ciekawy kiedy i kto wkońcu skieruje sprawę na właściwe tory.- Pająk raczej skierował nas na siebie nieprzypadkowo. Skoro jeszcze tu jest zapewne i on ma interes w naszym problemie.
- Hn - Waters uśmiechnął się w kierunu Mistrza Szeptów - Nikt nigdy nie wie w czym tak naprawdę leży interes Varysa. Mam czasem wrazenie, że schował tą obślizgła gnidę tylko po to by zrobić mi na zlość. W każdym razie - machnął ręką - Wiem dobrze jakie interesy prowadził dla ciebie Węgorz, przejąłem je kiedy tylko się zapodział.
-Przejąłeś. To chyba złe słowo z pewnością opiekujesz się nimi dla mnie.
Waters uśmiechnął się szeroko.
- I jak każdy dobry opiekun, oczekuję zapłaty za swój trud.
-Oczywiście. Jedna piąta przychodów.
Waters wyglądał na bardzo zadowolonego.
- Wiesz co lubie najbardziej w mojej profesji? - nalał Domericowi puchar wina - Kiedy zarabia się na cudzym nieszczęściu, nigdy nie można narzekać na brak klienteli - podniósł swój napitek i zaproponował toast - -Zgoda.
-Jeśli okażesz się obrotnym człowiekiem. I nie zawiedziesz mnie, dostaniesz dostęp północy. Jako ktoś kogo mógłbym zarekomendować na dostawcę wielu towarów. Boltonowie mają tam mocną pozycje. Naturalnie podzielimy się zyskami. Chciałbym dostać listę wszystkich interesów w jakich siedzimy.- naturalnie Domeric wyśle swoich ludzi by dokładnie wybadali jakie interesy miał tu Węgorz. Wątpił jednak by ktoś pokroju Watersa dostający tak szczodrą ofertę był na tyle głupi by coś mataczyć. Domeric mógł zaproponować mniej. Dlaczego tego nie zrobił wiedział tylko on sam.
-Umowa obowiązuje. Chciałbym dostać moich ludzi z powrotem. Tych śliskich też.- coś mu mówiło, że Waters ma Węgorza albo wie kto go ma tylko struga idiotę.
- Dziewczynę oddam ci niedługo, musi trochę odpocząć po swojej przygodzie - Waters upił trochę wina - Węgorz natomiast przyjmuje interesantów na dnie Zatoki.
-Cóż widać brakowało mu zręczności.-Domeric jakoś będzie musiał pogodzić się z tą stratą.-Dziewczynę i listę interesów oddasz wskazanemu człowiekowi który zaraz tu przyjdzie. Moi ludzie są pod moją opieką, pomożemy jej. Chce też dostać tego kto ją tak załatwił. Węgorz był śliski rozumiem. Uszkodzenie dziewki jednak zapewne wynikało z niższych pobudek któregoś z twoich ludzi.
Waters spojrzał leniwie w oczy Domerica.
- Nie pomożecie jej, tak jak ja mogę jej pomóc, więc zostanie u mnie, na kilka dni. I nie będziemy o tym więcej rozmawiać.
-Dobrze ale w wskazanym przeze mnie czasie wydasz mi winnego?-Jeśli ja się pogodzę ze śmiercią Węgorza ty też musisz kogoś oddać. Założył też, że Waters wie coś czego Domeric nie wie. Gładka faktycznie mogła też być w ciężkim stanie. Nie obchodziło go to. Był dziedzicem Dredfort. Złoto, zawsze się przyda. Nie miał jednak zamiaru jeszcze bardziej wchodzić w to bagno...
Waters mrugnął spokojnie. Minęło kilka sekund, mrugnął ponownie.
- Ba - klepnął się w końcu w udo i zaśmiał głośno - Skoro nalegasz, przyjacielu.

Bolton wyszedł w towarzystwie Pająka. Ten bękart Waters drażnił go... Z drugiej strony Domeric nie za bardzo chciał się pchać w miejskie gierki. Westchnął... Niech będzie spróbuje, Węgorz był dobrym sługą. Z rozmowy z bękartem wywnioskował kilka rzeczy. Po pierwsze Węgorz miał spore szanse jeszcze żyć. Nie wątpliwie stracił interesy, cześć bądź wszystkich strażników z północy. I mocno się ukrywał... Zbyt intensywnie nawet jak na Watersa. Gdyby faktycznie go zabił, nie mówiłby o nim z takim obrzydzeniem. Widać Węgorz okazał się za śliski żeby go złapać. I ten moment kiedy się zamyślił i brak zwrotu Gładkiej. Chce jej użyć by go znaleźć i/lub przesłuchać. Nieważne Węgorz wiedział kiedy mniej więcej przyjedziemy. Spróbuje się skontaktować jeśli żyje. Dziedzic Dredfort postanowił mu to ułatwić. Wyśle ludzi by połazili trochę po mieście. Po wszystkich znanych punktach kontaktowych. Parada oficjalna w barwach Boltonów, by ułatwić sprawę ludziom których na obserwacje mógł wysłać Węgorz. Wystarczy, że dostrzegą barwy potem znajdą go na zamku. Da znać straży, że oczekuje gościa. Zresztą jego człowiek był sprytny poradzi sobie- o ile naprawdę żyje. Sam uda się na spacer po porcie tam łatwo dotrzeć do kogoś w tłumie. I mieli tam też punkt kontaktowy na wypadek "problemów" wszelakiego typu. Został jeszcze Varys. Domeric miał zamiar wejść w bliższą znajomość z eunuchem. Ludzie tacy jak on byli użyteczni. A i Domeric miał co nieco do zaoferowania...
 
Icarius jest offline