Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2012, 19:35   #2
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
- Ehh? - Postać westchnęła na swój sposób zawiedziona. To wszystko?
Szaleństwo jest zagrożeniem, które budzi królestwa za morzami a król jednak nie chce nic zrobić? Wpuścili przypadkową bandę, rzucili nieco złota na łeb i wysłali w diabły. Jakby ktoś pytał królestwo już zawzięło środki, więc dajcie władcy spokój.
Cynizm przejawiał się w myślach młodego podróżnika jednak nie wypowiedział on na głos ani słowa. Podrzucił w dłoni mieszek kilka razy, po czym schował go do kieszeni.

Istota odwróciła się na pięcie przeczesując ręką swoje błękitne i tak już rozczochrane włosy.
Właściwie błękit był odpowiednim odcieniem, aby określić tę personę.
Był typową postacią średniego wzrostu o nieco bardziej wyrafinowanej postawie niż typowy rolnik z pola ziemniaków jednak uwagę przyciągał właśnie niebieski kolor skóry, który co prawda na kilku miejscach objawiał się ciemniejszymi plamami.
Było to zdecydowanie niespotykane i o ile mógł już ktoś się natknąć na kilka osób o owej niespotykanej cesze to i tak rzadko szwendały się po wielkich królestwach. No chyba, że jako członkowie trupy cyrkowej.
Jeżeli było tutaj coś innego, na co można zwrócić uwagę to chyba tylko prawy rękaw, który zwisał bezwiednie wyraźnie informując, że nic się w nim nie znajduje.

Spokojnie postępował ku wyjściu z zamku jednak w pewnym momencie zatrzymał się. Odwrócił głowę i spojrzał na pozostałych jakby lekko ich analizując. Zdecydowanie spodobała mu się obecność kobiet, ale poza tym mało dało się wyczytać z zmęczonej twarzy.
- Powodzenia! Spotkajmy się pod bramą, gdy słońce zacznie zachodzić. - Zaproponował, po czym wyjął zza pasa sztylet...Który zmienił się w białą wykwintną laskę.
Podpierając się nią opuścił miejsce zebrania.

Gdy znalazł się już na ulicach zaczęło go lekko zastanawiać czy powinien dalej towarzyszyć grupie. Całość wydawała mu się nieco źle zorganizowana nie odczuł nawet specjalnej selekcji. Po prostu spojrzeli na niego podejrzliwie i wprowadzili do środka.
Zaczął rozglądać się po okolicy aż wreszcie spostrzegł znaną mu zakapturzoną posturę.
- Maa maa maa...- Przywitały go dźwięk cmokania - jak poszło, Shiba?
- Średnio - skomentował chłopak - Król nie wdał się zbytnio w szczegóły. Liczą na nas tak bardzo, że w połowie drogi będziemy zdani na siebie. Przynajmniej grupa wygląda na dosyć kompetentną. - Skomentował uśmiechając się pod koniec.
Rozmówca skrzyżował dłonie badając go wzrokiem. - Nie wiem czy rozumiem kontekst. - Przyznał - jaka decyzja?
- Zostaję. - Postanowił - Nie ma możliwości zrobić nic więcej niż pójść w drogę. Wróć do Valahii i poinformuj, że robimy, co się da. Niech jednak nie liczą na cuda.
- Dobrze. - Przytaknął - Maa maa maa... Wyruszę natychmiast. Ryboludzie nie są przyzwyczajeni do lądu.
- Powodzenia. Nam obu.
Po pożegnaniu się z towarzyszem chłopak skierował kroki w stronę centrum miasta, gdzie powinien znajdować się targ.
 
Fiath jest offline